Po tym, jak Ryszard Kalisz zrezygnował ze startu w wyborach na prezydenta, na lewicy zaczęto spekulować, kogo poprze przed I turą. – Komuś będzie musiał udzielić poparcia. Podobnie jak Kwaśniewski skłania się w stronę Bronisława Komorowskiego – mówi polityk lewicy. O takim scenariuszu pisaliśmy już w piątek.

Niedawno w rozmowie z 300POLITYKĄ Barbara Labuda, była minister w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego mówiła, że najprawdopodobniej poprze w wyborach Bronisława Komorowskiego. Ale – jak twierdzi – nie bezwarunkowo. – Musi podpisać konwencję antyprzemocową. To jest priorytet. Uważam, że przemoc jest problemem nawet większym niż bezrobocie, bo z nim można sobie poradzić – mówi nam Labuda.

Obecnemu prezydentowi przed wyborami potrzebne jest wsparcie z lewej strony, szczególnie, że prawicowy elektorat przesuwa się w stronę Andrzeja Dudy.

Sam Ryszard Kalisz, zdaniem naszego rozmówcy, po wyborach prezydenckich może przyłączyć się do ruchów reformatorskich na lewicy. A dokładniej do możliwej, nowo powstałej partii złożonej z byłych polityków Twojego Ruchu i SLD. Dziś Ryszard Kalisz jest rozczarowany podziałami, które trawią zarówno SLD, jak i Twój Ruch. Ryszard Kalisz informując, że nie zamierza startować w wyborach prezydenckich, stwierdził, że powodem rezygnacji ze startu jest to, że jest zwolennikiem jednoczenia lewicy, do którego nie doszło.

Rozmawiałem ze wszystkimi – z Leszkiem Millerem, z Andrzejem Celińskim, z Pawłem Piskorskim, z Grzegorzem Napieralskim też; bez skutku – zaznaczył. Dodał, że jego zdaniem lewica nie może nikogo ze swojego grona wykluczać. Poza tym według Kalisza obecna kampania wyborcza jest prowadzona w sposób niepoważny. – Dla mnie urząd prezydenta to uosobienie majestatu RP – zaznaczył Ryszard Kalisz w programie „Tak jest” w TVN24 .

Rysiek myślał, że nie zbierze 100 tys. podpisów. Bał się kompromitacji. Moim zdaniem niesłusznie. Zebrałby podpisy – mówi polityk lewicy. I przekonuje, że Kalisz startując, odebrałaby znaczącą ilość głosów Magdalenie Ogórek. – Teraz SLD-owski elektorat w części nie pójdzie zagłosować – twierdzi nasz rozmówca.

Fot. RMF