Nie tylko brytyjska Partia konserwatywna rozrywana jest konfliktami wewnętrznymi. Tony Blair nazwał niebezpiecznym eksperymentem potencjalny rząd Labour na czele z jej liderem Jeremym Corbynem.
Na marginesie brytyjskiego referendum, w wywiadzie dla BBC, były premier wystąpił z apelem, by wyborcy centrum przeciwstawili się populizmowi z lewej i prawej strony.
To nie pierwszy raz, kiedy legendarny przywódca Partii Pracy wystąpił z interwencją przeciw jej populistycznemu liderowi. Ubiegłego lata, gdy Labour, po porażce wyborczej wybierała lidera, Blair zasłynął komentarzem, że jeżeli komuś serce podpowiada głosowanie na Corbyna, „powinien wystąpić o transplantację”.
Niektórzy tłumaczą obecny przechył Partii Pracy w lewo, odrzuceniem przez wyborców dziedzictwa Tony’ego Blaira, zwłaszcza jego wsparcia dla krucjaty Busha przeciw irakijskiemu dyktatorowi bez przekonywujących dowodów, że państwo Saddama weszło w posiadanie broni masowego rażenia.
Po dotkliwej porażce wyborczej w Szkocji i Walii w niedawnych wyborach lokalnych, przywództwo Jeremiego Corbyna w Partii Pracy zostało mocno osłabione. Z otwartą krytyką lidera Labour wystąpił nowy burmistrz Londynu, wschodząca gwiazda brytyjskiej lewicy i pierwszy muzułmanin na czele europejskiej metropolii. The Telegraph sugeruje, że szukając wzmocnienia, Corbyn zaprosi do gabinetu cieni byłego przywódcę Labour Eda Milibanda, z którym wystąpił ostatnio na wiecu za pozostaniem w UE.