Miało być widowiskowo technicznie – i rzeczywiście było. Konwencja w Katowicach była pod tym względem najbardziej efektownym tego typu wydarzeniem w kampanii parlamentarnej lewicy. Da to znakomity rezultat w sobotnich wieczornych programach informacyjnych, ale jeśli ta konwencja miała być przełomem – który pozwoli lewicy na spokojne myślenie o dwucyfrowym wyniku – to czegoś ewidentnie zabrakło.

W swoim przemówieniu Nowacka sprawnie podsumowała program i przekaz całego projektu Zjednoczonej Lewicy, ale w jej wystąpieniu zabrakło czegoś, co sprawiłoby, że spotkanie w Katowicach stałoby się kluczowym punktem politycznego weekendu. Na tle entuzjastycznie przyjętego Jana Guza – który w swoim stylu uderzał w rząd i zapowiadał budowę „nowego ładu społecznego” – emocji w trakcie jej wystąpienia na sali było niewiele. I chociaż – jak szacują organizatorzy – w Międzynarodowym Centrum Kongresowym pojawiło się ok. tysiąca osób, to na tak ogromnej sali i tak było widać puste miejsca.

Najważniejszy punkt przemówienia Nowackej to fragment o tym, że różnice między Polakami nic nie znaczą, jeśli celem jest „dobra zmiana”.

„Niezależnie, czy rano pijemy kawę czy herbatę, nieważne, czy jesteśmy biedni czy bogaci, czy jesteśmy człowiekiem pracy czy przedsiębiorcą, czy odbieramy emeryturę czy wynagrodzenie, czy pływamy żabką czy crawlem, czy mówimy po polsku czy po naszymu, ważne jest, byśmy teraz, na kilka dni przed wyborami spojrzeli na siebie i stwierdzili: tak chcemy razem lepszej zmiany, że te drobiazgi nas nie dzielą, że te sztuczne podziały nas nie dzielą. Wiemy, że Polska zasługuje na dobrą zmianę, że Polska zasługuje na sprawiedliwość społeczną. Polki i Polacy zasługują na wolność osobistą, emeryci na godne emerytury, ludzie pracy na szacunek. Wszyscy chcemy dobrej zmiany, którą może zapewnić Zjednoczona Lewica”

Ten jednoczący przekaz i pozycjonowanie lewicy jako jedynej siły zdolnej zapewnić realną zmianą społeczno-polityczną w Polsce może być dużo wiarygodniej „sprzedawany” przez Nowacką niż przez liderów SLD czy TR. Jej pracowitość – tuż po konwencji udała się na serię spotkań w terenie – jest wyraźnie widoczna w tej kampanii. Ale trudno nie było dziś odnieść wrażenia, że na konwencji zabrało emocji i nowego pomysłu na finałowy przekaz.

Mimo technicznego rozmachu konwencja w Katowicach nie wzniesie lewicę na dwucyfrowy poziom poparcia. Sondażowe wyniki na poziomie 8% (jak ostatni IPSOS) przed debatą Kopacz-Szydło sprawiają, że politycy nowego ugrupowania nie mogą spokojnie myśleć o 25 października. Konwencja okazałą się tylko pomysłem na medialne zagospodarowanie soboty. W niedzielę media zdominuje przekaz prezydenta Dudy i premier Kopacz oraz dalsze spekulacje o debacie.

Został już mniej niż tydzień kampanii. Być może już tylko świetny występ w debacie liderów 20 września może sprawić, że lewica zyska dodatkowe paliwo w ostatnim etapie walki o Sejm.