Jeżeli chodzi o liczbę prób przekroczeń nielegalnych, to ona utrzymuje się na dosyć wysokim poziomie w ostatnich miesiącach. Natomiast ta agresja jest też związana z tym, że niewielu bardzo tym próbującym się udaje przekroczyć tę granicę [polsko-białoruską] – stwierdził Czesław Mroczek w „Porannej rozmowie” w RMF FM.

Ta wykrywalność jest na poziomie, powstrzymywanie jest na poziomie 90, ponad 90%, 95%. Więc jeżeli mamy 150, bo takie są te liczby z ostatniej na dobę tych prób przekroczenia granicy, no to bardzo niewiele, to pojedyncze osoby przekraczają. Od pięciu, no do dziesięciu, jak rozumiem, jeśli ja dobrze liczę te 5-10%. Ja mówię, że one, te osoby są zatrzymywane na pierwszej linii, bezpośrednio na granicy, ale później druga linia, tam pracują przecież funkcjonariusze policji i dlatego mamy tak dużą wykrywalność i dlatego narasta frustracja i atakowani są żołnierze i funkcjonariusze. Dajemy sobie w tej sprawie radę coraz lepiej – mówił dalej.

Ponieważ w tamtym roku udało nam się tak znacznie poprawić skuteczność powstrzymywania na tym odcinku naszej granicy w województwie podlaskim, to ci migranci przesunęli się na północ i przechodzili w większej liczbie granicę litewską i łotewską. I dlatego przywróciliśmy między innymi kontrolę […] Dzisiaj w Białymstoku razem z wiceministrem Maciejem Duszczykiem spotykamy się z naszym odpowiednikami, wiceministrami spraw wewnętrznych Litwy i Łotwy i będziemy wspólnie zastanawiać się, jakie działania jeszcze podjąć, byśmy ten szlak no po prostu wygasili – podsumował Mroczek.