PARANOJA – pisze w piątkowej GW Monika Olejnik:

„Miały to być nowe twarze PO, ale to twarze stare; przypominają to, co kiedyś było. (…)  Nie wiem, po co ma się zmienić Jarosław Kaczyński, czyżby pani premier chciała go przyjąć w swoje szeregi? (…). Czyżby Platforma chciała zbudować w swojej formacji opozycję czy też rząd Jarosława Kaczyńskiego na uchodźstwie (…).  W trudnej sytuacji jest Stefan Niesiołowski, który nie szczędził gorzkich słów, mówił, że jak jakiś Dorn będzie chciał wejść do Platformy, to on „rzuci się rejtanem”. Pod adresem przybyszy do PO z innej planety mówił „kanalie, hipokryci”. Chyba teraz będzie się gryzł w język”

WYLINIAŁE LISY TO ZA MAŁO, BY POKONAĆ PIS – pisze z kolei na tej samej stronie opinii GW Renata Grochal:

„Można by rzec, że to lisi manewr, gdyby te lisy nie były nieco wyliniałe. Wyciągając rękę do Dorna i Napieralskiego, Platforma w istocie ratuje ich od politycznego niebytu. (…) Gdy Tusk robił transfery, PO miała poparcie na poziomie 40 proc. i szeroki elektorat. Dziś, gdy ma problemy z mobilizacją twardego elektoratu, może się okazać, że straci część wiernych wyborców. Dla nich przyjęcie na listy jednego z głównych aktorów IV RP, który inteligentów nazywał „wykształciuchami”, a lekarzy chciał „brać w kamasze”, może być nie do zaakceptowania. Mogą uznać to za dowód kompletnego pogubienia się PO i Ewy Kopacz”