Od dwóch miesięcy prowadzona jest przeciw mnie kampania oszczerstw. Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikałem płacenia podatków. Sugeruje się, że w naganny sposób zostałem właścicielem nieruchomości i wykorzystywałem stanowisko publiczne do celów prywatnych. Nic z tego nie jest prawdą. Każdy z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo. Przeciw autorom zniesławień podjąłem i będę podejmował kroki prawne. Natomiast ze spokojem oczekuję zakończenia procedur podjętych przez urzędy państwowe sprawy oświadczeń majątkowych – stwierdził Marian Banaś w trakcie posiedzenia sejmowej komisji ds. kontroli państwowej.

Jeśli chodzi o kamienicę na ul. Krasickiego 24 w Krakowie, która wywołuje najwięcej emocji. W 2001 roku kamienicę przy il. Krasickiego 24 oraz działkę z budynkiem mieszkalnym w gminie Brzesko przepisał na mnie, w zamian za dożywotnią opiekę, ich właściciel Henryk Stachowski. Znaliśmy się od ponad 20 lat. Stachowski był żołnierzem AK oraz powojennego podziemia niepodległościowego. Zapłacił za to zdrowiem w ubeckich katowniach i więzieniach. W latach 80-tych zapisał ładną kartę w „Solidarności”. Był bezdzietnym wdowcem i aż do swojej śmierci, w 2007 roku, stał się faktycznym członkiem mojej rodziny, uczestnicząc w jej życiu. W ostatnich tygodniach w domenie publicznej zbrukano pamięć Stachowskiego, nazywając go rzekomym AK-owcem i sugerując, że był zwyczajnym kryminalistą. To haniebne. Tym bardziej że nieżyjący Henryk Stachowski nie może się bronić. Natomiast bronią go dokumenty historyczne. Do roku 2004 kamienica została wyremontowana i przeznaczona na akademik, który prowadzi mój syn Jakub, a następnie na działalność hotelowo-turystyczną. W związku ze zmianą planów zawodowych mojego syna, przez ogłoszenie znalazłem nowego dzierżawcę. Nie budził żadnych obaw. Był osobą niekaraną i zainteresowaną odkupieniem ode mnie kamienicy, na czym mi także szczególnie zależało. 19 marca 2014 roku podpisałem dwie umowy. Pierwsza na 10-letnią dzierżawę kamienicy, ustalonym na 4 tys. zł czynszu. Ale po stronie dzierżawcy zostały wszelkie koszty związane z utrzymaniem nieruchomości. Druga umowa to przyrzeczenie sprzedaży kamienicy. W dniu podpisania umowy nie pełniłem żadnych funkcji rządowych. 19 grudnia 2015 roku, 30 dni od objęcia funkcji wiceministra finansów, zawarłem notarialną, przedwstępną umową sprzedaży kamienicy na rzecz wspomnianego dzierżawcy. Postanowieniem tej umowy dzierżawca zobowiązał się do wpłacenia mi zadatku i zaliczek na poczet kupna kamienicy. W przypadku gdyby zrezygnował z zakupu, zadatek nie podlegał zwrotowi, ale jego wysokość kompensowała dotychczas pobierany czynsz. Sugerowanie, że w ten sposób próbowałem dokonać optymalizacji podatkowej, jest bezpodstawnym i zniesławiającym kłamstwem. W marcu 2018 roku dzierżawca kamienicy poinformował mnie, że będzie musiał zrezygnować z kupna, gdyż nie zdołał uzyskać kredytu. W grudniu 2018 roku, w obecności notariusza, złożyliśmy wspólne oświadczenie o zamknięciu wzajemnych rozliczeń wobec niemożliwości kupienia nieruchomości. 17 sierpnia 2019 roku, po półtora roku poszukiwania kupca ,sprzedałem kamienicę wyspecjalizowanej firmie zajmującej się rewitalizacją takich obiektów. Firma nie ma żadnych związków z poprzednim dzierżawcą. 2 września 2019 roku w mojej byłej kamienicy – mówił dalej prezes NIK.