O korzyściach i barierach związanych z wodorem oraz o potencjale Śląska w transformacji energetycznej, opowiedział na Impact’21 w Poznaniu Kazimierz Karolczak, przewodniczący Zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM).

Wodór używany jako paliwo to bezemisyjna technologia i ważny element w strategii transformacji energetycznej Unii Europejskiej. Jednak wdrażanie energetyki wodorowej jest wciąż bardzo kosztowne.

Na to strategiczne paliwo będzie trzeba wydać aż 420 miliardów euro do 2050 roku, aby osiągnąć cele związane z zielonym wodorem, jak wskazał podczas rozmowy z przewodniczącym Zarządu GZM Damian Szymański.

Najsilniejsze gospodarki wyznaczają trendy

„Jest to astronomiczna kwota” – przyznał Kazimierz Karolczak. „Ale jeśli spojrzymy na gospodarkę państw europejskich, to wiemy, kto wyrasta na lidera” – powiedział.

„Cztery lata temu miałem okazję być na targach wodorowych. Mniej więcej połowę stoisk wystawienniczych stanowiły firmy niemieckie. Już wtedy bardzo dużo niemieckich firm i instytutów badawczych mocno zainteresowały się tymi technologiami, a wówczas wodoru nie było nawet w agendzie unijnej. Jak już opracowano częściowo tę technologię i wprowadzono jakąś część rozwiązań, to wodór nadał istotny kierunek energetyki w Unii Europejskiej” – mówił Kazimierz Karolczak podczas Impact’21.

W związku z tym, „planując długofalowe działania rozwojowe, należy w pierwszej kolejności zobaczyć czym się zajmują instytuty badawcze i naukowcy najsilniejszych gospodarek. Wówczas będziemy wiedzieć jaki kierunek będzie obierany” – wskazał przewodniczący Zarządu GZM.

Polska ma potencjał technologiczny, z którego powinna mocniej korzystać

Kazimierz Karolczak mówił w Poznaniu, że dziś najsilniejsze gospodarki zajmują się wodorem, ponieważ nie ma lepszego sposobu magazynowania energii z OZE. A magazynowanie tak wyprodukowanej energii jest kluczowe dla zintensyfikowania rozwoju energetyki odnawialnej ze względu na jej niestabilność wytwórczą.

Na czym polega ta niestabilność? Gdy występują sprzyjające warunki atmosferyczne, zachodzi nadprodukcją energii, która w wyprodukowanej ilości nie jest możliwa do skonsumowania w sieci energetycznej. Z kolei gdy warunki pogodowe ulegną zmianie i energia nie może zostać wytworzona, pojawiają się okresy niedoboru.

W dodatku, jak wskazywał przewodniczący GZM, nadchodzący koniec węgla nie jest spowodowany tylko koniecznością zielonej transformacji. „To globalne wyzwanie wiąże się również tym, że zasoby węgla się po prostu kończą. Już dziś węgiel jest wydobywany z takich głębokości, że jest to już bardzo mało efektywne. Coraz więcej węgla sprowadzamy z Rosji. Mamy gaz także z Rosji”. W związku z tym, „warto zastanowić się nad własnym surowcem pochodzącym z OZE. To jest dobry kierunek” – dodał.

W tej roli może świetnie sprawdzić się wodór. Dlaczego? „Inwestowanie i zdobywanie technologii, którą inne kraje będą potem kupować, jest bardzo dobrze przemyślane. Uważam, że Polska także ma ten potencjał, bo jesteśmy trzecim producentem szarego wodoru na świecie. Dzięki temu mamy ‚know how’ jak wodorem się posługiwać” – wskazywał Kazimierz Karolczak.

„Warto wykorzystać wiedzę i doświadczenie firm takich jak Orlen czy Grupa Azoty, i rozwijać swoje własne technologie. Technologie te wciąż są w fazie rozwoju również w Niemczech i Japonii, ale już są tam wdrażane. Po Londynie jeżdżą autobusy wodorowe. Mamy ambicje, żeby takie pojazdy jeździły także po Górnym Śląsku, czyli w regionie, który historycznie kojarzymy z miejscem, gdzie ‚króluje węgiel’” – mówił w Poznaniu podczas Impact’21..

Są jednak pewne bariery. „Niestety wciąż w naszym kraju nie mamy zbyt wielu centrów badawczo-rozwojowych, gdzie opracowywane są rozwiązania techniczne, które mogłyby być następnie wdrażane. Warto wykorzystać prace naukowców oraz dotychczas zdobyte doświadczenia. Dobrze by było, żeby pieniądze płynące z nowych technologii zostawały w naszej gospodarce” – wskazywał szef Zarządu Metropolii.