Bernie Sanders, niezależny senator, który ubiega się o nominację prezydencką Partii Demokratycznej, nie zamierza wycofać się z wyścigu, choć, aby osiągnąć cel – uzyskać poparcie 2383 delegatów i zostać oficjalnym kandydatem partii, musi wygrać głos 65% pozostałych do zdobycia delegatów. Po stronie Hillary Clinton zapisano do tej pory 1579, po stronie Berniego 859 delegatów.

Wydaje się, że obecna sytuacja zaczyna nieco irytować prezydenta Baracka Obamę i senatorów Partii Demokratycznej. The New York Times napisał w zeszłym tygodniu, że prezydent podczas prywatnego spotkania ze sponsorami i darczyńcami związanymi z demokratami wyraźnie powiedział, że pora już na to, by cała Partia Demokratyczna zjednoczyła się za kandydaturą Hillary Clinton (choć miał nie wymieniać z nazwiska samego Sandersa ani nie popierać oficjalnie swojej byłej sekretarz stanu).

Wygląda na to, że senatorowie Partii Demokratycznej posłuchali prezydenta i zaczynają głośno krytykować Berniego Sandersa. Choć wciąż nikt z nich nie namawia go, by wycofał się z wyścigu, to w rozmowach z Politico.com podkreślają pod nazwiskiem, że dalszy jego udział w wyborach partyjnych i walka z Hillary może tylko zaszkodzić Clinton podczas kampanii powszechnej przed listopadem 2016.

Żaden (i żadna) z senatorów zasiadających obecnie razem z Sandersem w senackich ławach nie udzielił mu oficjalnego poparcia.