W 1862 r. Jan Matejko namalował obraz pt. „Portret Zdzisława i Bolesława Włodków jako dzieci”. 152 lata później płótno zostało sprzedane za 1,32 mln zł. Ale nie tylko stare obrazy dobrze się sprzedają – Game Changer (2020) Banksy’ego w marcu kupiono za prawie 17 mln funtów. Jaki jest fenomen inwestycji w sztukę? Na ten temat porozmawiają uczestnicy majowego Impact’21.
Inwestycja w sztukę jest ponadczasowa. Podczas gdy wartość pieniądza wznosi się i spada, obrazy mogą generować spore zyski ze względu na to, że sztuka sama w sobie jest uniwersalną wartością. Inwestycja w dzieła artystów to najpewniejsza lokata kapitału, nie tylko dla samego zysku. Kupując obraz, nabywamy coś jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego.
Najwięcej sztuki sprzedanej przez domy aukcyjne zalicza się do sztuki młodej i aktualnej. Według raportu Artinfo.pl polski rynek aukcyjny w 2020 r. – w czasach pandemii – osiągnął rekordowy wynik 380 mln zł, a to prawie 30 proc. więcej w stosunku do roku wcześniejszego. A według prognoz te parametry mają wzrastać. Co ciekawe, trzy czwarte rynku jest zdominowane przez największe domy aukcyjne: Desa Unicum, Polswiss Art oraz Agra-Art. O tym opowie na Impakcie prezes Artinfo.pl Rafał Kamecki. Szczegółowo omówi on także wyniki rynku sztuki podczas epidemii koronawirusa.
Kamecki odpowie również na pytanie: na jakiej sztuce zarabia się w Polsce najwięcej? Możemy uchylić dla Was rąbka tajemnicy. Według niego najszybciej rosną ceny dzieł dawnych mistrzów, jak Malczewski i Matejko, oraz klasyków współczesności, takich jak: Abakanowicz, Fangor, Nowosielski, Kantor czy Stażewski. Dlaczego? Kamecki wyjaśnia, że w kryzysie zawsze lepiej sprzedaje się sztuka o najwyższej jakości artystycznej, zazwyczaj najlepsze dzieła z twórczości danego artysty. Cena rzeczywiście może zwalić z nóg, bo za najdroższy obraz w 2020 r. w Desie Unicum zapłacono 7,3 mln zł!
Nasuwa się pytanie: skąd ludzie mają tyle pieniędzy na tak drogie dzieła? Otóż nie tylko osoby prywatne inwestują w sztukę. Coraz częściej współczesnymi mecenasami sztuki są instytucje, korporacje – na przykład The ING Polish Art Foundation. Dziś ta fundacja ma około 200 dzieł sztuki, a jej działania wspierają ponad 90 polskich artystów młodego pokolenia. Dodatkowo przygotowuje ona 1500 studentów uczelni artystycznych do trudnego zawodu artysty.
Dlaczego aktywność w środowisku aukcyjno-artystycznym jest tak ważna dla banku? Jak uważa Kamila Bondar, prezeska fundacji, która będzie gościnią Impaktu, sztuka zwraca uwagę na problemy, których nie widać na co dzień, więc dla instytucji zaangażowanych społecznie patronowanie artystom powinno być naturalnym kierunkiem. Kolekcja obrazów w posiadaniu ING znajduje się nie w przeznaczonej do tego galerii, ale wśród drukarek i telefonów, w biurach banku – tam, gdzie są ludzie, którzy nie mają czasu gnać do muzeów. To nie znaczy jednak, że nie są wrażliwi.
Dzieła kupione przez The ING Polish Art Foundation nie spełniają tylko funkcji ozdabiania i wypełniania przestrzeni. Przypominają o ważnych sprawach: instalacja Agaty Ingarden pobudza do myślenia o przyszłości Ziemi, obraz Hologram Łukasza Jastrubczaka skłania do dyskusji o zmianach w sektorze finansowym, a dzieła Jadwigi Sawickiej były nawet wykorzystywane jako narzędzia rekrutacyjne podczas rozmów kwalifikacyjnych. Wedle założenia Fundacja kupuje jedynie dzieła żyjących artystów i artystek, które powstały po 1990 r.
Jednym z właśnie takich młodych artystów, których prace są sprzedawane w domach aukcyjnych po kilkanaście tysięcy złotych, jest Łukasz Patelczyk. Długo by wymieniać jego nagrody oraz wystawy, na których były przedstawiane jego prace – trzeba Wam jednak wiedzieć, że Patelczyk zajął pierwsze miejsce w „Kompasie Młodej Sztuki” 2020, rankingu najbardziej obiecujących artystów, którzy nie ukończyli 35 lat. Ukończył malarstwo na gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Charakterystyczną cechą twórczości Patelczyka jest pokazywanie przyrody, w którą ingerował człowiek, poprzez nakładanie różnych figur geometrycznych na pejzaże nocnego nieba. Obecnie artysta tworzy kolejny autorski cykl „Glass”, w którym to na tradycyjnie malowany krajobraz nakłada laserunkowe „szkła” zmieniające jego barwę. Jako gość specjalny Impact’21 podzieli się z nami swoim artystycznym spojrzeniem.
Firmy mogą wykorzystywać sztukę nie tylko jako środek do osiągnięcia korzyści finansowych. Coraz częściej stosuje się art branding, czyli promowanie marki poprzez szeroko rozumianą sztukę: malarstwo, sztuki plastyczne, street art, fotografię, film, architekturę, design czy muzykę. Zjawisko art brandingu występuje na całym świecie i pomaga w budowaniu strategii tożsamości marki. Ta współpraca artystów i ludzi biznesu jest znana już od renesansu, a w miarę upływu czasu ulega ewolucji, dostosowując się do aktualnych potrzeb. Daje korzyści obu stronom. Dzięki takiemu układowi wizerunek firmy zyskuje na znaczeniu i jest ona postrzegana jako innowacyjna, otwarta i kreatywna. Współpraca z artystami podczas kampanii reklamowych również odbija się na wyższych wynikach w sprzedaży i rozpoznawalności marki. O art brandingu podczas majowego wydarzenia opowie Magdalena Kąkolewska, prezeska fundacji Artystyczna Podróż Hestii, która obserwuje, wspiera i nagradza młodych twórców na początku ich kariery artystycznej.
Pandemia pokazała, jak bardzo potrzebujemy sztuki. Kiedy tylko nastąpiło poluzowanie obostrzeń i otwarcie muzeów i galerii, Polacy tłumnie ruszyli, by podziwiać znajdujące się w nich dzieła. Ale nawet w czasach lockdownu artyści tworzą swoje prace. Pod koniec marca 2020 r. Michał Borowik, uznany za najmłodszego kolekcjonera sztuki w Polsce, zainicjował ogólnopolską akcję społeczną Polish Art NOW!, której zadaniem jest wspieranie rodzimych twórców podczas pandemii. Artysta wysyła na adres mailowy opis, cenę i zdjęcie dzieła, które następnie jest przedstawiane w mediach społecznościowych, a zainteresowany kupujący, po weryfikacji, zostanie pokierowany do autora pracy. Całość dochodu jest przekazywana twórcy. Działania Polish Art Now! są dobrowolne, a inicjatywa oparta jest na zaufaniu. Michał Borowik chciał pomóc artystom pozostawionym samym sobie w czasie pandemii – i właśnie o pomocy twórcom będzie mówił na Impakcie.
W czasach kryzysu i lockdownu wszystko stało się bardziej cyfrowe, czego nie uniknęła również sztuka.. W marcu 2021 r. w domu aukcyjnym Christie’s sprzedano kolekcję grafik Beeple’a za prawie 70 mln dolarów. Może i nie byłoby w tym żadnej sensacji, gdyby nie to, że to plik cyfrowy, opatrzony tokenem NFT (non fungible token), czyli osobnym zapisem komputerowym, który gwarantuje, że klient dostanie oryginalny plik, a nie skopiowany. NFT zamienia dowolny plik cyfrowy, graficzny, audio, wideo, albo kombinacje takich plików w rzecz niepowtarzalną i unikalną niczym eksponat z muzeum, więc plik nabiera wartości, bo staje się czymś w rodzaju cyfrowego dzieła sztuki. Ponadto technologia blockchain pozwala śledzić kolejne zmiany właścicieli pliku i na przykład pobierać od nich 10 proc. kwoty transakcji, z korzyścią dla autora dzieła. Rynek NFT ma potencjał, aby stać się rynkiem bardzo szerokim. Kto wie, może za sto lat ktoś kupi cyfrowe dzieło współczesnego artysty na miarę Matejki czy Malczewskiego i pobije ceną namalowane na płótnie obrazy?
Czego możemy się spodziewać na majowej scenie Impact’21?
Od początku swojego istnienia Impact organizuje przedsięwzięcia, które są fenomenem polskiego rynku konferencyjnego: tradycyjna formuła długich debat panelowych została zastąpiona krótkimi, dynamicznymi wystąpieniami. Impact zmienił także podejście do formuły okrągłych stołów, które na Impakcie trwają krócej niż zazwyczaj, a podczas nich dyskutowane są bardzo konkretne tematy w wąskim, zamkniętym gronie. Zespół Impact stawia również na popularnych speakerów z zagranicy i nieustannie szuka nowych inspiracji technologicznych.