W najnowszym wydaniu „Do Rzeczy” można zapoznać się ze stenogramami z rozmowy Pawła Wojtunika z Elżbietą Bieńkowską, która odbyła się w „Sowie i Przyjaciołach” w ubiegłym roku. Dziennikarze tygodnika przez całą niedzielę podkręcali atmosferę wokół publikacji. Przedstawiamy jej kluczowe fragmenty. Padają w nich mocne słowa pod adresem niektórych polityków: o Janie Burym mówi się per „skurwiel”, o Januszu Piechocińskim: „debil”. Poruszane są liczne, ciekawe wątki.

Jak pisze Cezary Gmyz: „Najbardziej wstrząsający wątek tej rozmowy pojawia się we fragmencie, w którym Bieńkowska z Wojtunikiem omawiają zachowanie Bartłomieja Sienkiewicza podczas odbywającej się dzień przed ich spotkaniem – czyli 4 czerwca 2014 r. – uroczystości na placu Zamkowym z udziałem prezydenta USA Baracka Obamy”.

Fragment o podpaleniu budki pod ambasadą rosyjską:

Paweł Wojtunik: – Do mnie się nie odzywał, jak na koordynatora dwumiesięczna cisza w rozmowach.

Elżbieta Bieńkowska: – Tak. P.W.: – Mnie jest z tym dobrze… E.B.: Tak, tak. P.W.: Bo mam czas. Nie muszę nigdzie jeździć. Widzę, jak on gania Łuczak… [chodzi o Dariusza Łuczaka, szefa ABW – przyp. red.] E.B.: Tak, tak, tak. P.W.: W piętkę, ledwo się wyrabia, jak co pięć minut telefon… E.B.: Tak, tak. P.W.: Znaczy Bartek ma ze mną taki problem, że Bartek się nauczył zarządzać wszystkim przez telefon. Nawet jak siedzieliśmy na tej trybunie, to szef BOR-u do niego telefonem, czy śmigłowiec nie może dalej latać. No ja pierniczę. No to minister. Jak on do mnie zadzwonił, czy może śmigłowiec dalej latać czy nie. Jakbym go pierdyknął telefonem. E.B.: Ha, ha, naprawdę? P.W.: Stołeczny dostaje telefon, żebyśmy… E.B.: Ale jaja, ale jaja, ale jaja. P.W.: Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego… E.B.: Taką koncepcję, tak, tak.

P.W.: Z takiego zarządzania ręcznego są same problemy. Tym bardziej dla ministra, który nie ma takich uprawnień, on nie ma uprawnień.

Jak zauważa Gmyz: „Wojtunik, który wiele lat był policjantem i szefem CBŚ, najprawdopodobniej odnosi się do wydarzeń z 11 listopada 2013 r. Wówczas w czasie Marszu Niepodległości pod Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie spłonęła budka strażnicza stojąca przed wjazdem do rezydencji ambasadora. Następnego dnia po marszu Bartłomiej Sienkiewicz krytykował w mediach jego organizatorów”.

O sytuacji w górnictwie: „Ministerstwo Gospodarki miało w dupie górnictwo”

E.B.: Zadzwoniłam do Włodka, czy skończyły się sprawy górnicze, przy których szarpią nam, mieszają… Ponieważ nie chcę się nimi zajmować, a chcę, bo mieszkam, i chciałabym, żeby jakoś tam szło, ale było wczoraj spotkanie i Włodek mówi „Skończyliśmy, ale siedzimy jeszcze w ministerstwie”. A ja pomyślałam, kurde, może i pojechałam do tego ministerstwa, a tam normalnie siedzą i piją w ogóle wódkę (śmiech) cztery osoby i skończyłam z nimi ten dzień świąteczny… Mówię ci, żenada z tym całym górnictwem i z tą gospodarką, po prostu takie zaniedbania… Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło. A ja to słyszałam naprawdę od roku, to na pewno. Tylko to nie jest moja kompetencja… Jest Tomek, który ma się tym zajmować, Tomczykiewicz. Tak zaczęli do mnie z tą kompanią chodzić, no to jest kwestia wszystkich spółek, nie tylko kompanii, która jest w sytuacji tak tragicznej…

P.W.: Masz pomysł, jak z tego wyjść? E.B.: Nie ma żadnego dobrego pomysłu.

Wojtunik o Janie Burym: „skurwiel”:

P.W.: Jakie ja przeszukania zrobiłem dwa dni temu… W ministerstwie… U Kluzikowej. E.B.: Kluzikowa mnie działa na system… P.W.: Ona jest w porządku, tylko ma jedną wadę polityczną, ona się z tym Burym zadaje. E.B.: Ona się zadaje z Burym? P.W.: Teraz może mniej, ale Buremu się wydaje, że ona się zadaje, że go słucha. Ma skurwiel… E.B.: Mnie się wydaje, że ona wie, kto to jest Bury. P.W.: On się na nią powołuje…

Bieńkowska o „debilu Piechocińskim”:

Jak pisze Cezary Gmyz: „Szef CBA i wicepremier podczas spotkania rozmawiali też o głośnych problemach z zakupionym przez Polskę pociągiem Pendolino. Bieńkowska się martwiła, że za dużo mówi o tym drugi wicepremier – szef ludowców”.

Bieńkowska: – Teraz mamy cały czas jazdę z tym Pendolino, nie… Ale wiesz… Ja mówię no nie, utną mi język w grudniu, bo ja cały czas mówię: w grudniu Pendolino pojedzie po polskich torach… Według mnie… Z naszej strony nie ma wyjścia… A głupi Piechociński po prostu to chyba wiesz… Debil jeden… Ale stary, on się o tym pięć razy wypowiedział, wiesz, i podkręca temat, rozumiesz? Podkręca temat, że za mną gonią z mikrofonami co z Pendolino… I to jest no niestety najgorsze. Wojtunik, odpowiadając, stwierdził: – Pendolino, tak nie badając sprawy, to jest jedna rzecz słaba. Generalnie Alstom ma problemy wszędzie i Alstom już miał problemy.

Wojtunik zabiega o zwiększenie budżetu dla CBA, Bieńkowska: „Ile tam chcesz?”:

P.W.: Nie chcę tego poruszać, ale wiesz, dzisiaj niechcący rozmawiałem z Tomkiem Siemoniakiem i rozmawiałem też ze Szczurkiem, jak mu tam na imię? E.B.: Mateuszem [chodzi o ministra finansów – przyp. red.]. P.W.: I rozmawiałem też z Sienkiewiczem. Jakbyś mogła szepnąć, jakby cię pytali, ciepłe słowo na temat naszego budżetu… E.B.: No. P.W.: To bym Ci był niezmiernie wdzięczny… Ja w tym roku ludziom nie miałem jak zapłacić premii na święta 200, 300 zł. Po prostu jesteśmy w sytuacji zerowej… Ja już wystąpiłem do Szczurka o zwiększenie budżetu, natomiast Sienkiewicz rzucił takie hasło: „Wiesz, konsultuj to ze mną, bo bez mojej zgody to żadnej zmiany nie będzie”. E.B.: Ile tam chcesz? P.W.: 10, 20 milionów, to nie jest w skali państwa wielka kwota. E.B.: Nie ma sprawy.

– To bzdura i absurd. Nie wierzę, by jakikolwiek urzędnik państwowy mógł takie bzdury powtarzać – mówi tygodnikowi „Do Rzeczy” Bartłomiej Sienkiewicz.

Fot. Jakub Szymczuk