– Trudno mi powiedzieć, w jaki sposób do tej sprawy [Kingi Gajewskiej] podejdzie prokuratura, służby sejmowe. Zdaję sobie sprawę [że jej mąż, Arkadiusz Myrcha, jest wiceministrem sprawiedliwości], oczywiście też czytam te komentarze – powiedział Adam Bodnar w Poranku TOK FM.
– Natomiast wydaje mi się, że to, czego brakuje w tych oświadczeniach medialnych, to to, że pan Mejza ma cały szereg różnych innych zarzutów, które są związane z pewnym niejasnym pochodzeniem środków, którymi dysponuje i które następnie nie były wpisane do oświadczenia majątkowego – mówił dalej.
– Wydaje mi się, że w tym przypadku [Kingi Gajewskiej] chyba nikt nie ma wątpliwości, że to była darowizna od rodziców i że być może doszło do jakiejś po prostu zwyczajnej pomyłki, zaniedbania, jakiejś kwestii takiej, że ktoś może zapomniał. Trudno mi to oceniać – zaznaczył.
– Natomiast myślę, że tutaj intencje w tej sytuacji są ważne i mogą mieć wpływ na ocenę całej sytuacji – wskazał.