Publiczne wypomnienie ministrowi Grzegorzowi Schetynie “ściągnięcia z urlopu” w sprawie ewakuacji Polaków z Donbasu, zapowiedź projektu PO dotyczącego kwestii związków partnerskich i podanie terminu w sprawie gazoportu. To najważniejsze, choć podane dość mimochodem, konkrety z konferencji Ewy Kopacz podsumowującej 100 dni jej rządów.

Konferencja premier Kopacz o 100 dniach działania Rady Ministrów pod jej przewodnictwem była bardziej mechanicznym wymienieniem  częściowo realizowanych zapowiedzi z expose, niż spójnym podsumowaniem pierwszych trzech miesięcy sprawowania władzy przez następczynię Tuska. Wystąpienie podsumowujące było ponad dwukrotnie dłuższe niż 45-minutowe expose premier – łącznie trwało prawie 2 godziny. Na pewno nie było przełomem, a poza przedstawieniem elementów programu naprawczego dla górnictwa, nie znalazło się w nim nic, czego byśmy już nie słyszeli. I to też od poprzedniego premiera, bo m.in. Kartą Dużej Rodziny i żłobkami zdążył się już we wrześniu 2014 pochwalić Donald Tusk. Paradoksalnie, jednym z odważniejszych konkretów było rzucone przypadkiem, w odpowiedzi na pytanie, stwierdzenie, że w tej kadencji klub PO przedstawi projekt ustawy o związkach partnerskich. “Gazoport w lipcu” – rzuciła PEK, także w odpowiedzi na pytanie ze strony mediów. Po ponad 90 minutach konferencji – w odpowiedzi na jedno z ostatnich pytań jednego z dziennikarzy – premier przyznała, iż 19 stycznia wybiera się na spotkanie z prezydentem Poroszenko i premierem Jaceniukiem. Ewa Kopacz przyznała też, że “ściągnęła ministra Schetynę z urlopu” w związku z ewakuacją Polaków z Donbasu.

Premier Kopacz, zdawkowo, choć dość dobitnie podziękowała ministrowi Arłukowiczowi za jego “determinację” i “konsekwencję” w negocjacjach z lekarzami z PZ. Dopiero dopytywana przez Łukasza Konarskiego z Radia Zet, dlaczego przez całe 6 dni nie udzieliła Bartoszowi Arłukowiczowi publicznego wsparcia, premier stwierdziła, że jej ministrowie to “twardzi ludzie”, którzy “nie potrzebują opiekunek”.

PEK wspomniała też o czekającym Polaków wyborze “między Polską nowoczesną, Polską rozwoju, a Polską skłóconą”, czyniąc w ten sposób czytelne aluzje do PiS. Ten argument słyszymy od Platformy od lat. Na dzisiejszej konferencji brzmiał dość abstrakcyjnie. Innym politycznym akcentem, również umieszczonym w próżni, było stwierdzenie szefowej rządu, że gdy przejmowała władzę, wyciągnęła rękę do opozycji, ale ręka ta została odrzucona. Na pytania Katarzyny Kolendy – Zaleskiej, premier Kopacz nie potrafiła podać więcej niż jednego przykładu konkretnej oferty dla opozycji. Poproszona przez dziennikarkę Faktów TVN, nie była też w stanie podsumować swojego politycznego przekazu dla Polaków.

Omówienie zmian w górnictwie szybko zmieniło się w niezrozumiały dla laika, a z pewnością dla wyborców na Śląsku technokratyczny wywód o “gazowaniu węgla” i litanię postulatów oraz obietnic. Pani premier przedstawiała ambitne wizje uczynienia Śląska “centrum polskiego przemysłu” – zapowiedziała przedstawienie przygotowanego przez specjalny zespół na początku marca programu rozwoju dla tego regionu. I to znów, retorycznie, niewiele się różniło od słów Donalda Tuska na śląskiej konwencji PO. Naprawa polskiego górnictwa i konsolidacja tego sektora z przemysłem energetycznym – jak stwierdziła pani premier – jest jednym z głównych celów jej rządu na wyborczy rok. Jednocześnie Kopacz dała do zrozumienia, iż Kompania Węglowa zostanie zlikwidowana i zostanie przygotowany plan restrukturyzacji górnictwa – wiąże się to jednak z zamykaniem kopalń i masowymi zwolnieniami.

Warte zacytowania fragmenty konferencji to tylko kilka wypowiedzi – o Arłukowiczu, gazoporcie, związkach partnerskich, Kompanii Węglowej i o ściąganiu ministra Schetyny z urlopu. Zdawkowa była odpowiedź pani premier na pytanie o przynależność do ZSL. Kwestię tę podnoszono już na ostatniej konferencji Kopacz. Dziś szefowa rządu stwierdziła, iż nie pamięta, żeby kiedykolwiek zapisywała się do jakiegokolwiek koła ZSL. Premier powiedziała, że jej działalnośc przed 1989 r. nie wiązała się z aktywnością polityczną. Pozostałe fragmenty konferencji zostaną błyskawicznie zapomniane. Również ten odnoszący się do opozycji. Nawet, jeśli w wystąpieniu pani premier pojawiły się kwestie istotne, to rozmyły się one w natłoku liczb i zbędnym szczególarstwie, trudnym do skonsumowania przez przeciętnego odbiorcę.