Polskie stanowisko jest jasno zdefiniowane, jeśli chodzi o porozumienie z Cameronem, ale nie zostanie ono zawarte wszelką cenę – to przekaz i główny sygnał od polskiej dyplomacji przed rozpoczęciem szczytu UE w Brukseli, który będzie dotyczyć Brexit i migracji. Polska – jak pisało Politico, a z czym zgadzają się przedstawiciele naszej dyplomacji – jest ważnym krajem, jeśli chodzi o negocjacje ws. tzw koszyka D (sytuacja imigrantów, świadczenia socjalne), kształtu porozumienia z Cameronem. Dlatego powodzenie lub niepowodzenie szczytu rozpoczynającego się za kilka godzin, może w dużej mierze zależeć od podejścia premier Szydło i jej doradców, przede wszystkim Konrada Szymańskiego.
Jak mówił w czwartek w Warszawie Szymański o polskich warunkach: „Musimy mieć takie porozumienie, które będzie dawało gwarancję praw Polakom, mieszkającym na Wyspach. Musimy mieć jasność, że mechanizmy nadzwyczajne są kierowane do Wielkiej Brytanii ze względu na ich specyficzny system opieki społecznej, nie będą otwierały drzwi do demontażu przepływu osób, migracji pracowników na całym wspólnotowym rynku”.
Jak dodał: „Musimy mieć jasność, że te mechanizmy będą ograniczane w czasie, ograniczone co do typu świadczeń, i musimy mieć również jasność, kogo to może dotyczyć. Chodzi np. o osoby, które poszukują pracy”.
Jak podkreślił Szymański, politycznie koszyki są równe, ale koszyk D musi być dużo bardziej szczegółowo opisany w porozumieniu, tak by warunki zostały spełnione. „Tu będzie dużo więcej stwierdzeń natury prawnej, a nie politycznej” – podkreśla minister ds. europejskich. To ma sprawić, że nie dojdzie do sytuacji, w której ktoś wykorzysta porozumienie do innych celów i w inny sposób, niż zostało zawarte. Jak mówi Szymański: „Tak długo, jak nie mamy wynegocjowanego całego teksu, porozumienia nie ma. Jak mi się wydaje, wszyscy jesteśmy zainteresowani dobrym porozumieniem, ale to nie oznacza, że jesteśmy w stanie zapłacić każdą cenę za pozostanie Wielkiej Brytanii w UE”.
Spotkanie RE ma też dotyczyć migracji, ale to kwestie negocjacji z Cameronem będą prawdopodobnie jego najważniejszą częścią. Szczyt jest o tyle nietypowy, że o ile zwykle konkluzje spotkań Rady są gotowe niemal w całości nawet na kilka dni przed spotkaniem liderów UE, to teraz ich kształt może zmienić się mocno jeszcze w jego trakcie. Prawdopodobne jest też to, że spotkanie w Brukseli nie przyniesie żadnych rezultatów, chociaż akurat dla Polski to tempo prac nie jest kluczowe. Dla Camerona – ze względu na kampanię w Wielkiej Brytanii – sprawa ma się zupełnie inaczej. To również może działać na korzyść Polski, która ma w sprawie migracji bardzo dużo do powiedzenia.
Jak się jednak wydaje, to ewolucja rozwiązań „leżących na stole” zmierza w dobrym kierunku. Świadczy o tym m.in. to, że to UE i jej instytucje będą kontrolować stosowanie mechanizmu nadzwyczajnego, co oznacza, że Wielka Brytania ma już na starcie ograniczoną dowolność w ich stosowaniu i modyfikowaniu, jeśli oczywiście kiedykolwiek do tego dojdzie.
Deal z Cameronem na polskich warunkach mógłby być przedstawiony przez KPRM jako kolejny sygnał świadczący o tym, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej i w UE jest o wiele silniejsza, niż wynikałoby to z retoryki politycznej opozycji jeszcze kilka tygodni temu.
fot. KPRM