Budka o ustawie o SN: Nie powinniśmy się bać używać najmocniejszych słów. To już zakrawa o zamach stanu

Spotykamy się tutaj ze złożoną wczoraj ustawie o SN. Ustawą, która de facto w Polsce wprowadza rozwiązania, które z demokracją nie mają nic wspólnego. Nie powinniśmy się bać używać najmocniejszych słów. To już zakrawa o zamach stanu. PiS przyszykował ustawę, w której chce zagwarantować sobie stwierdzanie ważności wyborów lub ich nieważności przez uległych sobie sędziów. Tą ustawą PiS chce zagwarantować swoim partyjnym funkcjonariuszom bezkarność, ponieważ każdy sędzia, który będzie chciał w Polsce być niezawisły, niezależnie orzekać, może być podmiotem postępowania dyscyplinarnego, które będą przeprowadzać ludzie podlegli ministrowi sprawiedliwości. W żadnym kraju UE nie ma ustawy, w której minister sprawiedliwości jednoosobowo decydowałby, kto pozostanie w Sądzie Najwyższym. Tą ustawą chce się z SN usunąć wszystkich sędziów tylko po to, by zrobić tam miejsce dla swoich PiSiewiczów i Misiewiczów wymiaru sprawiedliwości – mówił Borys Budka na briefingu w Katowicach.

Jak mówił dalej, jeżeli PiS przegra wybory, ulegli sędziowie SN będą mogli unieważnić wybory, a ustawa podporządkowuje SN de facto ministrowi sprawiedliwości. – Ta ustawa to coś, co przypomina dokładnie rozwiazanie tureckie. Jarosław Kaczyński idzie drogą Erdogana, Turcji. Niestety bardzo złą drogą, która nie ma nic wspólnego z demokracją – dodał.