W panującym teraz chaosie typowym dla ostatnich dni każdej kampanii kluczowy jest przekaz dwóch głównych ugrupowań dotyczący debaty Szydło-Kopacz. PiS od wtorku systematycznie obniża oczekiwania wobec Szydło, Platforma zawiesza Kopacz poprzeczkę bardzo wysoko. Kości zostały już rzucone i strategię liderek oraz ich sztabów nie będzie już w większym stopniu modyfikować, z dużymi konsekwencjami dla interpretacji wyników poniedziałkowego starcia.

Pewność siebie polityków Platformy widać na każdym kroku. Marcin Kierwiński w porannym „Kontrwywiadzie RMF” mówił wprost:

„Myślę, że ma większe szanse na zwycięstwo, dlatego że jest politykiem bardziej doświadczonym, politykiem, który spełniał ważne funkcje publiczne”.

Tomasz Siemoniak twierdzi wręcz, że premier Kopacz nie musi się przygotowywać do debaty. Tak mówił w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim:

„Premier Kopacz nie trzeba przygotowywać. Jest premierem, była marszałkiem Sejmu, była ministrem. Jest znakomicie zorientowana ws. państwowych. Jedynie bym doradzał, żeby chwilę odpoczęła, żeby tyle nie pracowała, jak pracuje w tym momencie. Jestem pewny, że będzie wygraną w tej debacie. Po prostu ma ogromną wiedzę o sprawach państwowych. Jest prawdziwym liderem. Nie jest przez nikogo wysunięta „zamiast”. Ja jestem spokojny, że ten autentym i pracowitość dadzą jej sukces w debacie”

Tego typu wypowiedzi zupełnie inaczej ustawiają oczekiwania niż przed I debatą prezydencką. Wtedy to w powszechnej opinii to Duda – świetny mówca – uchodził za faworyta, a Bronisław Komorowski miał mieć poważne problemy. Stało się oczywiście zupełnie inaczej.

Na tle pewnych siebie polityków PO, sztabowcy PiS bardzo wyraźnie deklarują, że ta debata nie jest im na rękę. Dziś mówił o tym Stanisław Karczewski przy okazji prezentacji rolniczego spotu PiS.

„Prezes Beata Szydło od początku kampanii mówiła, że chce spotkać się z Ewą Kopacz i debatować, przedstawić nas program. Debata w sytuacji, gdy mamy dużą przewagę w sondażach jest dla nas niepotrzebna i niekorzystna. Chcemy również, aby Polacy mogli zobaczyć jak PO przez 8 lat rządziła. W sztabie wyborczym nie wszyscy byli przychylni tej debacie, były różne głosy, zwłaszcza po tym gdy usłyszeliśmy, którzy dziennikarze zostali zaproponowani przez 3 telewizje. To dziennikarze, którzy często prezentują swoje poglądy, przerywają politykom PiS. Muszę powiedzieć, że to politycy PO przystawali i bardzo bronili tego składu. Ale prezes Szydło już wiedząc kto [z dziennikarzy będzie prowadził debatę] natychmiast powiedziała, że przystajemy na te warunki”.

Od wtorkowego popołudnia, gdy ujawniono skład dziennikarzy na debatę, sztab PiS i jego szef są obiektem nieustannej krytyki, zwłaszcza ze strony konserwatywnych dziennikarzy i komentatorów. PiS buduje obraz sytuacji, w której w niekorzystnych warunkach Szydło zgadza się na debatę, doskonale zdając sobie sprawę z ryzyka i wszystkich możliwych konsekwencji. PiS przyznaje też – jak dziś na konferencji prasowej Krzysztof Łapiński – że to Michał Kamiński będzie przygotowywał Kopacz do debaty, co oznacza, że będzie tak dobrze przygotowana jak Komorowski w I debacie prezydenckie z Dudą. Kopacz – zdaniem sztabowców – może mieć arsenał faktów przygotowanych za pomocą CIR i ministerstw, niedostępnych dla opozycji.

PiS obniża oczekiwania mówiąc o niekorzystnym składzie dziennikarzy, Platforma stawia na zwycięstwo Kopacz i podkreśla jej doświadczenie. Te dwie strategie będą kluczowe dla interpretacji wyników. Bo w tej sytuacji nawet remisowa debata może być uznawana za sukces Szydło. Dla Kopacz konieczne jest całkowite zwycięstwo. A jak pisaliśmy w naszym wtorkowym komentarzu dla Gazeta.PL, tylko debata daje Platformie szanse na odwrócenie losów tej kampanii.

fot.TVP