Premiera 27 kwietnia, nakładem wydawnictwa Czerwone i czarne.

Jak pisze Reszka:

“Ta książka to efekt kilkunastu rozmów z pracownikami albo byłymi pracownikami banków, firm doradztwa finansowego, towarzystw ubezpieczeniowych. W znacznej części tych największych, renomowanych. Podkreślam to, bo ktoś mógłby dojść do wniosku, że “takie rzeczy” mogą się dziać tylko w firmach krzakach. Nie, dzieją się we wszystkich firmach działających na rynku – w dużych, średnich i małych. Sprzedać, sprzedać jak najwięcej i jak najdrożej, przegonić konkurencję. Mówiąc wprost, należy naciągać i oszukiwać klientów. Żeby sprzedawać dużo i drogo, trzeba jechać po bandzie – pokazywać tylko jasną stronę produktu, nie wspominać o ryzyku, nie martwić się, że kogoś nie stać na jakąś inwestycję. To nie są jednostkowe przypadki naciągania klientów – to system”

*****

(str. 11)

SPRZEDAWCA W FIRMIE DORADZTWA UBEZPIECZENIOWEGO I FINANSOWEGO:

Patrzę w rachunek inwestycyjny tego człowieka. Włożył 1,2 mln, a ma 600 tys. Szef każe mi do niego jechać. Starszy pan. Mówię mu, że mam propozycję. Firma zainwestuje te 600 tys. w inny produkt. Podpiszemy z nim też umowę, że gwarantujemy mu odzyskanie tego 1,2 mln. Dziękował, miał łzy w oczach. Gdy odchodziłem z firmy, spojrzałem znów na jego rachunek. Agresywne inwestycje w akcje i zostało tylko 340 tys. Niby ma gwarancje, ale moja była firma ich raczej nie wypełni. Sądzę, że zbliża się do upadku.

*****

(str. 164)

MAIL DYREKTORA REGIONALNEGO SPRZEDAŻY DO PRACOWNIKÓW:

Moi Kochani,
w najbliższy piątek – zapraszam w imieniu swoim
i waszych szefów na małe spotkanie przy piwku. Beczki już się chłodzą 🙂
A wszystkim, którzy w tym tygodniu sprzedadzą REGSA [polisę strukturyzowaną] – wódeczka przy barze 🙂
Pozdrawiam.

***

PRACOWNIK BANKU:

Pieniądze przewalały się na tych imprezach. Stół zastawiony jedzeniem, przychodzi jakaś kapela, coś gra – gość obok daje im stówę. Przychodzi kelnerka – stówa, tu stówa, tam stówa. My, młodzi – patrzymy: “Kuźwa, wydał na imprezie 500 zł na nic. 500 zł? Za tyle
wynajmuję przecież mieszkanie!”.

***

POŚREDNIK KREDYTOWY:

Jestem z prowincji. Dla mnie to było wejście w inny świat. świat marynarek, fajnych papierosów, alkoholi, perfum. wszystko jest inne. Rozmowy, kobiety. wszystko podlega łatwiejszym ocenom, bo jest łatwo przeliczalne na pieniądze. Dlatego tak wybuchnąłem śmiechem, gdy zapytał pan, czy zarobki były tajne. Naprawdę mnie pan rozśmieszył. Bo były jak najbardziej jawne. Najstarsi mają się chwalić zarobkami, żeby najmłodsi lepiej walczyli. Korporacja ma to do siebie. U nas wszystko było na tablicy w openspejsie. Kto sprzedał, ile sprzedał i czego sprzedał. wystarczył rzut oka i wiadomo, kto jest rekinem, a kto jeziorowym leszczem.

***

BYŁY SPRZEDAWCA POLISOLOKAT:

Czy się opłacało? Ja zaczynałem od zera, a potem nagle zarabiałem 30 tys. miesięcznie. To były spore pieniądze.

***

PRACOWNIK BANKU:

Opowiem, jak to działa. Specjalnie mieszają młodych pracowników i starych, tych, którzy mają swoich stałych klientów, tych, którym się udało. Każdy chce być tacy jak oni. Nas w back office – czyli tej przestrzeni “z tyłu sklepu”, położonej za okienkami bankowymi, siedzi może 16 osób. Przestrzeń otwarta. Biurka, brak ścian. Młodych sadzają koło starszych. oczywiście oficjalnie dlatego, żeby mogli się uczyć, podpatrywać, podpytywać, nabierać doświadczenia. Ale jest, jak mówię, jeszcze jeden cel. Młodzi mają też zazdrościć, wzorować się, projektować sobie życie tak, żeby za jakiś czas stali się tacy jak starsi koledzy.

Niech pan pamięta, że młodzi są biedni jak myszy kościelne. wynajmują mieszkania, kończą studia, ledwie wiążą koniec z końcem. Do tej pory chodzili na “domówki”. Każdy przynosił to, co ma: jeden piwo, drugi wódkę. Nie miało znaczenia, ile masz w kieszeni. Istotne, że bawimy się dobrze ze sobą. Jest fajnie. A tutaj nagle inny świat. Szef twojego szefa pisze maila! Zaprasza cały zespół w piątek po robocie na browara do najmodniejszej kanapy w mieście. wszyscy w garniturkach. walą łychę. Pewnie za cenę czterech pięćdziesiątek można by zrobić domówkę. Studenci patrzą: “łał, gdzie ja jestem!”. Od tej pory patrzą w szefa oraz w jego szefa jak w obrazek. Chcą być tacy jak oni. Bez względu na cenę.

***

MOTYWACYJNY MAIL DO PRACOWNIKÓW JEDNEJ Z FIRM DORADZTWA FINANSOWEGO:

Nowy tydzień, nowe wyzwania! Potrzebujemy co najmniej 10 000 000 mln. WSZYSTKIE ręce na pokładzie szukają produkcji.

Pierwsze 6 osób, które sprzeda regsa z IKE, otrzymuje buteleczkę scotch whisky.

Otwieram listę. Już grzeją się telefony… Pamiętacie akcję IKE w zeszłym roku???? Ile zarobiliśmy kasy????

Powtórzmy to!!!
[IKE to indywidualne konto emerytalne].

***

PRACOWNIK BANKU:

Jaki obowiązuje styl? Bogatszy, pokazowy. Może być nawet bluza od dresu, ale markowa. Nagle zauważasz na przykład, że kobiety z tego środowiska bardzo zwracają na to uwagę. Rozumiesz, że one patrzą, jak jesteś uczesany, jak fryzjer cię obcina. Nie masz nowego iPhone’a? To znaczy, że jesteś kompletnym kretynem. Kto cię tutaj w ogóle, k…, wpuścił? Dziewczyna się z tobą nie umówi, jeśli nie spełniasz “podstawowych norm”. Spotykałem takie dziewczyny na imprezach. Stoimy razem przy barze. Coś usiłuję zagadać, ale kompletny mur i niechęć. widać mam nie dość fajną marynarkę. Piję nie takiego drinka, nie wyglądam dość korporacyjnie. Nagle podchodzi jakiś wspólny znajomy. okazuje się, że pracujemy wszyscy troje w jednej grupie kapitałowej. Jej stosunek zmienia się o 180 stopni. Jest miła, skora do pogawędki. Może nie jestem tak ubrany, żeby spełniać jej oczekiwania, ale to może znaczyć różne rzeczy. że jestem ekscentryczny albo że dopiero zaczynam. To znaczy, że można ze mną porozmawiać, bo jest nadzieja, że się to zmieni. Nie jestem już przecież przypadkowy, jestem w korporacji. Gdyby nie to, nie byłoby rozmowy.

Ten korpoblichtr aż kłuł w oczy. iPhone’y, iPady, samochody. “Wiesz, a ja robię kurs na pilotowanie awionetki…”. “Super, ja też zrobię, a po ile są awionetki?”. ile w tym prawdy? ile udawania? Nieważne, to tak po prostu. wszyscy mówią o rzeczach związanych z kasą, luksusem. Dziewczyny słuchają w napięciu. w końcu dzwoni ci telefon w kieszeni i zastanawiasz się: odbierać? Nie odbierać? To nasi starsi koledzy kręcą te laski. Rzucają pieniędzmi na lewo i prawo. Stawiają drinki. Pyta pan, czy chcieliśmy tak żyć. Bardzo! To było fajne.

Fot. Czerwone i czarne