300POLITYKA rozmawia z minister cyfryzacji Anną Streżyńską.

Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” podała, że w Ministerstwie Cyfryzacji powstał projekt ustawy regulującej kwestie nieprawdziwych informacji w sieci, a przy okazji ograniczającej niezależność serwisów społecznościowych.

– Po pierwsze nie jest to oficjalny projekt ustawy, choć nie jest tajemnicą, że w Ministerstwie Cyfryzacji pracujemy nad projektem, który zrównoważy prawa serwisów i ich użytkowników. Od czasu mojego spotkania z przedstawicielami Facebooka zapowiadałam prawne uregulowanie spraw, z którymi zgłaszają się do nas obywatele, przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe, m.in. kwestii związanych z celowo rozpowszechnianymi nieprawdziwymi informacjami, czy blokowaniem kont ze względu na przekonania lub określone wypowiedzi. Po to, by wypracować optymalne regulacje spotykamy się w MC ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, wspólnie przedstawiamy oczekiwania i konfrontujemy pomysły. Dokument, na który powołuje się „Gazeta Wyborcza” to właśnie efekt jednego z takich spotkań. Są to propozycje podnoszone przez uczestników podczas dyskusji, a następnie spisane i przekazane do zaopiniowania. Zapewniam, że nie mamy zamiaru ograniczać niczyjej wolności w internecie – wręcz przeciwnie, chcemy zagwarantować internautom i wydawcom swobodę wypowiedzi przy jednoczesnym poszanowaniu ich praw w sieci.

Jakie pomysły pojawiły się w trakcie konsultacji?

– Na przykład, by w polskim prawodawstwie wprowadzić procedurę notice and take down (zgłoś i usuń) w przypadku treści naruszających prawo. Na mocy tej procedury administrator po otrzymaniu od usługobiorcy wiarygodnej wiadomości, że dana treść narusza prawo, aby zwolnić się z odpowiedzialności za rozpowszechniane informacje, byłby zobowiązany ją usunąć. Chodzi tu między innymi o treści stanowiące tzw. mowę nienawiści czy nawołującą do przemocy, które z zasady nie stanowią realizacji wolności słowa, a wręcz zakłócają realizację tej wolności. Podobne rozwiązania w tym obszarze wprowadzono w Niemczech. Celem jest umożliwienie odbiorcom treści realizacji wolności słowa w dobie nowych mediów i nowych zagrożeń. Dyskutowany był też m.in. pomysł dot. wprowadzenia procedury blokowania bezprawnych, pirackich treści przechowywanych na serwerach. Wszystkie zaproponowane przez nas pomysły zostały bardzo pozytywnie przyjęte. Pojawiła się też propozycja ze strony Facebooka, by wprowadzić techniczne rozwiązanie, dzięki któremu użytkownicy na terenie Polski mogliby interweniować w sytuacjach, gdy ich zdaniem treść została błędnie zakwalifikowana i usunięta z serwisu. O to rozwiązanie prosiło wielu użytkowników popularnego serwisu, wskazując na bardzo długie procedury odwoławcze, więc dyskutowaliśmy też o szybkiej elektronicznej sądowej procedurze.

„Gazeta Wyborcza” powołuje się na konkretne projektowane przepisy, a pani mówi, że projektu ustawy nie ma?

– Nie ma projektu ustawy, jest nowelizacja istniejących przepisów. Są tylko materiały robocze, oczywiście że muszą mieć wewnętrzny porządek, i to na nie powołują się dziennikarze „Gazety Wyborczej”. Cały czas pracujemy, bo chcemy, żeby był to projekt w jak największym stopniu zaspokajający oczekiwania i postulaty wszystkich stron – administratorów, obywateli i państwa. Dokładnie przyglądamy się też rozwiązaniom wprowadzonym w Niemczech w kwietniu tego roku oraz analizujemy wszystkie zarzuty podnoszone przy tej okazji przez różne środowiska.

Kiedy gotowa ustawa mogłaby być przedmiotem prac rządu?

– Tak jak mówię, na razie wykuwamy pomysły. Gdy będziemy mieć gotowy projekt, który uzyska poparcie rządu, rozpoczniemy pełną procedurę legislacyjną, wraz z niezbędnymi konsultacjami społecznymi. Wszystkie projekty opracowane w Ministerstwie Cyfryzacji są procedowane z zachowaniem całkowitej transparentności. Efekty takich działań widać w Sejmie – zazwyczaj przyjmowane są jednogłośnie przez wszystkie siły parlamentarne.

Fot. Jakub Szymczuk