Demokraci coraz bardziej niepokoją się o wynik starcia Clinton-Trump – 3 aspekty
To nie był udany tydzień Hillary Clinton. I to nie tylko dlatego, że w audycie wykonanym przez Departament Stanu Clinton została mocno skrytykowana za używanie prywatnego serwera e-mail do służbowej korespondencji w trakcie swojej kadencji. Sprawa e-maili będzie i tak – za sprawą śledztwa FBI – będzie ciągnąć się najbliższe miesiąca. Ale to był trudny tydzień dla Clinton przede wszystkim dlatego, że u Demokratów pojawia się coraz więcej głosów, że Clinton może przegrać z Donaldem Trumpem. Ten niepokój w weekendowym wydaniu opisuje „New York Times”.
Młodzi wyborcy problemem Bez młodych wyborców, którzy w przeważającej mierze popierają Berniego Sandersa, Hillary Clinton może mieć problemy w takich stanach jak Wirginia czy Południowa Karolina. Ale polityczne zjednoczenie partii może być trudne. Sanders prowadzi cały czas bardzo intensywną kampanię, nie zamierza się wycofać przed prawyborami 7 czerwca i stawia liczne żądania, jeśli chodzi o program partii, który ma być przyjęty na konwencji w Filadelfii. Ale to oczywiście nie wszystko: Clinton potrzebuje bardzo intensywnego kampanijnego planu dotarcia do młodych, by zmobilizować ich do głosowania w listopadzie. Bez tego apatia młodego elektoratu – tzw. millenialsów – może kosztować ją kilka ważnych stanów. Tu częściowym rozwiązaniem może być wybór takiego kandydata na wiceprezydenta, który pomoże mobilizować młodych.
Konwencjonalny plan gry. Cytowani przez NYT Demokraci jako największy problem sztabu Clinton wskazują zbyt konwencjonalny – zbyt asekuracyjny i podręcznikowy – plan na definiowanie Donalda Trumpa. Doradcy Clinton mają problem z wyborem jednej linii ataku wobec Trumpa. A co gorsza, to Trump cały czas przyciąga uwagę mediów w skali, o której sztab Clinton mógłby tylko pomarzyć. Jego doradcy i on sam do perfekcji opanowali umiejętność sterowania codziennym cyklem medialnym, narzucania nowych tematów. Żadna z odpowiedzi Clinton w tym tygodniu nie przebiła się szczególnie mocno.
Kwestia zaufania. Ostatnia sprawa, która niepokoi Demokratów – i która jest strategicznym problemem dla Clinton – to wspomniany wyżej problem związany z wykorzystaniem prywatnego serwera mailowego do służbowej korespondencji w czasach, gdy Clinton była sekretarzem stanu. Toczące się śledztwo perfekcyjnie pasuje do głównego przekazu Trumpa o swojej konkurentce. Kandydat Republikanów cały czas nazywa ją „Crooked Hillary” – co odnosi się do do wrażenia, że Clinton i jej mężowi nie można zaufać, że są oni symbolem skorumpowanej waszyngtońskiej maszyny władzy. „Crooked Hillary” – ten przydomek Trump będzie powtarzać aż do wyborów. I doradcy Clinton mają przed sobą bardzo trudne zadanie, by wytłumaczyć wyborcom, że wszystkie te zarzuty nie są uzasadnione.
To wszystko nie oznacza jeszcze, że Hillary Clinton przegra wybory prezydenckie. Ale jest już pewne, że nikt u Demokratów nie uważa już, że Trump będzie łatwym przeciwnikiem.