— KAMIL DURCZOK W TOK FM: Chcę z całą stanowczością powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej ze współpracownic, nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest wymagający szef, a czym innym – molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem (…). Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy, to jest normalne… Nigdy nie wyrządziłem świadomie nikomu żadnej krzywdy.

— „JESTEM ZDEMOLOWANY”: Dziś myślę o tym, jak przeżyć do jutra. Pracuję w mediach od 25 lat, widziałem wszystko albo prawie wszystko. Jestem zdemolowanym psychicznie facetem, który trzyma się dzięki temu, że żona, z którą się rozstałem, jest dla mnie oparciem. Bardzo bym chciał jeszcze poprowadzić „Fakty”.

— O ZARZUTACH WOBEC SIEBIE I PRACY KOMISJI: Stworzono zarzut. Kto go stworzył? Czy stworzył go ktoś, kto pisał ten artykuł, czy jego anonimowe źródło? Czy można mi postawić jakikolwiek zarzut, okaże się za dwa tygodnie. Dzisiaj w mojej firmie zaczęła prace komisja. Żeby była jasność: byłoby czymś kompletnie nienormalnym, żebym przez ten czas pracował, mijał ludzi, którzy być może będą z tą komisją rozmawiali. W związku z tym, oczywiście, poszedłem na dwutygodniowy urlop. Właściwie go tylko przyśpieszyłem, bo był planowany. W tej sytuacji było jasne, że nie powinienem utrudniać pracy tym, którzy chcą to wyjaśnić. Ze spokojem czekam na te wyjaśnienia. Z absolutnym spokojem. Jeśli komisja miałaby potwierdzić moją winę albo znaleźć w moim postępowaniu w tym zespole, bardzo dobrym, doskonałym zespole, jakiekolwiek niewłaściwe zachowania, sam będę wiedział, co mam zrobić. Natychmiast złożę odpowiedni wniosek do mojego szefa.

— „NIE JESTEM BEZGRZESZNY”: Jeśli ktoś bardzo będzie chciał postawić mi taki zarzut i znaleźć coś z mojego życia prywatnego, co będzie świadczyło na rzecz tezy, że kogoś molestowałem, to być może to znajdzie. Ja wiem, co robiłem w życiu. Nie jestem bezgrzeszny. Popełniałem mnóstwo rozmaitych życiowych, prywatnych błędów. Mam ich świadomość, zapłaciłem dość wysoką osobistą cenę. Rozstałem się z moją żoną. Nie jesteśmy po rozwodzie, ale nie mieszkamy razem. Ale nigdy świadomie nie wyrządziłem nikomu żadnej krzywdy. Nigdy nie doprowadziłem do sytuacji, w którejś ktoś miał taką zarysowaną alternatywę: albo idziesz do łóżka z szefem, albo z firmy wylatujesz, nie awansujesz, nie możesz liczyć na podwyżkę. Nigdy czegoś takiego nie było.

— O „WPROST”: To potworny rodzaj dziennikarstwa, jak z hybrydową wojną. Dziennikarstwo hybrydowe. Putin wysyła żołnierzy, ale oficjalnie ich tam nie ma. „Wprost” pisał artykuły o znanym reżyserze, który miał molestować młodocianych chłopców, potem o gwiazdorze telewizyjnym, który miał robić casting na męskie prostytutki. Ale nie podaje nazwisk. Teraz robi tekst o znanym dziennikarzu, który miał molestować, ale nie podaje nazwiska. Przez dwa tygodnie tworzy grunt do fali spekulacji. Przed czym mam się bronić?

— O DZISIEJSZYM ARTYKULE: W wolnym prywatnym czasie odwiedziłem mieszkanie, w którym była moja znajoma, ale to, co ja robię w czasie wolnym, to moja prywatna sprawa. Nie doszło do złamania prawa.

— Będą pozwy przeciwko blogerowi i Wprost.

— ANDRZEJ BIERNAT W JNJ TVN24: Nigdy nie odmawiałem współpracy z CBA. Śledczy przyszli do mnie, żeby oznajmić mi, że przeprowadzają rutynową kontrolę moich oświadczeń majątkowych. Po dwóch miesiącach stwierdzili, że przedłużają kontrolę.

— Jedyną nieruchomość, jaką posiadam, to działka, na której od 10 lat stoi mój domek. Moje oświadczenia majątkowe były badane przez Komisję Etyki Poselskiej, która nigdy nie zakwestionowała żadnego z tych oświadczeń. Nie mam nic do ukrycia.

— O KUPNIE SAMOCHODU: Samochód kupiłem w połowie na kredyt, w połowie z oszczędności ze sprzedaży starego samochodu, także naprawdę nie widzę tutaj problemów. Auto kosztowało dokładnie 215 tys. złotych. Mam w kieszeni fakturę, mogę ją przynieść i pokazać publicznie, bo także tutaj nie mam nic do ukrycia. Spłaciłem go w ciągu trzydziestu czy trzydziestu dwóch rat. Nie pamiętam dokładnie.

— O RELACJACH PRASOWYCH: To nie jest nagły przypływ [gotówki]. Oboje z żoną pracujemy od lat, potrafimy oszczędzać pieniądze i tu nie ma nic zdrożnego. Zarabiamy dosyć sporo jak na polskie warunki. Jako poseł i minister zarabiam około 140 tys. netto rocznie. A żona około 60 tys. netto. Jest to kwota, która być może na wielu robi wrażenie, chociaż w publikacjach pojawia się raz, że zarabiam bardzo wiele, a drugi raz, że zarabiam bardzo mało.

— „CZEPIA SIĘ NEWSWEEK”: Łapówka to jest coś takiego co się bierze za coś, w sposób nieformalny i nielegalny. Nigdy w życiu nie wziąłem żadnej łapówki. (…). Nie czepia się CBA i ABW, czepia się redaktor „Newsweeka”. Nie ma powodów do dymisji.

— O TYM, DLACZEGO NIE ZOSTAŁ NA RADZIE KRAJOWEJ PO WYBRANY SEKRETARZEM GENERALNYM: W ogóle nie było rozmowy na ten temat.

— HANNA GRONKIEWICZ-WALTZ O WARSZAWIE W KONTRWYWIADZIE RMF FM: Dużo się dzieje, jeżeli chodzi o inwestycje. Jak już wcześniej wspominałam kiedyś 37 miliardy złotych w Warszawie zostało zainwestowane. Jak się tak dużo dzieje, to niestety zdarzają się przypadki nieszczęśliwe takie, które nie chcielibyśmy, żeby się zdarzyły.

— O SWOICH ZAPOWIEDZIACH WZ. Z II LINIĄ METRA: Nie mówiłam, że to święta Bożego Narodzenia, mówiła, że święta, ale myślałam, uczciwie to muszę powiedzieć, że to będzie na Gwiazdkę. Antycypowałam pewne pozwolenia na użytkowanie, które były w przypadku I linii metra. Okazało się, że to jest dużo bardziej skomplikowana budowa, 840 tomów. Zmieniły się też w międzyczasie przepisy. Musi być dokładne sprawdzenie, czy jest zgodne z pozwoleniem na budowę, dużo dokładniejsze niż było kiedyś. Jednym słowem powiedziałabym, wszystko w rękach wojewódzkiego inspektora, którego jednak, chcę zaznaczyć, nie będę poganiać, bo najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo warszawiaków (…) Myślę że to zależy od wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, ale nie chce na niego wywierać presji, bo to by było nie fair.

— „CZEKALIŚMY 70 LAT”: Ja już raz powiedziałam datę i że tak powiem, nie okazało się to fortunne, w związku z tym nie będę mówiła żadnej daty. Myślę, że 70 lat czekaliśmy na tą II linię metra, poczekamy jeszcze te kilka tygodni.

— LESZEK MILLER W PR3 O MAGDALENIE OGÓREK: W każdych wyborach startuje się po to, by wygrać. Nie liczymy na jednocyfrowy wynik, liczymy na zwycięstwo.

miller

— O PRZEMÓWIENIU OGÓREK: Sądzę, że jest jedyną autorką swojego wystąpienia. To jest całkowicie samodzielna praca, a Magdalena Ogórek jest samodzielną kandydatką.

— O SŁOWACH OGÓREK NT. TELEFONU DO PUTINA: To jest ważna deklaracja, bo od kilku lat nie ma między Polską a Rosją kontaktów na najwyższym szczeblu. Nikt się nie spotyka: prezydenci, premierzy, ministrowie spraw zagranicznych.

— MILLER DALEJ: Gdybym ja rozmawiał z Władimirem Putinem, to mówiłbym mu to samo, co kanclerz Niemiec czy prezydent Francji, bo to politycy, którzy zachowują się racjonalnie.

— TOMASZ KALITA W TOK FM: Nawet komentatorzy dotąd niełaskawi wobec Magdaleny Ogórek przyjęli dobrze jej wystąpienie, podobnie jak media zagraniczne. Bronisław Komorowski może pomarzyć o takim zainteresowaniu. Magdalena Ogórek pokazała głód sukcesu.

— O WYBORZE MAGDALENY OGÓREK: Tak jak Leszek Miller otworzył drzwi Polsce do Unii Europejskiej, tak dziś otwiera drogę młodemu pokoleniu.

— KALITA O KOMOROWSKIM: To jest prezydentura odznaczeń, wspomnień z kolegami, konferencji historycznych, ale nie Polski zmierzającej do przodu.

–KRZYSZTOF GAWKOWSKI W TVP INFO O MAGDALENIE OGÓREK: To ona sama zdecyduje, kiedy będzie przeprowadzała kolejne swoje wypowiedzi medialne. W najbliższych 90 dniach będą setki odpowiedzi, tysiące pytań. Jestem przekonany, że wszyscy będą usatysfakcjonowani. Magdalena Ogórek to dzisiaj kandydatka zmiany: pozytywnej, energetycznej, jaka popłynęła ciepłą, czerwoną mocą z Ożarowa na całą Polskę.

— O WYPOWIEDZIACH GRZEGORZA SCHETYNY O ROSJI: Schetyna zapętał linę na szyi polskiej dyplomacji. Nie potrafimy rozmawiać z Rosją. Szef MSZ przekroczył czerwoną linię, która w dyplomacji jest nieprzekraczalna. Upokorzył zwykłego Rosjanina. To oznacza dla Polski izolację w relacjach z największym partnerem na wschodzie.

— DALEJ O SCHETYNIE: Odpowiedzialność za państwo to relacje i z Ukrainą, i ze Stanami Zjednoczonymi, i z Federacją Rosyjską. Nie może być tak, że Polska marnuje swoją szansę na budowanie pozycji w regionie dlatego, że Grzegorz Schetyna rzuca jakieś słowa, „bon mociki”, które wydają się niczym w Polsce, a zwykły Rosjanin uważa, że Polacy obrażają jego uczucia.

— WŁADYSŁAW KOSINIAK-KAMYSZ W SYGNAŁACH DNIA PR1 O SYTUACJI W JSW: Niedobrze natomiast się stało, że spór sprowadzono do kwestii personalnych, i to dotyczących jednej osoby. Nawet jeżeli nie jesteśmy swoimi fanami nawzajem: ani prezes Zagórowski związkowców, ani związkowcy prezesa Zagórowskiego.

— KTO POWINIEN BYĆ NOWYM PREZESEM JSW?: Osobowość, która potrafi otworzyć przestrzeń do rozmowy.

wkk

— O ROZMOWACH RZĄD-ZWIĄZKOWCY: 18 lutego w Ministerstwie Pracy odbędzie się spotkanie w sprawie projektu ustawy o instytucjach dialogu społecznego autorstwa central związkowych i pracodawców. Przedstawimy nasze propozycje do tego projektu. Chciałbym, żeby doszło do porozumienia trójstronnego pomiędzy związkami, pracodawcami a rządem i żebyśmy wspólnie zaproponowali dalsze prace nad tą ustawą i przeprowadzili ją przez parlament. Ono by miało niezwykłą wartość. To by było dobre, nowe otwarcie, jeżeli byśmy wszyscy wrócili do rozmów przy stole. To na pewno byłoby też z pożytkiem dla wielu środowisk zawodowych.

— JANUSZ WOJCIECHOWSKI W POLITYCE PRZY KAWIE TVP1 O ROLNIKACH: Donald Tusk przez siedem lat swojego premierowania ani razu nie spotkał się z rolnikami. Zrzucał wszystko na ministra Sawickiego. Polscy rolnicy nie mają prezydenta, nie mają premiera. Polski prezydent raz w roku jeździ na dożynki w Spale i na tym się kończy jego zainteresowanie rolnictwem.

— WOJCIECHOWSKI DALEJ: Nic nie zrobiono żeby pomóc rolnikom dotkniętym przez embargo. Pani premier, a wcześniej Donald Tusk, nie raczyli się pofatygować, żeby załatwić umorzenie rolnikom strasznych kar za przekroczenie kwot mlecznych, bo za dużo mleka wyprodukowali. Tak jakby komuś zależało na tym, żeby polska wieś była biedna, właśnie teraz gdy za rok wchodzą w życie przepisy umożliwiające cudzoziemcom nabywanie polskiej ziemi bez ograniczeń. Polski rolnik nie będzie mógł konkurować w nabywaniu ziemi, a przyduszony przez komornika będzie zmuszony tę ziemię sprzedawać.

Fot. Polskie Radio, TVN24