Weekendowa samorządowa konwencja, oprócz całkiem konkretnego pakietu propozycji, firmowanego przez premiera Morawieckiego, nakreśliła wizję Jarosława Kaczyńskiego na nowy PiS. Rytualne zapewnienia o dużej kampanijnej aktywności prezesa, powtarzane ostatnio przez polityków tej partii, nie mają tutaj większego znaczenia. Zapewne tak będzie, ale start kampanii partii rządzącej dobitnie pokazał taktykę na najbliższe miesiące, a zapewne i cały wyborczy cykl. Może oprócz wyborów europejskich, ale wysłanie do mało dla wyborców istotnej Brukseli zużytych twarzy tylko będzie grało na potwierdzenie tego, co dziś pokazał Jarosław Kaczyński, a co zapowiadał przed miesiącami w swoim tekście Piotr Zaremba.

Mateusz Morawiecki jako frontmen i w – lubianym przez siebie, pewnym tle – Joachim Brudziński, to dziś tandem układu rządowego, pozycjonującego się na dominujący na scenie jak kiedyś CDU obóz republikański. Jarosław Kaczyński, jako założyciel i kapłan duszy “dużej prawicy” coraz bardziej przechodzi na pozycję kluczowego, ale szefa rady nadzorczej. To on pozostaje najważniejszy, ale do zadań operacyjnych wysyła premiera, z którego dzieła najwyraźniej jest bardzo zadowolony i czuje się z nim pewnie.

Morawiecki bardzo starannie podszedł do kampanii. Analizując jego sierpniowe trasy, trudno nie zauważyć pewnej prawidłowości. Idąc po kolei, od lipca: Częstochowa, Bytom, Katowice, powiaty śląskie, Łódź i powiaty, Olsztyn, Kraśnik, Poznań i wielkopolskie powiaty, dwa razy zachodnie Pomorze, Gdańsk i Dębki, Sandomierz, Kraków, Puławy, Dęblin i Elbląg. To wszystko tereny tzw. “swing states”, gdzie PiS nie miał nigdy powalających wyników, ale gra o sejmiki dziś jest wyrównana. Trudno nie skojarzyć tego z kolejnym atakiem przypuszczonym punktowo na dorobek współrządzenia PSL. Premier, co widać wyraźnie, walczy o nowe sejmiki dla PiS.

To delikatny temat, ale też pokazuje inne podejście Morawieckiego. Kondolencje m.in. w Gazecie Wyborczej dla premiera Millera to też dowód, że premier odciska na PiS swój – wyraźnie lepszy – styl. Podobnie jednoczące słowa na Westerplatte, zamiast ubiegłorocznej przepychanki z harcerzami, to katalog gestów, po jakie PiS nie sięgał chyba aż od prezydenckiej kampanii Jarosława Kaczyńskiego.

Gdy na konwencji PiS Patryk Jaki po raz pierwszy występował z żoną i synem, Rafał Trzaskowski na briefingu kolejny raz prezentował bardzo dobre, ale znane już propozycje 100 zł na zajęcia pozalekcyjne, profilaktykę dentystyczną i rewitalizację świetlic. Na jego mediach społecznościowych zaś pojawiły się zdjęcia z sąsiedzkiego śniadania na Woli i dość refleksyjnego – jak na start kampanii – przeglądania folderów na targach różnorodności. Termin konwencji PiS, znany więcej niż od tygodnia, nie był dla opozycji wystarczającą podpowiedzią, by iść na efektowne zderzenie. Przed konwencją pojawiło się tylko kilku polityków PO, o których trudno powiedzieć, by szczególnie epatowali wyborczą nowością z jakimś odświeżeniem znanych już przecież billboardów. Trudno nie odebrać tego jako pewną jednak bezradność i intelektualne lenistwo.

Samorządowa piątka Morawieckiego, 100 megabitów na 100-lecie niepodległości, dobitne słowa prezesa o tym, że dla obywateli lepiej gdy “samorządy nie warczą” na rząd jakoś mimo wszystko lepiej zapadają w pamięć wyborców niż programy Koalicji Obywatelskiej.

Nowe, polityczne pokolenie – z Mateuszem Morawieckim na czele, a także – w tle – trzydziesto-czterdziestolatkami jak: Patryk Jaki, Małgorzata Wassermann czy Kacper Płażyński. Twarze młodych polityków, którzy na konwencji przemawiali, trudno kojarzyć z tym, co w trzyleciu PiS nieudane czy męczące. Na marginesie, nie przez przypadek w wystąpieniu prezesa pojawiło się odniesienie z nazwiska do Daniela Obajtka, co jest sygnałem, że PJK dba o ludzi, którzy zrobili na nim wrażenie.

Jest też inny aspekt – sprytnie pokazane na konwencji duety – z małżonkami a Wassermann z siostrą – po prostu budzą ciekawość, nawet niechętnych PiS-owi komentatorów i wyborców. Będą googlowani przez internautów, pojawią się w mediach plotkarskich o zasięgach większych niż serwisy polityczne i gazety. Czy takie zaciekawienie za tydzień będą budzić Hanna Zdanowska, Jacek Majchrowski czy Jacek Sutryk?