„Niebieski mur”. Sztab Clinton chce wygrać jesienią na tej samej mapie, co Obama w 2012

Floryda, Wirginia, Karolina Północna, Iowa, New Hampshire, Ohio, Kolorado i Nevada. To osiem kluczowych stanów, gdzie w tym tygodniu sztab Hillary Clnton rozpoczął – za blisko 20 milionów dolarów – emisję spotów telewizyjnych. Ta decyzja najlepiej pokazuje, że Hillary Clinton i jej doradcy stawiają na budowę „niebieskiego muru”, czyli obronę tych terytoriów, gdzie Obama wygrał w 2012 roku. Z wyjątkiem Karoliny Północnej (gdzie prezydent wygrał tylko raz, w 2008) te stany są kluczowe dla zablokowania Trumpa. Jak donosi POLITICO, kluczowa dla sztabu Clinton jest Floryda – serwis pisze wręcz, że mimo wielu ścieżek do wygranej i osiągnięcia 270 głosów elektorskich w listopadzie, Clinton jest zdeterminowana, by osiągnąć decydujące zwycięstwo właśnie tam. Clinton chce rozegrać kampanię na tej samej mapie, co Obama. Jeśli wspomniany „niebieski mur” utrzyma się, to Clinton wystarczy jeden stan, jak Floryda, by wygrać.

W mediach amerykańskich pojawia się też Arizona jako stan gdzie Demokraci mogą sprawić niespodziankę, ale ten stan nie jest na liście Clinton.

Strategiczna sytuacja kandydat Republikanów jest już na starcie dużo gorsza. Jego doradcy sygnalizują ofensywę w stanach tzw. „Pasa Rdzy”, czyli tam, gdzie mogą zmobilizować najwięcej swoich rdzeniowych wyborców (biali, słabiej wykształceni). To Pensylwania, Wisconsin i Michigian. Tam ma pomóc m.in. prezydent Obama, który będzie podkreślał to, co udało się osiągnąć w ciągu ostatnich 8 lat.

Problemem dla Trumpa są pieniądze. Jego sztab ze względów organizacyjnych i finansowych nie zaczął jeszcze inwestować w spoty. Jego ofensywa telewizyjna być może opóźni się aż do lipcowej konwencji w Cleveland. To, fatalne sondaże i wrażenie, że GOP ponownie odwraca się od swojego kandydata (po serii jego wypowiedzi po Orlando i nie tylko) najlepiej pokazuje, jak w trudnej sytuacji strategicznej jest Trump na tym etapie kampanii.

Fot. sztab Clinton