„Nie podam się do dymisji”. Cienkowska pytana o sprawę Instytutu Pileckiego
– Dobre pytanie. Mam nadzieję, że tak [odwołanie Ruchniewicza z funkcji dyrektora Instytutu Pileckiego kończy cały skandal]. Pytanie, czy rzeczywiście można to nazwać skandalem. Decyzja personalna wynikała z mojego postępowania wyjaśniającego, wszystkich danych, które zebrałam, analizie sytuacji zastanej – powiedziała Marta Cienkowska w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Gościu Radia ZET”.
Na pytanie, czy po tej sprawie poda się do dymisji, stwierdziła: – Nie. Dlatego, że gdybym ulegała opiniom pana Sawickiego albo innych posłów, to najprawdopodobniej nie zrobiłabym nic w tym ministerstwie. […] Nie boję się podejmowania trudnych decyzji, pomimo tego, że niektórym politykom może się to nie podobać.
– Zdaję sobie sprawę, że wiele osób, które uczestniczyło w tej całej sytuacji, mogło czuć się pokrzywdzonych. […] Mi zależy na tym, żeby dobrze wyjaśnić tę sprawę. Część konsekwencji została już wyciągnięta po mojej analizie sytuacji. To nie jest tak, że ja podejmuję decyzje również bez empatii, którą mam bardzo dużą – mówiła dalej.
Pytana, czy chciałaby, żeby Hanna Radziejowska wróciła do Instytutu, odparła: – To są decyzje nowego dyrektora Instytutu Pileckiego. On też zapowiedział wprost, że kwestia Instytutu Pileckiego w Berlinie, czyli tego oddziału, jest dla niego ważna i będzie ją wyjaśniał szybko.