Zniecierpliwienie brakiem efektów w gospodarce może skutkować przejęciem przez Morawieckiego prawie pełnej kontroli nad gospodarką, ale nie ma ono oznaczać osłabienia urzędującej premier. Wprost przeciwnie, w PiS utrwala się poczucie, że Beata Szydło jest obecnie najlepszą z możliwych twarzą obozu rządowego i że żadna z alternatyw nie daje nadziei na nawiązanie porównywalnej więzi z wyborcami.
Jej pozycja może być zagrożona tylko jeśli nie uda się przełamać wzmagającego poczucia chaosu na zapleczu rządu i wrażenia braku kierunku. Dla prezesa PiS irytujące może też być publikowanie sondaży z których wynika, że wyborcy PiS nie widzą go na stanowisku premiera. Na Nowogrodzkiej nigdy nie wierzono w takie sondaże.
W PiS coraz silniej wzbiera frustracja, że klimat wokół spółek skarbu państwa i „Misiewiczów” przesłonił całkowicie decyzje 1000 zł minimalnej emerytury i 2000 płacy. Wzrasta też wręcz konsternacja z tego jak przygotowywana i prezentowana jest reforma edukacji, do tego stopnia, że szefowa MEN trafia na listę do rekonstrukcji. Wzrasta też przekonanie, że prace ministrów środowiska i rolnictwa przysparzają wyłącznie problemów.
Dominującą jednak frustracją obozu prawicy jest to, że niewidoczne pozostają jakiekolwiek sukcesy w polityce gospodarczej. Co prawda, pokrzepia zaskakująco dobra realizacja budżetu, ale to komunikat nie dla wyborców, a dla instytucji finansowych, a te i tak nie wierzą w zapewnienia rządu PiS. Dla wyborców, po prawie roku rządów, PiS w gospodarce nie pokazał niczego budzącego entuzjazm.
„Czas tworzenia strategii, programów i opowiadania o nich się skończył. Pora na działania” – mówiła premier w Sygnałach Dnia, jednoznacznie odwołując się do najsłynniejszego Power Pointa w Polsce – Planu Morawieckiego.
Rosnące zniecierpliwienie brakiem przełomu w gospodarce buduje coraz większą presję na wicepremierze Morawieckim. Na jego i jego zwolenników narzekania, że Morawiecki nie może realizować swojego planu, bo brakuje mu decyzyjnych mocy sprawczych ma przyjść przyznanie mu większej władzy nad finansami państwa, ma otrzymać dodatkowe kompetencje odblokowujące np MF.
Dwugłowy rząd z faktycznie dwoma premierami – polityczną i społeczną Beatą Szydło i gospodarczym – Mateuszem Morawieckim to zdaniem rozmówców 300POLITYKI najpoważniej rozważany scenariusz nowej konstrukcji rządu – uporządkowania jego prac i „szarpnięcia cuglami”. Paradoksalnie jednak nie będzie to oznaczało osłabienia Szydło, bo to właśnie jej człowiek – Henryk Kowalczyk otrzymał nadzór nad spółkami skarbu państwa i zlecenie zrobienia tam porządku, mimo, że ambicje powierzenia mu kontroli nad wygaszaniem MSP zgłaszał też Morawiecki. Ma on otrzymać nowe instrumenty tam, gdzie zidentyfikowano blokady realizacji jego planu – a więc głównie w MF.
Konsekwencją przekazania Morawieckiemu prawie pełnej władzy nad gospodarką byłoby odejście ministra finansów Pawła Szałamachy na przykład na zwalniające się 12 października stanowisko prezesa Komisji Nadzoru Finansowego, do zarządu NBP, albo na miejsce w międzynarodowej instytucji, które znajduje się w gestii banku centralnego.