FBI po razy kolejny pod ostrzałem. Tym razem po publikacji dokumentów z czasów prezydentury Billa Clintona
Zautomatyzowany tweet z mało używanego konta FBI po raz kolejny wywołał w tej kampanii polityczną burzę wokół Biura. Wszystko zaczęło się od tego wpisu:
William J. Clinton Foundation: This initial release consists of material from the FBI's files related to the Will… https://t.co/Y4nz3aRSmG
— FBI Records Vault (@FBIRecordsVault) November 1, 2016
To konto należące do jednego z archiwów FBI. I oznacza – tak twierdzi FBI – rutynową publikację dokumentów związanych z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej (FOIA).
FBI spokesperson confirms to me that posting of Bill Clinton and Fred Trump files followed FOIA requests on those matters being fulfilled.
— Chris Geidner (@chrisgeidner) 1 listopada 2016
129 stron materiałów dotyczy jednej z większych afer końca prezydentury Clintona – ułaskawienia Marca Rich’a, milionera ściganego za oszustwa podatkowe. Jego żona wpłaciła duże pieniądze na prezydencką bibliotekę Clintona i kampanię senacką Clinton. To prawa z 2001 roku. FBI nie znalazło wtedy śladów przestępstwa w ułaskawieniu. Samo jednak pojawienie się takiego tweeta dotyczącego tego skandalu wzbudziło kontrowersje. Rzecznik kampanii Clinton zapytał, czy teraz FBI zacznie publikować dokumenty z lat 70-tych dotyczące Trumpa.
Absent a FOIA litigation deadline, this is odd.
Will FBI be posting docs on Trump's housing discrimination in '70s?https://t.co/uJMMzX6rtI— Brian Fallon (@brianefallon) November 1, 2016
Ten jeden tweet po raz kolejny sprawił, że Demokraci zaczęli kwestionować niezależność FBI i dyrektora Biura w tych wyborach.