Dyskusja wokół wypowiedzi Andrzeja Dudy dotyczącej Ukrainy stała się w piątek punktem wyjścia do kontrataku ze strony PiS. W Łodzi Duda stwierdził, że prezydent Komorowski „nie rozumie języka dyplomacji”, a jego polityka wschodnia była nieskuteczna. Duda przypomniał m.in. wypowiedzi Romana Kuźniara z końca grudnia 2013 r., w której doradca prezydenta opisuje „przyjacielsko-ostrzegawczą” rozmowę Komorowskiego z Janukowyczem. Konferencja odbyła się na tle jednej z zamkniętych od wielu lat fabryk w Łodzi, a jednym z jej wątków była kwestia odbudowy polskiego przemysłu.
Duda o wysłaniu wojsk na Ukrainie
- To była wypowiedź, która została sformułowana językiem dyplomatycznym. Bardzo wyraźnie powiedziałem, że jesteśmy w NATO. Druga część mojej wypowiedzi była bardzo delikatnym „nie”. Ja miałem na myśli, że gdyby NATO miało takie zamiary, to trzeba byłoby się nad tym bardzo dobrze zastanowić, bo to poważna decyzja. W UE gdy się chce powiedzieć „nie”, to mówi się, że jakaś propozycja jest przedwczesna. To było dyplomatyczne nie, chociażby ze względu na szacunek dla Zbigniewa Bujaka.
- Chce powiedzieć jasno i wyraźnie: absolutnie na pierwszym miejscu jest dla mnie bezpieczeństwo Polski i Polaków. To jest rzecz podstawowa. Nie mam i nie miałem zamiaru sugerować, żeby polskie wojska mogłoby pojechać na Ukrainę. Nie ma dziś takiej opcji w ogóle, nie ma sytuacji, by było to w polskim interesie.
- Ja nie mogę sobie pozwolić na to, by premier Kopacz kłamała, zupełnie wypaczyła sens mojej wypowiedzi.
Duda o prezydencie Komorowskim
- Nie spodziewałem się, że pan prezydent z takim atakiem wystąpi. Miałem nadzieję, że rozumie język dyplomacji i kontekst czyta.
- Potwierdza się to, że prezydent Komorowski ma problem z językiem dyplomacji. Jeżeli weźmie się jego wypowiedzi np. o kobietach z Danii, kaszalotach, o tym, że przygotowywana jest strategia wyjścia Polski z NATO, albo o tym, że zwycięstwo w rajdzie Paryż-Dakar „zapłodni” mieszczuchów, to widać, że prezydent ma z tym problem.
- Doradzam więcej rozwagi, jeśli chodzi o politykę wschodnią. Ostatnim polskim prezydentem, który prowadził skuteczną politykę wschodnią był śp. Lech Kaczyński. To był pokaz skutecznej polityki np. zatrzymanie czołgów jadących na Gruzję.
- Nie dalej niż 2 grudnia 2013r. pan prezydent rozmawiał z prezydentem Janukowyczem, jak komentował to 3 grudnia Roman Kuźniar, to była rozmowa przyjacielsko-ostrzegawcza. Pan prezydent ostrzegał Janukowycza, żeby nie doszło do rozlewu krwi, i jak stwierdził Roman Kuźniar prezydent ma „specjalne możliwości” na Ukrainie. To, co się później na Ukrainie stało, to że pan prezydent Janukowycz uciekł ze swojego kraju, a dziś chroni się w cieniu Kremla. To pokazuje, jak skuteczna jest polityka wschodnia prezydenta Komorowskiego.
- Pan prezydent kompletnie mojej wypowiedzi nie zrozumiał.
Czwartkowe uderzenie w Andrzeja Dudę w wykonaniu premier Kopacz i później prezydenta Komorowskiego na tle wypowiedzi o Ukrainie to pierwsza taka sytuacja w kampanii prezydenckiej. I PiS próbuje ją wykorzystać do pokazania błędów Platformy w polityce wschodniej, a także niezręczności dyplomatycznych prezydenta. W przyszłości usłyszymy zapewne wielokrotnie o jego wypowiedzi dot. „kaszalotów”, a także o innych mało fortunnych stwierdzeniach.
Nie ma więc wątpliwości, że cała ta sytuacja to nowy etap kampanii prezydenckiej, która formalnie nie została nawet jeszcze ogłoszona. Dla Dudy to także szansa na budowanie swojej politycznej rozpoznawalności. W styczniowym sondażu CBOS o kandydacie PiS na prezydenta nie słyszało 36% ankietowanych, a obojętnych wobec niego jest 21%. Dudzie ufa 23% (+5).
fot. PiS.