Podstawowy problem Ewy Kopacz, w momencie obchodów setnego dnia urzędowania, sprowadza się do słów, jakie mówi nam off the record jeden z najbardziej opiniotwórczych dziennikarzy: “Wiem, że wnuk Ewy Kopacz ma na imię Julian, ale dotąd nie wiem czego ona chce jako premier”.

W momencie zdiagnozowanej przez analityków demobilizacji tradycyjnego elektoratu, ostatnią rzeczą na jaką może sobie pozwolić Platforma, to zlekceważenie potrzeb elit i sprowadzenie przekazu politycznego do sielskich obrazków, jakie kojarzą się z premierostwem Kazimierza Marcinkiewicza. To zresztą nie była – wówczas – zła taktyka, z tą jednak zasadniczą różnicą, że nieznany wtedy premier Marcinkiewicz startował z perspektywą 4 lat i z pozycji wygranych przez prawicę wyborów, a Ewa Kopacz objęła urząd w 7. roku rządów PO i sprawuje dziś urząd na progu 10-miesięcznej kampanii parlamentarnej.

Ryzykowny, dla utrzymania mobilizacji tradycyjnych wyborców PO, może też być dryf Platformy w prawo w tematach światopoglądowych: dotychczasowe chowanie głowy w piasek w sprawie konwencji antyprzemocowej, in vitro i proponowanej przez Dunina, nawet „lekkiej” regulacji związków partnerskich. To za to, od kilku tygodni spotyka PO i PEK krytyka od opiniotwórczych dla trzonu tradycyjnych wyborców Platformy: Moniki Olejnik i Renaty Grochal.

Donald Tusk, nawet w najsłabszych momentach swojego urzędowania nie ryzykował utraty poważania wśród elit. Nawet rozpoczynając populistyczne mini-kampanie, jak dopalacze, czy obowiązkowe alkomaty, starannie bilansował przekaz ludowy, z poważną treścią polityczną dla opiniotwórczych elit. I nawet krojąc OFE, Tusk miał za sobą silne głosy ekspertów i lewicujących publicystów.

Budowanie wizerunku PEK w wersji light ma tylko jeden pozytywny aspekt. Jeżeliby przeprowadzono badanie, kto lepiej rozumie problemy zwykłych ludzi, to Ewa Kopacz zapewne wygrałaby w tej konkurencji z Jarosławem Kaczyńskim.

Na pułapkę tego trafnie zwracają jednak uwagę autorzy Polityki: Janicki i Władyka, że ocieplanie wizerunku polityka – kobiety może wzmacniać niekorzystne stereotypy, a w rezultacie prowadzić do groteski i odbierać powagę. Janusz Palikot w rozmowie z nami zwraca uwagę, że Angela Merkel jest postrzegana jako matka narodu, ale nie kosztem wizerunku polityka wagi ciężkiej. “Merkel ma wizerunek sowy” – mówi nam Palikot. W niedawnej analizie dla 300, Marek Migalski zwracał uwagę, że zaplecze Kopacz powinno ją wizerunkowo “dociążać”. “Im bardziej będą wydobywać jej ciepło i serdeczność, tym częściej będą narażać swoją szefową na śmieszność”- pisał kilka tygodni Migalski. Echem jego słów są słowa Janickiego i Władyki oraz Janiny Paradowskiej w tekście “Sto dni pustki?” w poniedziałkowej Polsce the Times.

Próbą odbicia od pustki, będzie zapewne wejście PEK w trudny program górniczy i mocniejsze wkroczenie w twardszy polityczny przekaz, czy zarysowanie horyzontu polityki rządu Kopacz do wyborów. W tym sensie konferencja podsumowująca 100 dni może być przełomowa.