
„Minister Przydacz prób kontaktów ode mnie nie podjął”. Bosacki o relacjach MSZ z Pałacem Prezydenckim
– Nie wiem, dlaczego, ale pan minister mówi nieprawdę i w dodatku to wie. Dwójka wysoko postawionych urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych telefonicznie [kontaktowała się z ministrem Przydaczem], po pierwsze, i ten kontakt trwa od zeszłej środy, kiedy to, jak wiemy, nastąpiły pierwsze telekonferencje przed szczytem na Alasce, w gronie zarówno transatlantyckim, jak i wewnątrzeuropejskim. I chcę to powiedzieć bardzo jasno i każdy, kto mówi inaczej, kłamie – od początku to z inicjatywy MSZ-u, także mojej, były próby dotarcia do ministra Przydacza. Pan minister Przydacz prób kontaktów ode mnie nie podjął – stwierdził Marcin Bosacki w „Porannej rozmowie RMF FM”, pytany o kontakt na linii MSZ – Pałac Prezydencki.
– Dzwoniłem i wysyłałem SMS-y. I to nie od zeszłej środy. Myśmy próbowali, ja i dyrektor generalny Rafał Wiśniewski jesteśmy przez ministra, wicepremiera Sikorskiego, zobowiązani do nawiązania kontaktów z Kancelarią Prezydenta. Oczywiście już po zaprzysiężeniu było jasne, że osobą, z którą powinniśmy rozmawiać, jest pan minister Przydacz, świeżo mianowany na to stanowisko w Kancelarii Prezydenta przez prezydenta Nawrockiego. On ani razu nie podjął tego kontaktu. Natomiast podjął inny kontakt ze strony wysokiej rangi urzędników MSZ-u i przez, od ubiegłej środy przez cały weekend, ten kontakt działał telefonicznie – mówił dalej.
– Po każdej, a było już ich dziewięć, telekonferencji z udziałem albo premiera Tuska, albo premiera Sikorskiego, MSZ wysyła natychmiast, to znaczy tego samego dnia, a najdalej następnego dnia rano, notatki. One oczywiście nie są jawne, z przebiegu tych narad. Jak wiemy, były dwie telekonferencje z udziałem prezydenta Nawrockiego, w środę ubiegłą i w sobotę rano. Do tej pory, a to już minął ponad tydzień od pierwszej, nie uzyskaliśmy tego typu normalnej korespondencji urzędniczej między organami państwa ze strony Kancelarii Prezydenta – podsumował Bosacki.