Rokita: Żeby PiS nie wygrało wyborów, musiałaby wybuchnąć bomba atomowa

Jak mówi Jan Rokita w rozmowie z „Kulturą Liberalną”:

„To, że PiS wygra wybory, jest jasne od I tury wyborów prezydenckich. Pytanie tylko, czy będzie rządził sam, czy w jakiejś konfiguracji. Żeby PiS nie wygrało wyborów, musiałaby wybuchnąć bomba atomowa”

Rokita mówi także o roli prezydenta Dudy:

„Duda nie ma temperamentu rewolucjonisty, radykała, jest miękki w swojej istocie, w kwestii charakteru i poglądów. Ta jego droga od Unii Wolności do twardego PiS-u pokazuje to bardzo wyraźnie. Duda jest typowym reprezentantem współczesności, świata miękkich wartości. To nie jest człowiek, który wierzy twardo w jakieś ideologie. Jest mało prawdopodobne, żeby mobilizował swoich zwolenników do ideologicznych czy partyjnych kampanii przeciwko politycznym rywalom. Nie wydaje mi się, żeby był przywódcą, który by maszerował po zdobyciu okopów platformerskich na białym koniu, z szablą, jak hetman w otoczeniu Najświętszej Panienki i wszystkich świętych, z Terlikowskim i innymi w odwodzie”

Według Rokity, dla Dudy atutem są szefowie MON i MSZ, którzy też mają interes w tym, by współpracować na polu polityki zagranicznej:

„Pewnym atutem dla Dudy są takie postaci w rządzie, jak Tomasz Siemoniak czy Grzegorz Schetyna, którzy też mają interes w tym, by współpracować na polu polityki zagranicznej. Może być tak, że na polu wewnętrznym Duda będzie krytyczny wobec Kopacz i rządu w związku z kampanią wyborczą, a koncyliacyjność i gotowość współpracy będzie manifestował na polu polityki zagranicznej i obronnej, kooperując z Siemoniakiem i Schetyną. Jest to jakaś koncepcja rozwiązania sytuacji, z której – uczciwie mówiąc – nie ma dobrego wyjścia”

Przyznaje także, że obecny PiS jest zupełnie inny, niż 4 czy 8 lat temu:

„Mowa programowa Beaty Szydło z Katowic sprzed kilku tygodni była zdumiewająca, w całości poświęcona problematyce socjalnej. Przeciwnikiem stał się kapitalista, przede wszystkim zagraniczny, a partnerami do robienia polityki rozmaite upośledzone grupy społeczne. Ta wizja świata jawi mi się jako w PiS-ie całkowicie nowa. Do tej pory podstawowa dychotomia, która rządziła ideologią tej partii, dzieliła ludzi na mainstream i niezłomnych. Gdzie teraz są zdeprawowane elity, które zniszczyły państwo polskie, gdzie są sprzedajni sędziowie, korporacje opanowane przez nepotyzm, służby specjalne rządzące gospodarką? Te pytania PiS-owskiej polityki wynikały po części z przesadzonej, ale po części z prawdziwej diagnozy. Tymczasem Beata Szydło nawet do tej diagnozy nie nawiązała! Jej wyrzeczenie się ideologii PiS-owskiej – jeśli by traktować „mowę katowicką” jako rzeczywisty plan polityczny – było totalne. Odpowiadając na pana pytanie wprost – to jest kompletnie inny PiS”