Już wkrótce formalnie – nie tylko faktycznie – rozpocznie się kampania prezydencka. PiS chce w bardzo wyrazisty sposób ustawić ton rozgrywki z prezydentem. Dlatego, jak dowiaduje się 300POLITYKA, planowana od wielu miesięcy konwencja prezydencka ma odbyć się tego samego dnia, co konwencja, na której prezydent Komorowski zostanie oficjalnie kandydatem PO. Taki jest plan sztabu PiS.

Termin konwencji PO – jak i działań kampanijnych wszystkich innych głównych graczy –  jest determinowany formalnym ogłoszeniem daty wyborów. Katarzyna Kolenda-Zaleska pisze dziś w „GW”, że Platforma może spotkać się już na początku lutego. Jak podkreśla, PO szykuje wydarzenie z dużym rozmachem. Sikorski ma czas na ogłoszenie wyborów do piątku, 6 lutego.

PiS chce, aby w oczach opinii publicznej Duda utrwalił się jako najważniejszy kontrkandydat prezydenta, który będzie z nim rywalizować aż do drugiej tury wyborów prezydenckich. Dlatego też powstał pomysł, by konwencje odbyły się tego samego dnia, co będzie gwarantować kontrast. Oczywiście, niesie on za sobą pewne ryzyko, przede wszystkim pod względem technicznym. PO udowodniła – co najmniej od czasu eurokampanii – że potrafi budować polityczne widowiska na bardzo wysokim poziomie, przynajmniej jeśli chodzi o realizację. Przełomowa pod tym względem była konwencja w Sopocie.

Screen-Shot-2014-04-12-at-16.26.56

Konwencja PiS – aby wytrzymać zderzenie z eventem PO – musi stać na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko realizacyjnym, ale też pod względem politycznego ładunku. Duda będzie musiał zdefiniować stawkę tych wyborów i podsumować swoje najmocniejsze punkty. I sztabowcy PiS doskonale zdają sobie z tego sprawę.

fot. PiS/PO