Kampania referendalna nie przebiegła tak, jak spodziewało się tego wielu komentatorów. To PiS i częściowo PSL, a nie Kukiz najbardziej efektywnie wykorzystały ten pomysł w rozgrywce przed wyborami parlamentarnymi. PO do końca nie potrafiła określić swojego stanowiska, a im bliżej referendum, tym aktywność w tej sprawie ze strony Platformy malała. Oto 6 najważniejszych wniosków z referendum:
1. Kukiza nie ma. Gdy prezydent Bronisław Komorowski zarządził – razem z senatorami PO – referendum na 6 września, w mediach pojawiła się niemal natychmiast teza, że referendum będzie mocnym wsparciem dla Pawła Kukiza i jego ruchu przed październikowymi wyborami. Stało się inaczej. Na 300POLITYCE Marek Migalski już kilka miesięcy temu argumentował, że referendum będzie problemem dla Kukiza. Jak pisał: “Z każdym swym medialnym występem będzie tracił to, co zapewniło mu sukces 10 maja – świeżość, nowość, spontaniczność. Do jesieni Polacy mogą się po prostu Kukizem znudzić. Tak, jak w ciągu roku znudzili się Korwinem”.
Okazało się to trafne. Kukiz zmarnował wakacje i nie potrafił przekształcić referendum – wydawałoby się idealnego tematu dla swojej sprawy – w paliwo polityczne. Teraz symbolem jego kampanii stało się zdjęcie pustej sali z jednego ze spotkań z muzykiem, a teza o Kukizie jako kingmakerze polskiej polityki zniknęła równie szybko, jak jego poparcie w sondażach. Dzięki podziałom w obozie Kukiza rozpoznawalność zyskali jego dawni współpracownicy, którzy poprowadzili własną kampanię referendalną.
2. Słyszalny głos PSL. – Prezydencie, odwołaj referendum – apelowali niespełna miesiąc temu czołowi politycy PSL. I choć do głosowania doszło, to była to chyba jedyna propozycja, która przynajmniej na kilka dni przebiła się do głównych mediów. Co prawda SLD prowadziło kampanię przeciwko JOW-om – podobnie jak Twój Ruch – i choć w Polsce wiszą billboardy deprecjonujące zasadność JOW, to kampania Sojuszu nie wywołała dyskusji.
Głos PSL był o tyle bardziej słyszalny, że ludowcy są koalicjantem Platformy i poparli Bronisława Komorowskiego przed II turą w wyborach – mimo ostrego sprzeciwu wobec jego decyzji z 11 maja. Oczywiście 100 mln złotych nie rozwiązałoby w całości problemów rolników dotkniętych suszą – potrzeby są kilkukrotnie większe, a rząd na pomoc przeznaczy w sumie 488 mln złotych – ale mimo wszystko, pomysłodawcom trudno było odmówić kreatywności, na tle miałkich, banalnych koncepcji.
3. PiS skutecznie wykorzystało referendum. Jak się okazuje, pomysł PiS na rozszerzenie pytań referendalnych był skuteczny w “zagospodarowaniu” dwóch miesięcy wakacji. Dzięki temu Beata Szydło i jej sztab mogli wrzucić do dyskusji tematy takie, jak Lasy Państwowe czy 6-latki, a Platforma nie znalazła dobrej odpowiedzi na argument, że skoro można pytać o JOW, to trzeba zapytać obywateli o tematy, które zainteresowały 6 mln Polaków. PiS mógł też przypomina, że Platforma “wyrzuciła do kosza” te podpisy i ustawić się “po stronie obywateli”
4. Platforma odpuściła sobie kampanię referendalną. Platforma uruchomiła specjalną stronę http://6wrzesnia2015.pl oraz przygotowała spot, ale w praktyce trudno mówić o większej skuteczności tej akcji. Kilka tygodni przed referendum politycy Platformy organizowali konferencje prasowe, które opierały się przede wszystkim na zaznaczeniu polaryzacji między PO a PiS. Partia Kaczyńskiego w przekazie PO jawiła się jako ugrupowanie przeciwne obywatelskim postulatom. Platforma jednak nie potrafiła przekonująco i klarownie wytłumaczyć, o co chodzi w systemie JOW i jakie byłyby konsekwencje jego wprowadzenia. W ostatnim tygodniu przed referendum partia rządząca całkowicie zrezygnowała z inicjatyw promujących referendum. Politycy PO odnosili się do sprawy jedynie wtedy, gdy byli o to pytani przez dziennikarzy.
Najbardziej widocznym przejawem kampanii Platformy była kampania outdoorowa. Jak słyszymy, PO zainwestowało w 750 billboardów w dobrych – a tym samym bardzo drogich – lokalizacjach. Sam inicjator referendum – Bronisław Komorowski – temat odpuścił sobie całkowicie po przegranych wyborach.
5. PO może jeszcze wykorzystać niską frekwencję. Niska frekwencja w referendum, które było pomysłem prezydenta Komorowskiego, i które zostało przegłosowane głosami PO, może jeszcze stać się politycznym argumentem dla partii. Platforma może teraz powiedzieć, że tak samo skończyłoby się referendum proponowane przez prezydenta Dudę.
6. Okazja do odświeżenia wizerunku lewicy. Jednym z polityków najmocniej podkreślającym wady JOW był pojawiający się od kilku miesięcy w przestrzeni publicznej w “antyJOWowskim” t-shircie Janusz Palikot. To lider Twojego Ruchu był najbardziej aktywny i słyszalny po lewej stronie sceny politycznej w temacie, który był leitmotivem kampanii prezydenckiej Kukiza. SLD w czerwcu zainicjowało akcję “Stop JOW-om”, co było pomysłem dobrym – politycy Sojuszu jako pierwsi i w zasadzie jedyni podjęli się zadania tłumaczenia wyborcom niuansów JOW – ale inicjatywa ta nie przebiła się znacząco w mediach i trwała bardzo krótko. Jednak sprzeciw wobec JOW dał lewicy – skupionej dziś w ZL – szansę na zbudowanie wspólnego, spójnego przekazu.