Na dzień przed debatą i tydzień przed wyborami, PiS w sieci promuje dwa spoty merytoryczne. W obu, Beata Szydło tłumaczy korzyści i odpiera ataki na dwie propozycje zwiększenia dochodów budżetu – z podatku bankowego i podatku obrotowego od sieci wielkopowierzchniowych.
Szydło uderza w banki, mówiąc między innymi o wysokich opłatach bankowych:
„Zyski z tego sektora wspierają rozwój Niemiec, Holandii, Włoch. Przeciętny Polak za obsługę konta płaci dwukrotnie więcej niż w innych krajach. Mamy jedne z najwyższych opłat bankowych”.
Beata Szydło odpiera argumenty, że koszt podatku bankowego zostanie przeniesiony na konsumenta:
„Gdyby banki wiedziały, że można jeszcze bardziej podwyższyć opłaty to już dawno by to zrobiły”.
Podobnie, Beata Szydło, na przykładzie konkretnej gminy, gdzie nie ma hipermarketów, tłumaczy korzyści dla lokalnej społeczności.
„Lokalny sklepikarz wyda pieniądze, tam, gdzie mieszka, zamawia usługi u rzemieślników, a ten pójdzie do lokalnego sklepu. A zyski hipermarketów nie zostają w Polsce”.
Szydło mówi też o unikaniu podatków przez hipermarkety:
„Chodzi o to, żeby w Polsce zostawały zyski hipermarketów, a nie tylko koszty. Obecnie, tym wielkim sieciom jest bardzo łatwo unikać podatków. Nowy podatek obrotowy jest trudniejszy do ominięcia. To gest solidarności społecznej”.
I podobnie jak w przypadku podatku bankowego, odrzuca argumenty, że za nowe obciążenia dla hipermarketów na końcu zapłaci konsument:
„Już słyszycie, że to będą podwyżki cen. Tyle razy to słyszycie, ile razy są wprowadzane rozwiązania korzystne dla konsumentów”.