TYGODNIK POLITYKA

— ROBERT KRASOWSKI O SMOLEŃSKU: PAŃSTWO WE MGLE: “Polski prezydent nie powinien ginąć w katastrofie lotniczej. Coś zadziałało źle, bardzo źle. Ta myśl łączy dziś zwolenników teorii spisku i zamachu, jak i tych, którzy w 10 kwietnia 2010 r. widzą tragiczny wypadek.

— KRASOWSKI: JAROSŁAW POCIĄGNĄŁ LECHA NA DNO: “Gdyby Lech Kaczyński nie był bratem swego brata, byłby prezydentem lubianym. Był politykiem słabym, ale sympatycznym. Jednak niechęć do Jarosława została przeniesiona na niego. Obaj popełnili życiowy błąd, decydując się na równoległe kariery. Rodzinna pułapka. Aby w oczach Polaków stać się prezydentem, Lech musiał zachować dystans do brata. Ale tego nie chciał i nie potrafił. Przegrał na stracie. Jarosław go pociągnął na dno”.

— DALEJ KRASOWSKI: DWIE KATASTROFY ZA CZASÓW MINISTRA Z PO: “Dwie największe katastrofy wydarzyły się za kadencji jednego ministra obrony. Ministra z PO. Od dłuższego czasu wojsko domagało się nowych maszyn dla vipów, wzmocnienia pułku pilotów oraz nowych procedur bezpieczeństwa. Zwłaszcza obowiązującego w NATO zakazu wspólnych przejazdów wojskowego dowództwa. Ale minister zablokował zakup samolotów. Na rok przed Smoleńskiem oświadczył, że szkoda na to pieniędzy. Nie wzmocnił też pułku pilotów, nie wprowadził procedur rozdziału dowództwa. Mimo to po katastrofie na stanowisku pozostał. Premier z obawy, że dymisja będzie przyznaniem się do winy, zostawił go jeszcze przez półtora roku”.

— TUSK SIĘ POGUBIŁ – kontynuuje swój esej Krasowski: “Po katastrofie Tusk się pogubił. Myślał, że zadanie premiera sprowadza się do udziału w ceremoniach żałobnych. Śledztwo w sprawie śmierci prezydenta okazało się wielką porażką. (…) Patriotyzm Kaczyńskiego był zbyt staroświecki, Tuska zbyt nowoczesny. Obliczony na świat, który jeszcze nie nadszedł. Gdyby Niemcy, Anglicy czy nawet Szwedzi znaleźli się w podobnej sytuacji, Rosjanie poczuliby ich gniew. Choćby udawany, odgrywany przed światem, aby nie stracić szacunku. (…) Gestów jest wiele, Tusk nie wykonał żadnego. Po katastrofie polskie państwo potrafiło działać tylko na poziomie elementarnym. Pochowało zmarłych. Zrobiło tyle, co wszystkie społeczności od czasu neandertalczyków. Wykopało doły, zasypało ciała, czasem myląc szczątki. Nic więcej”.

— KONKLUZJA KRASOWSKIEGO: PAŃSTWO POLSKIE NIE ROBI NAJLEPSZEGO WRAŻENIA: “Polskie państwo nie robi dobrego wrażenia. Nie reaguje na wyzwania, nie uczy się, nie naprawia swoich defektów, nie bierze na siebie skomplikowanych zadań. Ma peryferyjne standardy i peryferyjne umiejętności. Nawet śmierć prezydenta nie potrafiła go wybić z mało ambitnej rutyny. Polskie państwo leży między Niemcami i Ukrainą. Również pod względem jakości”.

— ŻENUJĄCA KAMPANIA PREZYDENCKA – piszą Wiesław Władyka i Mariusz Janicki: “Ta kampania może nabrać jakiegoś politycznego sensu dopiero w drugiej turze (choć Komorowski chciałby jej uniknąć), bo dopiero wtedy starliby się przeciwnicy – cokolwiek by o sobie mówili – reprezentujący PO i PiS. Bo tylko ta walka, choćby dla wielu już nużąca, jest realna. Za żenującą kampanią, we mgle prostackich kłamstw i piarowych chwytów, kryje się bardzo poważna stawka”.

— SLD ZA OGÓREK NALEŻY SIĘ DOTKLIWA KARA- piszą dalej Janicki i Władyka: “I wreszcie Magdalena Ogórek, to już rekord nad rekordami, młoda dla młodych, ładna dla ładnych i w ogóle. Osoba, której pojawienie się zaskoczyło nie tylko ogół, zaskoczyło komentatorów, wprowadziło w stan szoku wielu działaczy samego SLD. To Miller najbardziej naruszył granicę powagi, złamał niepisaną wśród głównych sił politycznych zasadę, aby sobie jednak totalnych żartów z wyborów nie robić. Uczucie zażenowania towarzyszy wszystkim prezentacjom kandydatki Ogórek i już nawet staje się obojętne, czy mówi coś czy tylko milczy, ale za to je watę cukrową. Takie potraktowanie przez SLD wyborów prezydenckich jest obraźliwe, dyskredytuje tę partię i słusznie będzie się jej należeć jakaś dotkliwa kara”.

— JANICKI I WŁADYKA O DUDZIE: CZŁOWIEK Z REKLAMY PASTY DO ZĘBÓW: “Aż żal, że ten kiedyś ponoć dobrze zapowiadający się działacz nie ma autorefleksji, nie ma pokusy, by okazję, która się nadarzyła, wykorzystać na serio dla zbudowania sobie wizerunku, by awansować autentycznie w świecie polityki, a może nawet zapowiedzieć się jako przyszły mąż stanu. By zaprzeczyć wizerunkowi „człowieka bez właściwości”, wyjętego jakby z reklamy pasty do zębów. By nawet niechętni PiS nabrali do niego szacunku i zobaczyli w nim polityka większej wagi i jakiejś potencji. Duda chce być dla jednej publiczności nowoczesny, kiedy triumfalnie wkracza na Twittera, albo chce naśladować Kennedy’ego, ale potem zasiada u o. Rydzyka i jest typowym przykościółkowym politykiem prawicy”.

— JANICKI (być może pomny swojego wywiadu-rzeki z Romanem Malinowskim) I WŁADYKA O MŁODYCH DZIENNIKARZACH I KAMPANII: “Polskie życie publiczne składa się z niewielkiej części naprawdę istotnej i z wielkich połaci zdarzeń bez znaczenia, którą dziennikarze, zwłaszcza młodszego pokolenia, naoglądani „House of Cards” opisują z zapałem, jakby śledzili fakty o globalnym znaczeniu”.

— NA ALLEGRO MOŻNA DOSTAĆ KSIĄŻKĘ JANICKIEGO z 1992 – WYWIAD RZEKA Z ROMANEM MALINOWSKIM! (O GLOBALNYM ZNACZENIU) http://allegro.pl/wielka-koalicja-kulisy-roman-malinowski-i5226218859.html

— BRONISŁAW KOMOROWSKI – JEDYNY CZOŁOWY KANDYDAT, KTÓREGO WŁADYKA I JANICKI NIE RECENZUJĄ.

— JANINA PARADOWSKA O WYROKU NA MARIUSZA KAMIŃSKIEGO: “Ten wyrok zapadł jednak w konkretnej sprawie i dobrze, że jest. Jego surowość przypomina, że nie o byle jakie zaniedbania urzędnicze chodziło, ale o uderzenie w samą istotę państwa prawa. Ciekawe jednak, że wśród tylu pytań o surowość wyroku, wyższego, niż żądała prokuratura, nikt nie zapytał: dlaczego właściwie prokuratura, stawiając tyle poważnych zarzutów, żądała tak mało – rok w zawieszeniu i zakaz pełnienia funkcji publicznych przez cztery lata? Czy prokuratura nadal uważa, że jej obowiązkiem jest głównie ściganie, a nie ochrona praworządności? A może czuje się współwinna?”

TYGODNIK POWSZECHNY

— GRAŻYNA STANISZEWSKA O 1989 W ROZMOWIE Z ANNĄ MATEJĄ: “Jeżeli dziś możemy powiedzieć, że nam się udało – a chyba jednak udało – nie stało się to bez naszego udziału, bo niczego nie odkładaliśmy na później. Mogliśmy nie wiedzieć, jak się rządzi – nikt nas przecież tego nie uczył – ale naiwni nie byliśmy. Wiedzieliśmy, że taka szansa trafia się raz na sto lat, więc ważne jest to, co tu i teraz – trzeba wykorzystać okoliczności i zrobić tyle, ile jest możliwe. Proszę sobie wyobrazić, że gdy zostaliśmy posłami, przez kilka miesięcy nie dostawaliśmy diet: wcześniej Sejm pracował tylko raz na kilka miesięcy, więc posłowie nie musieli porzucać pracy zawodowej. My obradowaliśmy permanentnie, łącznie z sobotami, a przed przyjęciem planu Balcerowicza nawet w niedziele”.

— STANISZEWSKA O KLASIE POLITYCZNEJ W DEMOKRACJI: “O geniuszy niełatwo, szczególnie w demokracji, bo ten system ceni ludzi, oględnie mówiąc, „średnich”. Z kolejnymi wyborami coraz wyraźniej widać, że do głosu dochodzi „swój chłop” – ktoś, z kim wyborca się utożsamia, może trochę mu zazdrości ale kto na pewno nie budzi w nim kompleksów. Ale czy „swój chłop” będzie kimś więcej, zwłaszcza w trudnych czasach? Czy weźmie na siebie jakiekolwiek ryzyko, np. wpuszczenia do kraju kapitału z zewnątrz, by sprywatyzować nierentowne zakłady?”

— PAWEŁ RESZKA O WYROKU NA MARIUSZA KAMIŃSKIEGO: “To wszystko jednak nie zmienia wrażenia – konfuzji, wedle Gowina, czy dysonansu poznawczego, wedle Bodnara – że wyrok na Mariusza Kamińskiego jest wyjątkowo surowy. Były szef CBA zapowiedział apelację”.