Odpowiedzialność polityczna kierownictwa ministerstwa za aferę KPO? Pełczyńska-Nałęcz nie widzi przesłanek. „Nie wykryłam niczego”
– Odpowiedzialność polityczna to nie jest odpowiedzialność za każdą z 850 tysięcy umów [z KPO]. Odpowiedzialność jest, żeby być tym szeryfem i pilnować, a nie zamykać na to oczu oraz nikt, kto się zajmuje funduszami z kierownictwa ministerstwa i oczywiście też dyrektorzy, nie może czerpać swoich prywatnych korzyści, wejść w konflikt interesów – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.
– Jeżeli nie zostanie wysłana kontrola, jeżeli ja wiem, że ktoś się dopuścił cwaniactwa i odpuszczam – albo, nie daj Bóg, sama kogoś okradnę – to wtedy jest powód do odpowiedzialności politycznej. Natomiast ja mam do tego mechanizmy, żeby pilnować. Tak jak policjant ma wysłać za tym, który okradł, to samo robię ja – kontynuowała.
Dopytywana o odpowiedzialność polityczną na poziomie ministerialnym i wiceministerialnym, odparła: – Nie wykryłam niczego. Jest odpowiedzialność za te pieniądze tak rozumiana, jak dokładnie powiedziałam. Natomiast nie wykryłam, chociaż się bardzo uważnie przyjrzałam, nawet cienia – i państwo też nie wykryli – żeby był konflikt interesów, prywata jakaś albo odwrócenie oka od nieprawidłowości. I nie wykryłam, choć badam, na poziomie dyrektorskim.
Więcej z: Live

„Dla ułatwienia panu pracy”. Sikorski zwrócił się do Nawrockiego przed wylotem do Waszyngtonu
„Jest 20 takich państw na świecie”. Tusk: Polska trafiła do eksluzywnego klubu państw bilionerów
Tusk zapowiada udział w czwartkowym spotkaniu tzw. koalicji chętnych
