Screen Shot 2016-05-29 at 23.38.50Kampania referendalna rozgrywa się w zasadzie wewnątrz partii konserwatywnej. David Cameron musiał zareagować, bo jego partia dziś przypomina pole bitwy.

Cameron na starcie kampanii – co prawda – zwolnił ministrów z obowiązku przestrzegania lojalności wobec premiera, ale skala ataków „blue-on-blue” (niebieskiego na niebieskiego) przerosła oczekiwania wszystkich.

David Cameron bardzo złagodził ton swoich wypowiedzi, prawdopodobnie widząc, że piętrzenie kolejnych gróźb, co się stanie z Wielką Brytanią w wypadku wyjścia z Unii, przerosło granice absurdu i zaczęło być wręcz przeciwskuteczne.

Kolejne, przedstawiane przez ministra finansów raporty, spotykają się z protestami nawet polityków wspierających premiera w kampanii za pozostaniem w UE – jak na przykład ultra proeuropejskiej, popularnej szefowej szkockiej partii narodowej.

Podczas szczytu G7 w Japonii, Cameron po raz pierwszy przyznał, że „Wielka Brytania, nawet poza UE mogłaby nadal kwitnąć”. Cameron, pytany przez dziennikarzy o Borisa Johnsona powtórzył, że mógłby być kiedyś premierem, jako „duża, bardzo poważna postać w partii konserwatywnej, pomimo, że nie ma racji w sprawie referendum”.

Cameron zapowiedział, że nakłada na siebie 30-dniowy ordynans, żeby powstrzymać się od osobistych ataków na polityków własnej partii.

David Cameron, co prawda odmówił bezpośredniej debaty telewizyjnej z Johnsonem, ale obaj wezmą udział w tym samym programie BBC One „Countryfile”, skierowanym do mieszkańców wsi. Każdy z polityków wybrał najwygodniejszą dla siebie wiejską okolicę: Johnson farmę w Exmoor, gdzie dorastał, a Cameron farmę owiec w swoim okręgu wyborczym, która zasłynęła ze zdjęcia na którym brytyjski premier karmi małą owcę butelką mleka.

Screen Shot 2016-05-28 at 19.38.40