Co za super wtorek! – tak Hillary zaczęła swoje przemówienie w Miami.

To miało być symboliczne, że oboje faworyci – Clinton i Trump – pokazując, że skupiają się już na następnych etapach kampanii, spędzają wieczór wyborczy na Florydzie, która dziś nie głosuje, ale jest ogromnym, „swingującym” i ważnym stanem w wyborach powszechnych.

Clinton, bardziej już odnosząc się do Trumpa, jako prawie pewnego kandydata republikanów, powtórzyła swój przekaz z debaty “Ameryka nigdy nie przestała być wielka” — w kontrze do hasła Trumpa, że “Ameryka znów będzie wielka”To prawie kopia znanej nam debaty “Polska jest / nie jest w ruinie”.

Zauważalny jest skręt Hillary w lewo. W przemówieniu w Miami, jakby zapożyczyła antykorporacyjne hasła kontrakandydata w walce o nominację demokratów. “Jeżeli źle traktujecie pracowników, ciężko pracujące rodziny, zatruwacie środowisko, nie płacicie podatków – to zajmiemy się wami”. Czyli znów analogia – korporacje: idziemy po was!

Hillary uderzyła retorycznie w pomysł Trumpa zbudowania muru na granicy – nie zamierzamy budować murów, tylko burzyć bariery.

Clinton zakończyła, podając z pamięci numer telefonu oraz stronę internetową do dokonywania drobnych wpłat na kampanię. Do tej pory małe wpłaty były jej słabością na tle Berniego Sandersa. Lewicujący senator z Vermont w każdym wystąpieniu i debacie powtarza, że na kampanię Clinton płacą lobbyści i korporacje, a na niego zwykli Amerykanie.