Decyzja Brytyjczyków przewartościowuje europejską, ale i polską politykę. Polacy, mimo euroentuzjazmu, krytykują brukselski aparat, ale mogą się przestraszyć widząc prawdziwe konsekwencje antyeuropejskiego populizmu w akcji.

Polityka na trudne czasy wywołuje większy popyt na politycznych liderów (Tusk, Kaczyński), a nie gabinetowych rozgrywaczy (jak Juncker), czy nawet najlepiej zrobione produkty postpolityki bez substancji (Duda, ale także – choć mniej- Szydło).

Jarosław Kaczyński, który nie jest potworem w szponach ojca Rydzyka i posłanki Pawłowicz, tylko politykiem europejskim, którego się słucha, jak Nicolasa Sarkozy’ego. Europejska polityka jest odległa od zaściankowej i przeczącej podstawom wiedzy filozofii Sobieniowskizmu.

Jarosław Kaczyński będzie pod ogromną presją, by powrócić na fotel premiera, bo to jego słucha Europa i to on podejmuje decyzje w jednej z najważniejszych europejskich demokracji.

Donald niezbędny

Brexit bardziej niż cokolwiek dotąd pokazał, że Donald Tusk gra w absolutnej ekstraklasie Europy.

Tuska od czołówki brukselskich polityków odróżnia przede wszystkim to, że wygrywał 8 wyborów z rzędu i miał polityczny słuch wyjątkowo kapryśnego, polskiego wyborcy. Juncker i Schulz to politycy, którzy nie mają dziś żadnego atutu i żadnej swieżości.

Tusk wyraźnie się odróżnił od liderów UE, na co zwracają uwagę najbardziej wpływowi komentatorzy. Brukselskie Politico, źródło najszybszej informacji dla politycznej elity głównych stolic, od kilku tygodni zwraca uwagę na inny ton Tuska, niż szefów dwóch pozostałych instytucji – Komisji i Parlamentu. Juncker i Schulz to politycy gabinetowi. Swoją butą i przekonaniem o bezalternatywności projektu europejskiego są niestrawialni dla wyborcy, który znów pojawia się w centrum uwagi. Polityka odchodzi z gabinetów na zawsze. Bruksela była jednym z ostatnich miejsc, gdzie o najważniejszych sprawach decydowano właśnie tam, bez analizowania społecznych konsekwencji i politycznego odbioru. Dziś to już stary porządek, bo teraz – co pokazał bolesny przykład brytyjski- trzeba mieć po swojej stronie wyborców.

Ryan Heath, jeden z najbardziej wpływowych komentatorów europejskich pisze: „Tusk reprezentuje nowy europejski realizm, w kontrze do euro-idealizmu Junckera, którego dziś szef Rady Europejskiej pozostawia na uboczu polityki”.

„Pragmatyzm Tuska zwycięży” – pisze z kolei Charles Grant z prestiżowego Centre for European Reform.

Tusk jest dziś Europie niezbędny. Uzyskanie kolejnej kadencji jest formalnością.

Premier Kaczyński?

Weekendowy Financial Times zwraca uwagę na podobieństwo głosów Kaczyńskiego i Sarkozy’ego na temat potrzeby powrotu do rozmowy o traktatach. W podobnym kierunku idą zresztą socjaldemokratyczne głosy z Berlina. Szef tamtejszego MSZ Steinmeier i szefujący SPD wicekanclerz Gabriel mówią o potrzebie swoistej dewolucji, czyli powrotu części kompetencji do parlamentów narodowych, ale i PE. Niewiele się to różni od tego, czego chce Kaczyński.

Powaga sytuacji po brytyjskim referendum może wywołać presję na Jarosława Kaczynskiego, by powrócił na funkcję szefa rządu. Problem z Europą, fundamentalny dla bezpieczeństwa Polski może wymusić, by telefon w Warszawie odbierał ktoś, kto podejmuje decyzje.

Stawka dla Polski będzie coraz większa: zachowanie korzystnych kwot budżetu UE, a przede wszystkim taka gra, która pozwoli na przedłużenie poważnie dziś zagrożonych sankcji nałożonych na Rosję. Tylko Kaczyński ma intuicję, wiedzę i talent, by taką grę podjąć.

To, czy stanie na czele państwa zależeć będzie tylko od jego oceny własnych sił. W takim wariancie Beata Szydło mogłaby pozostać w rządzie jako wicepremier społeczny i patronować sukcesowi 500+, albo przejść na marszałka Sejmu, zapewniając większą parlamentarna kulturę, co PiS-owi by się zresztą bardzo przydało. Kaczyński zostałby wtedy premierem strategicznym i zajmowałby się wyłącznie sprawami o znaczeniu krytycznym dla bezpiecznego kursu państwa.

Słabszy PiS na rozdrożu

Frakcja ECR, do której PiS należy w Parlamencie Europejskim, po wyjściu 20 brytyjskich Torysów de facto przestanie istnieć. Pytanie co zrobi PiS – czy jednak utrzyma mikroskopijną wtedy frakcję, czy Kaczyński porozumie się z Merkel co do wejścia do EPP, co wcale nie jest takie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że w tej frakcji jest też Orban.

Brexit to koniec Schulza

Najkoszmarniejsza, najbardziej arogancka twarz Europy, antagonizująca Unię nawet wobec jej największych zwolenników. Szczególnie w Polsce, ale i krajach bałtyckich.

Martin Schulz, po odejściu dwudziestki Brytyjczyków z frakcji lewicy, pozostaje już bez najmniejszych szans na utrzymanie pozycji przewodniczącego parlamentu. Zasoby socjalistów, po odejściu Labour skurczą się do 169 posłów. Kandydat EPP z zapleczem 215 głosów (być może jeszcze nawet plus 20 posłów PiS?) będzie miał wyraźną przewagę, bo Brexit nie dotyka stanu posiadania frakcji chadeków.

Polacy się przestraszą?

Co innego jest krytykować Unię i uczestniczyć w modnej licytacji na jeszcze śmiejszniejszy przykład euro-idiotyzmu regulacyjnego, a co innego jest zobaczyć w akcji konsekwencje wyjścia z UE. Może to poważnie zachwiać poczuciem bezpieczeństwa Polaków. To zresztą nie byłoby zjawisko nowe –  mocno europejska linia Tuska wygrzebała Platformę z kursu na przegraną w wyborach europejskich, które nałożyły się na rosyjską agresję na Ukrainę.

Wyważony i mocno nieemocjonalny głos Jarosława Kaczyńskiego po Brexicie wskazuje, że PiS może zechcieć uspokoić swoje szeregi i zniuansować nieprzychylne Europie głosy.