Nie rezygnujemy z tej wielkiej zmiany w trakcie tych wyborów samorządowych i to będzie nasze hasło, ale nie czynimy z tego czegoś, co jest przepisem prawnym, co powoduje pewnego rodzaju automatyzmy – powiedział Jarosław Kaczyński, ogłaszając decyzję o wycofaniu się z wprowadzenia tzw. dwukadencyjości wstecznej. Nie jest to wielkie zaskoczenie – już wcześniej mówiło się o tym nieoficjalnie, a wczoraj jasno zasugerował to Ryszard Terlecki.

Prezes PiS nakreślił tym samym scenariusz na najbliższą, przyszłoroczną kampanię samorządową, dając do zrozumienia, że w najważniejszych ośrodkach w kraju partia postawi na młodych ludzi, czyli na swój sposób zastosuje się do wspomnianej zasady dwukadencyjności, ale bez prawnego wprowadzania jej w życie.

„Dzisiaj bardzo często takim przekonywującymi kandydatami są młodzi ludzie, którzy wykazują wielką energię i kojarzą się obywatelom, wyborcom ze zmianą. To będzie na pewno brane pod uwagę podczas podejmowania decyzji co do tego, kto będzie kandydatem w najważniejszych ośrodkach w kraju”

Zasada ma być co prawda wprowadzona, ale z karencją, tzn. z odłożeniem jej na dwie kadencje. W praktyce nie wejdzie w życie od najbliższych wyborów samorządowych, które odbędą się w listopadzie 2018 roku – choć jeszcze niedawno Kaczyński zapowiadał, że partia spróbuje wprowadzić to od teraz, a ostateczną decyzję podejmie TK.

Prezes PiS na konferencji przywołał przykład prezydentów z Stalowej Woli i Białej Podlaskiej – czyli Lucjusza Nadbereżnego i Dariusza Stefaniuka – którzy pokonali prezydentów rządzących od kilku kadencji, choć wydawało się – jak stwierdził Kaczyński – że nie mają oni żadnych szans. – To można zrobić, potrzebny jest wysiłek, jasne stawianie sprawy i oczywiście przekonywujący kandydat – mówił.

Wcześniej Kaczyński w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej spotkał się z działaczami partyjnymi. Jak stwierdził, „ruszył mechanizm mający na celu przygotowanie do wyborów samorządowych”. Kandydaci PiS mają być przedstawieni jesienią.

Fot. PiS