– Słyszałem plotki, że jutro na zarządzie będziemy rozmawiać o dwóch kandydatach na prezydenta. Zgłoszeni mogą być Jerzy Wenderlich i Małgorzata Szmajdzińska – mówi nam jeden z czołowych polityków SLD. Krzysztof Gawkowski nie zaprzecza. – Jutro odbędzie się dyskusja. Jedna z tych osób, które pani wymieniła może zostać naszym kandydatem na prezydenta – mówi sekretarz generalny SLD.

Dziewiątego stycznia odbędzie się zarząd Sojuszu na którym władze partii będą rozmawiały o polityku, który ma zawalczyć o stanowisko głowy państwa. Proponowana przez Leszka Millera kandydatura Ryszarda Kalisza przepadła. – Mówiłem Leszkowi, żeby zaczął objeżdzać regiony, przekonywać do Kalisza. Pojechałby do ośmiu, dziewięciu powiatów, porozmawiał z działaczami, a ci przebaczyliby Ryśkowi romans z Palikotem – mówi kolowialnie poseł Sojuszu. Szef SLD jednak po miażdzącej krytyce kandydatury Kalisza wycofał się ze swojego pomysłu. Potem w partii obyła się przedwyborcza łapanka. – Kto by się zdecydował dziś kandydować na prezydenta? Przecież słaby wynik tych wyborów przełoży się na parlamentarne. To jest szukanie kozła ofiarnego – mówi polityk SLD.

Ale znalezienie kandydata na prezydenta to nie jedyny problem Sojuszu. Partia jest miotana wewnętrznymi konfliktami. Kilka tygodni temu pojawił się nawet wniosek o zawieszenie Grzegorza Napieralskiego. – Wezwał go do siebie Miller. W środku był już Aleksandrzak i Gawkowski. Miller powiedział, że może go jednoosobowo zawiesić, że ma wniosek. Podobno zaczął wymachiwać tym kwitem. Mówi, że Napieralski szkodzi partii – opisuje nasz rozmówca. Ostatecznie wniosek nie został podpisany. Kiedy szef SLD miał mówić o szkodzeniu przez byłego lidera Sojuszu, musiał mieć zapewne na myśli wypowiedzi polityka w mediach. Grzegorz Napieralski mówił, że SLD po wyborach dostało od Polaków czerwoną kartkę, że jeśli nic się nie zmieni, to partia może nie dotrwać do następnych. Na razie przez Sojuszem kolejny test. Po jutrzejszych decyzjach zarządu ugrupowania będziemy wiedzieli, czy SLD go zda.

fot. FB Jerzego Wenderlicha i Małgorzaty Szmajdzińskiej