Po prostu elity europejskie nie są w stanie pogodzić się z demokratycznym wyborem Polaków. Nie odpowiada im ten wybór, bo nie jest zgodny z ich interesami. To oczywiste – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z „Gazetą Polską”. Prezes PiS przyznaje, że niezbyt wierzy w scenariusz zjednoczenia się opozycji na czele z Donaldem Tuskiem. O Andrzeju Rzeplińskim mówi, że to raczej postać jednego sezonu, niż trwały punkt polskiej polityki. Oto 6 wybranych fragmentów z wywiadu.

ELITY EUROPEJSKIE NIE SĄ W STANIE POGODZIĆ SIĘ Z DEMOKRATYCZNYM WYBOREM POLAKÓW: „Nie chodzi oczywiście ani o żadne zagrożenie demokracji, bo one dzięki zmianie władzy właśnie zostało zażegnane. Nie chodzi też o Trybunał Konstytucyjny, bo przecież nikt zamachu na tę instytucję nie przeprowadza. Po prostu elity europejskie nie są w stanie pogodzić się z demokratycznym wyborem Polaków. Nie odpowiada im ten wybór, bo nie jest zgodny z ich interesami. To oczywiste. My z kolei zostaliśmy upoważnieni przez wyborców do obrony interesów Polski. Nie do podlizywania się komukolwiek, załatwiania czyichś interesów, tylko do stania na straży interesów naszego kraju. Z tej drogi nie cofniemy się ani o krok”.

SCENARIUSZ ZJEDNOCZENIA OPOZYCJI Z TUSKIEM NA CZELE WYDAJE MI SIĘ NIEZBYT REALNY: „Wydaje mi się on niezbyt realny. Po pierwsze Tuskowi ewidentnie zależy na kolejnej kadencji. Owszem uaktywnił się nieco w sprawach polskich, ale na pewno priorytetem dla niego jest trwanie w Brukseli. Po drugie nie dostrzegam specjalnego wyczekiwania na jego powrót. Odwrotnie – chętnych do zajęcia stanowiska lidera jest aż nad to i były premier może być tylko wrogiem. A poza tym nie za bardzo wierzę w to zjednoczenie. Ono może wygląda interesująco i realnie jako teza publicystyczna, ale w świecie polityki takie połączenia są niezwykle trudne. Proszę zobaczyć, ile lat trzeba było na zjednoczenie prawicy. Nie tylko z powodu działań zakulisowych, rozbijających jakie stosowały wobec jego procesu jakieś służby, ale również z powodu wielu ludzkich ambicji”.

POPIERAMY POLAKÓW, ALE TA ZASADA MA TEŻ SWOJE OGRANICZENIA: ” – Donald Tusk także podlega zasadzie, którą konsekwentnie stosujemy – popieramy Polaków. Ale stosowanie jej ma też swoje ograniczenie, a jest nim działanie na szkodę Polsce.
– A teraz szkodzi?
– Na pewno nie pomaga. Ale przyglądamy się dalej.
– Czy Tusk zabiega o poparcie polskiego rządu?
– Nic o tym nie wiem.
– Nie toczą się w tej sprawie żadne negocjacje?
– Nie mam wiedzy na ten temat. Wydaje mi się, że nie”.

RZEPLIŃSKI RACZEJ POSTACIĄ JEDNEGO SEZONU, NIŻ TRWAŁYM PUNKTEM POLSKIEJ SCENY POLITYCZNEJ: ” – Obawiam się, że ewentualne ambicje prezesa Trybunału Konstytucyjnego w tym zakresie mogą się nie zrealizować. Wygląda raczej na postać jednego sezonu, niż na trwały punkt polskiej sceny politycznej, bo to na niej w istocie dziś się ulokował. Powiem delikatnie – nie ma potencjału, nawet miejsce, w którym się dziś znalazł spadło na niego nieco przypadkowo.
– Panowie się podobno nieźle znają ze studiów?
– To jednak duża przesada. Studiowaliśmy razem, jednak nie mieliśmy nigdy osobistych kontaktów. Na roku było przeszło 400 osób. Wiedziałem tylko, że jest taki student Rzepliński i że mówiono o nim w akademikach bardzo niepochlebnie. I tyle”.

TO, CO DZIŚ CZYNI TRYBUNAŁ ZE SWOIM PREZESEM, TO KPINY Z PRAWA: „To nonsens. Trybunał mógł w pół roku nadrobić zaległości, które ma. A trzeba powiedzieć, iż dotyczą one przede wszystkich skarg obywateli i zapytań sądów, to nie są sprawy, które wiecznie można odkładać na później. W każdym razie mógł się wziąć solidnie do pracy i mniej więcej w czerwcu bez problemu ocenić grudniową nowelizację. Wybrał drogę awanturnictwa i łamania prawa. Nie ma cienia podstaw by jego dzisiejsze działanie tolerować, a czy nie daj Boże uznawać je za obowiązujące. Pan Rzepliński mówi: „ja tej ustawy nie widzę, wobec tego ona nie obowiązuje” – to jest argument w demokratycznym państwie prawa? To, co dziś czyni Trybunał ze swoim prezesem to kpiny z prawa”.

— TUSK I KOPACZ PONOSZĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA PROCEDER INWIGILACJI: „Ta sprawa powinna niewątpliwie być przedmiotem studiów prokuratury. Zwracam jednak uwagę na inny ważny aspekt – stan polskiego sądownictwa. Niestety jest taki, że sympatie polityczne, a z drugiej strony niechęć do pewnych ugrupowań i środowisk, może sprawić, iż nawet najcięższe dowody nie będą miały znaczenia. Przykro to mówić, ale taka jest prawda. Smutna prawda. Jeśli jednak Państwo pytają o odpowiedzialność ówczesnych szefów rządów, to w mojej ocenie ponoszą za te proceder odpowiedzialność. Jestem przekonany, że istnieją dowody potwierdzające przynajmniej ich wiedzę na ten temat, a poza tym zarówno Donald Tusk jak i jego następczyni nie powołali ministra koordynatora służb specjalnych. Sami ponoszą zatem odpowiedzialność za działania służb w czasie swoich rządów”.

Fot. Gazeta Polska