Tekst ten powstał jako wyraz irytacji stanem „debaty” wokół problemu imigrantów. Toczy się ona nie wokół tego, jak poradzić sobie z poważnym kryzysem, ale wokół tego, czy w ogóle ich przyjmować. Ten talmudyczny spór między naiwnymi optymistami, którzy nie zauważają żadnego niebezpieczeństwa w napływie dużej fali uchodźców, a otwarcie już ksenofobicznymi pesymistami, który widzą w niej zapowiedź masowych gwałtów, rabunków i aktów terrorystycznych, jest bezsensowny i niepotrzebnie absorbuje emocje społeczne oraz uwagę liderów opinii. Jest oczywistym faktem, że Unia Europejska musi przyjąć nową, dużą grupę imigrantów, i że Polska także będzie w tym procesie partycypować (kto myśli inaczej, niech przeczyta uważnie Traktat Lizboński).

W dotychczasowym dyskursie aż nadto jest moralnych deklaracji i ogólnoetycznych wezwań – z obu zresztą stron sporu. Czas chyba na to, by przejść od nonsensownej dyskusji o tym, czy przyjmować uchodźców, do tego, jak to mądrze robić, by uniknąć błędów popełnionych w minionych dekadach przez państwa zachodnie. Poniższe propozycje zawierają zarówno postulaty, w których nasze państwo ma pełne władztwo, jak i takie, w których może jedynie nawoływać do ich spełnienia. Ważne jest jednak, by powstał przynajmniej szkielet programu tego, co Rzeczpospolita winna w tej materii przedsięwziąć, by zapobiec różnego rodzaju niebezpieczeństwom i zagrożeniom. Nawet jeśli poniższy zestaw jest niepełny, lub nietrafny, to lepsze to, niż kontynuowanie jałowego sporu o to, czy imigranci mają prawo osiedlać się w Polsce.

Proponuję zatem, by Polska, jej politycy i ośrodki decyzyjne starały się by:

1. Wywierać naciski na to, by – w miarę możliwości – uchodźcy pozostawali na terytorium państw, na których toczy się konflikt wojenny lub klęska głodu. Pomoc UE winna być adresowana do ludności tam przebywającej. Jest to wielokrotnie tańsze, niż utrzymywanie ich na terytorium UE.

2. Wywierać naciski na to, by – jeśli utrzymanie uchodźców jest niemożliwe na terytorium objętym konfliktem – wspomagać dyplomatycznie i finansowo państwa sąsiedzkie, by to one przyjmowały do siebie fale imigrantów. 6 tysięcy euro, które Unia chce przeznaczyć na utrzymanie każdego imigranta na swoim terytorium, może zapewnić bezpieczne schronienie dla dziesiątek, a nawet setek, osób w krajach sąsiadujących z Syrią czy Erytreą.

3. Wzmocnić zewnętrze granice UE, by przedostanie się na jej terytorium nie było tak łatwe, jak jest obecnie.

4. Dofinansować i usprawnić działanie służb specjalnych odpowiedzialnych za wyszukiwanie wśród uchodźców bojowników ruchów fundamentalistycznych.

5. Zadbać o to, by po otrzymaniu statusu uchodźcy, osoby mające ów status nie były koncentrowane w jednym miejscu, ale by były rozproszone i otoczone opieką, oraz kontrolą, na terenie całego kraju. 5 tysięcy imigrantów w jednym miejscu, może być przyczyną poważnych problemów społecznych. 10 tysięcy „rozparcelowanych” po wszystkich gminach nie stanowi żadnego problemu (to jedna czteroosobowa rodzina w każdej gminie).

6. Współdziałać z Kościołem w pracy nad integracją imigrantów. Wypowiedzi papieża Franciszka oraz stanowisko Episkopatu Polski są w tej kwestii wielce obiecujące i taka kooperacja może przynieść oczekiwane efekty.

7. Stanowczo zwalczać objawy fanatyzmu religijnego i fundamentalizmu wśród uchodźców. Zarówno metodami administracyjnymi, jak i policyjnymi. Wolność religijna winna być imigrantom zagwarantowana, zaś akty łamania porządku prawnego Rzeczpospolitej powinny kończyć się szybką i skuteczną deportacją osób ich dokonujących.

8. Wymóc na UE prawo imigrantów do swobodnego wyboru kraju osiedlenia. W ten sposób bardzo szybko nastąpi naturalny ruch uchodźców do państw bogatszych, co zmniejszy problem ich obecności w Polsce. Przy zagwarantowaniu tego prawa, Polska może zgodzić się nawet na zwiększenie początkowej kwoty uchodźców, których gotowa będzie przyjąć w ramach solidarności unijnej – i tak w krótkim czasie ich liczba w naszym kraju winna w takim wypadku ulec gwałtownemu zmniejszeniu.

9. Przeprowadzić akcję propagującą obecność „obcych” w naszym państwie. Polska należy do krajów o najniższej ilości mniejszości narodowych i trudno się dziwić, że duża część społeczeństwa (większość?) boi się ich pojawienia się w swoim otoczeniu. Należy więc wyasygnować środki zwalczające niesprawiedliwe stereotypy i pokazywać nowych przybyszy takimi, jakimi są w rzeczywistości, a nie takimi, jakimi widzą ich polscy nacjonaliści.

10. Ograniczać świadczenia socjalne wraz z upływem czasu tak, by imigranci po okresie nauki języka i wstępnej asymilacji, musieli sami starać się o sobie, a nie żyć „na garnuszku” państwa. Polityka socjalna musi zachęcać ich do aktywności zawodowej i integracji z otoczeniem, a nie zamykania się w gettach i korzystania jedynie z pomocy socjalnej.

Autor tych słów nie jest specjalistą w tej dziedzinie, dlatego powyższy zestaw propozycji nie powinien być traktowany jako zamknięty i jedynie słuszny. To raczej zachęta do tego, by rozpocząć debatę o tym, jak konkretnie poradzić sobie z konkretnym problemem i zakończyć już spór o to, czy w ogóle przyjmować obcych na polskim terytorium. Czas wymiany ciosów między absolutnie naiwną w tej materii lewicą, a wpadającą już w tony faszystowskie prawicą mija. Obie strony wydają się chyba zresztą wyczerpane ową „dyskusją”. Może to więc najlepszy moment, by znalazły się fora i instytucje, które umożliwiłyby specjalistom (lepszym ode mnie) przedstawienie szczegółowych rozwiązań. Zwłaszcza tych, które wynikałyby z gorzkich doświadczeń wielu państw zachodnich, od lat zmagających się z kłopotami związanymi z niewłaściwą asymilacją imigrantów.

Warto więc, by odpowiednie think-tanki, instytuty badawcze i naukowe znalazły w sobie wolę na podjęcie trudu zainicjowania potrzebnej dyskusji, by znalazły osoby mające w tej sprawie coś ważnego i mądrego do powiedzenia, oraz by politycy zechcieli ich wysłuchać. Naprawdę najwyższy już czas, by od ideologicznej kłótni naiwnych idiotów z ponurymi ksenofobami, przejść do debaty specjalistów zajmujących się tą materią.

fot. TVP