Rację ma Piotr Zaremba, że nowa konstrukcja rządu nie zmienia zasadniczo układu sił w obozie prawicy. Nie oznacza jednak tego, że brakuje jej politycznego klucza. Poprzez nominację Banasia do MF i w pewnym sensie Sasina na wicepremiera w “modelu Gosiewskiego”, prezes wzmacnia swój nadzór nad rządem. Nie będzie miejsca na żadne dywagacje, rząd ma się twardo i bez pokus wrzutek z zewnątrz trzymać kursu. Przykładem tego jest projekt ustawy antylichwiarskiej i tego jak Jacek Sasin, jeszcze w mniej eksponowanej roli, przeciął niedawno na Komitecie Stałym wszelkie próby zmiękczania projektu ustawy. Nowy szef państwowych finansów jest człowiekiem bezpośrednio związanym z prezesem PiS, ale też lojalnym wobec Morawieckiego, jako – dotąd – szef kluczowej dla zapewnienia dochodów budżetu KAS.

Z drugiej strony, oprócz oczywistego linku do centrali PiS, Jacek Sasin był jednym z polityków PiS najbardziej wspierających plan wymiany premier Szydło na Mateusza Morawieckiego, kiedy przez kilka tygodni późnej jesieni 2017 ważyły się losy roszady. I to on, obok awansowanego na pełnego członka RM szefa KPRM Michała Dworczyka odwiedza każdego dnia rano gabinet premiera z teczką dokumentów do decyzji. W tym sensie trudno rekonstrukcji nie odebrać jako wzmocnienie premiera, wbrew rozmaitym, kolportowanym w wyborczy weekend plotkom. Także dobór rzecznika jest zgodny ze wskazaniami otoczenia Morawieckiego, ale dokonany z pewnym kunsztem, by podkreślić związki premiera z tradycyjnym PiS-em, bo ojciec młodego ministra – Edward Mueller był słupskim posłem “Solidarności” i Porozumienia Centrum. Jako ciekawostkę – przy okazji 4 czerwca – można przypomnieć, że w maju 1989, kiedy rodził się dzisiejszy rzecznik rządu, jego ojciec w trakcie trwania kampanii wyborczej do Sejmu wykrył założony przez SB podsłuch w słupskim Komitecie Obywatelskim.

Piotr Mueller (rocznik 89) ma być także twarzą rządu do pokolenia Youtube i Netflixa. Zyskiem dla środowiska Zbigniewa Ziobry ma być ministerialny awans innego młodego polityka – Michała Wosia (rocznik 91) obejmującego tekę “bez teki” po Beacie Kempie. Solidarna Polska, choć odniosła porażkę w zabiegach o resort (sportu), zyskuje jednak większą ekspozycję dla jednego z najbardziej ciekawych i zdolnych polityków swojego pokolenia. Mimo tego, że Nowogrodzka zamroziła aktywa SP, to środowisko Ziobry będzie miało z Wosia pewnie większy pożytek niż z Beaty Kempy, po utracie szefostwa KPRM i końcu jej roli w organizacji Światowych Dni Młodzieży, które być może były na tamtym etapie kluczowe dla scementowania wizerunku ideowego “dobrej zmiany”.

O nominacji dla Elżbiety Witek można powiedzieć zarówno, że jest zachowaniem status quo i eksponowanej obecności środowiska byłej premier Szydło, ale też osobą o której wyjątkowo ciepło i z ogromnym szacunkiem mówi sam Jarosław Kaczyński. Nowa szefowa MSWiA wraca po wyciszeniu swojej politycznej aktywności, głównie z powodu opieki nad ciężko chorującą Jolantą Szczypińską (mówił o tym prezes PiS w długiej rozmowie dla Radia Koszalin po śmierci wieloletniej współpracowniczki). Minister Witek będzie też wzmocnieniem dolnośląskiego PiS, bo i o sejmowe listy, osierocone przez odejście do Brukseli Szydło, Rafalskiej i Brudzińskiego chodziło w rekonstrukcji.

Nominacje w resortach społecznych: rodziny i pracy oraz edukacji należy rozpatrywać i na poziomie regionalnym – awans Piontkowskiego ma związek nie tylko z tym, że szefuje podlaskim strukturom PiS, a Borys-Szopy nie tylko ze względu na to, że reprezentuje Śląsk, ale też obydwoje mają silne związki z Solidarnością (żona szefa MEN jest szefową regionalnej nauczycielskiej “S”).

Rekonstrukcja wyróżnia Morawieckiego, ale też kończy z eksperymentem “dywagujących ekspertów” w rodzaju dotychczasowej szefowej MF. Rząd ma być sprawniejszy i bardziej zdyscyplinowany. Pilnować tego będzie nowy wicepremier. Nowy rzecznik jest sygnałem, że premier zwiększa związki z tradycyjnym PiS-em, ale też jednocześnie sięga po kogoś, kto – jak on sam – tylko sporadycznie rozstaje się z iPhonem.