Washington Post: Amerykańskie służby badają „rosyjską operację specjalną” wymierzoną w kampanię prezydencką

To może być nowy, wybuchowy temat kampanii w USA na początku jesiennej fazy zmagań o Biały Dom. Jak pisze „Washington Post”, amerykańskie służby badają zakrojoną na dużą skalę rosyjską „operację specjalną” wymierzoną w kampanię prezydencką. Jak pisze Dana Priest liderzy amerykańskich agencji są przekonani, że rosyjskie służby są zaangażowane m.in. w kampanię dezinformacyjną opartą na włamaniach do sieci komputerowych. Sprawą zajmuje się James R. Clapper (DNI).

Amerykańskie służby przyglądają się nie tylko próbom dezinformacji, ale też możliwościom wpływu rosyjskich służb np. na proces głosowania. W wielu stanach USA maszyny do głosowania działają tylko w trybie elektronicznym. Jak mówi jeden z oficerów amerykańskich służb, celem rosyjskiej operacja może nie być bezpośredni wpływ na wynik, ale raczej budowanie chaosu i pokazanie – na potrzeby np. krajów w których USA wspierają demokrację – że również amerykańska demokracja ma duże problemy.

Temat rosyjskich wpływów na wynik wyborów pojawił się już kilkukrotnie w kampanii. Sztab Clinton wprost twierdził, że Rosjanie chcą sukcesu Trumpa i stoją za włamaniem na serwery DNC kilka miesięcy temu. Ale informacje „Washington Post” to pierwsze tak bezpośrednie potwierdzenie, że amerykańskie służby badają rosyjskie operacje wymierzone w kampanię i amerykańskie wybory.