300POLITYKA jako pierwsza publikuje wyniki raportu opracowanego przez Łukasza Dąbrosia, Mateusza Sabata i Szymona Wcisło o big data w polityce. Poniżej tekst autorów raportu.

Zespół analityków skupionych wokół bloga BD4L.pl opublikował pierwszy w Polsce raport poświęcony wykorzystaniu big data w kampaniach wyborczych. Ostatnie kampanie wyborcze w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej pokazały, jak big data pozwalają osiągnąć przewagę na rynku politycznym. Wykorzystanie danych wyborców może mieć kluczowe znaczenie dla wyników rozpoczynającego się właśnie w Polsce maratonu wyborczego, który rozpoczyna się wyborami samorządowymi jesienią 2018 roku i potrwa aż do wiosny 2020 – kiedy Polacy będą wybierać prezydenta.

W XXI wieku każdego dnia generujemy o sobie przeciętnie więcej informacji niż nasi dziadkowie zostawiali po sobie przez całe życie. Nowoczesne technologie oparte o zbieranie i przetwarzanie naszych danych są tak mocno wplecione w nasze życie, że nie myślimy o ich obecności a często nie jesteśmy jej nawet świadomi.

Wielkie zbiory danych nie mogły pozostać bez wpływu na życie polityczne. Narzędzia oparte o big data trafiły do polityki i zmieniają zasady kampanii wyborczych, sposoby przekonywania i mechanizmy funkcjonowania całych demokracji. Coraz większa popularność i coraz większa skuteczność narzędzi opartych o duże zbiory danych wynika z 3 głównych procesów.

Po pierwsze, debata publiczna przenosi się do internetu. Spada sprzedaż papierowych wydań gazet, rozwijają się darmowe portale z informacjami oraz cyfrowe edycje popularnych tytułów. Poranny wywiad w samochodzie na jednym z czołowych polskich portali ma często większą oglądalność niż klasyk klasyków – wieczorna rozmowa Moniki Olejnik w głównym kanale informacyjnym. Przez media społecznościowe politycy i liderzy opinii komunikują się bezpośrednio z odbiorcami. Znów, najpopularniejsi mają większy wianuszek fanów niż przeciętna oglądalność głównych kanałów informacyjnych. Wreszcie w internecie każdy może być nadawcą treści – może opisać swoje pomysły, postulaty, swój protest i ma niemałe szanse, że znajdzie grono słuchaczy. Z tych wszystkich powodów znaczenie narzędzi opartych o big data oraz tworzenie społeczności zaangażowanych sympatyków w internecie będzie tylko rosło.

Po drugie, żyjemy w czasach niezwykłej dostępności danych o indywidualnych osobach. Racjonalny kandydat, partia, czy organizacja nie może sobie pozwolić, by zlekceważyć wiedzę płynącą z wielkich potoków danych. Sztabowcy zwycięskiej kampanii Donalda Trumpa chwalili się, że przeciętnie wystarczy analiza 69 lajków na Facebooku, żeby określić wykształcenie, rasę, orientację seksualną i preferencje wyborcze danej osoby. To praktycznie wszystko, co potrzebne, by dobrze sformatować reklamę wyborczą. Tymczasem publicznie dostępna wiedza niemal o każdym z nas jest dużo większa.

Po trzecie, politycy i ich sztabowcy zaczęli wykorzystywać dane w kampaniach wyborczych, bo istnieją profesjonalne narzędzia pozwalające tworzyć i utrzymywać zaangażowane społeczności wokół organizacji i osób. Posiadanie własnej strony na Facebooku już dawno przestało być wystarczające dla powodzenia. Najlepsi kandydaci tworzą i utrzymują cały ekosystem zbierania danych – od aktywności wyborcy w internecie aż po spotkania z wyborcą na ulicy, czy progu jego mieszkania w ramach kampanii door-to-door.
Wykorzystanie nowoczesnych technologii opartych o wielkie zbiory danych było podstawą wielu sukcesów wyborczych w ostatnim czasie: wieloletniej przewagi Baracka Obamy i Demokratów a także niedawnego zwycięstwa Donalda Trumpa w USA; błyskawicznego powstania i triumfu ruchu Emmanuela Macrona we Francji; sukcesów partii rządzącej oraz dynamicznego rozwoju nowego ruchu – Ciudadanos w Hiszpanii, czy kampanii Brexit w Wielkiej Brytanii. Na polskim rynku dane tysięcy sympatyków pozwoliły w krótkim czasie zaistnieć i wejść do parlamentu Nowoczesnej w 2015 roku.

Na podstawie 4 przeanalizowanych kampanii analitycy BD4L.pl pokazują, że umiejętne wykorzystanie danych wyborców znacznie zwiększa szanse kandydata na wyborcze zwycięstwo. W profesjonalnej kampanii w XXI wieku nie wystarczy strona internetowa i „spec od Facebooka”. Najlepsi kandydaci i partie idą krok dalej i tworzą wokół siebie zaangażowane społeczności sympatyków. Stworzenie takiej społeczności pozwala niewielkim kosztem komunikować się z wyborcami, rozprowadzać przekaz w social media, pozyskiwać wolontariuszy i darczyńców kampanii, konsultować z wyborcami założenia programowe, a także optymalizować działania kampanijne w świecie realnym (np. wybrać najbardziej skuteczne lokalizacje dla billboardów, czy najbardziej optymalny czas antenowy na reklamy w radiu i telewizji). Kandydaci wyposażeni w narzędzia oparte na danych zyskują znaczną przewagę nad konkurencją, prowadzącą kampanię tradycyjnymi metodami.

Raport powstał w nieprzypadkowym momencie. Polska stoi właśnie na progu maratonu wyborczego, który potrwa do wiosny 2020, w czasie którego odbędą się wybory samorządowe, do Parlamentu Europejskiego, parlamentarne i prezydenckie. Jest więc bardzo możliwe, że to właśnie odpowiednie wykorzystanie danych przez kandydatów oraz ich sztaby przesądzi o wyborczym sukcesie.

Pełny raport dostępny jest do pobrania na blogu BD4L (Big Data For Leaders): http://www.bd4l.pl.