To jest najpiękniejsze co możemy robić. W kraju, który jest podobno tak bardzo katolicki, znaleźć bliźniego w drugim człowieku. Szukać tego co nas łączy. Wyciągnąć z tego jakąś lekcję. Wzbogacić się w ten sposób. Sprawić, że będziemy lepszymi ludźmi, że ta śmierć, która jest tragiczna, nas wzbogaci po prostu. I zastanowić się, co to może być. Uważam, że to mogą być zmiany w edukacji. Ja pochodzę z rodziny, która była trudną rodziną. U mnie była przemoc, był alkoholizm. Ja chodziłem do szkoły i bardzo często nie potrafiłem nauczyć się wierszyka, nie potrafiłem nauczyć się budowy pantofelka. Bo ja praktycznie każdego wieczoru chowałem się, bo mój ojciec tak nas lał. W szkole nikt mi nigdy nie pomógł w tej sprawie. Ja marzę o takiej szkole, że każde dziecko, które pójdzie dzisiaj do szkoły, to będzie miało pewną opiekę, będzie wiedziało, że to jest przestrzeń, w której się to dziecko nauczy walki z przemocą, tzn. będzie wiedziało jak radzić sobie z przemocą w domu. Czegoś takiego nie ma w polskiej szkole – mówił Robert Biedroń w rozmowie z Dianą Rudnik w „Faktach po faktach” TVN24.