FBI po razy kolejny pod ostrzałem. Tym razem po publikacji dokumentów z czasów prezydentury Billa Clintona

Zautomatyzowany tweet z mało używanego konta FBI po raz kolejny wywołał w tej kampanii polityczną burzę wokół Biura. Wszystko zaczęło się od tego wpisu:

To konto należące do jednego z archiwów FBI. I oznacza – tak twierdzi FBI – rutynową publikację dokumentów związanych z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej (FOIA).

129 stron materiałów dotyczy jednej z większych afer końca prezydentury Clintona – ułaskawienia Marca Rich’a, milionera ściganego za oszustwa podatkowe. Jego żona wpłaciła duże pieniądze na prezydencką bibliotekę Clintona i kampanię senacką Clinton. To prawa z 2001 roku. FBI nie znalazło wtedy śladów przestępstwa w ułaskawieniu. Samo jednak pojawienie się takiego tweeta dotyczącego tego skandalu wzbudziło kontrowersje. Rzecznik kampanii Clinton zapytał, czy teraz FBI zacznie publikować dokumenty z lat 70-tych dotyczące Trumpa.

Ten jeden tweet po raz kolejny sprawił, że Demokraci zaczęli kwestionować niezależność FBI i dyrektora Biura w tych wyborach.