Zawieszenie Michała Kamińskiego w prawach członka klubu odbierane jest w Platformie jako początek przegrupowania i odsunięcia wzrastającego na znaczeniu środowiska sympatyzującego z Ewą Kopacz i głośno mówiącego o możliwości powrotu Donalda Tuska do rodzimej polityki.

Według relacji od dwóch niezależnych od siebie uczestników posiedzenia kolegium klubu PO, Marcin Kierwiński w środę przed długim weekendem przedstawił listę polityków Platformy, którzy przyjmują zaproszenia do programów telewizyjnych i radiowych, bez uzyskania zgody komórki prasowej klubu PO, za którą odpowiada były szef gabinetu premier Kopacz. Na liście, oprócz Kamińskiego znaleźli się też: Stefan Niesiołowski, Ewa Kopacz czy Małgorzata Kidawa-Błońska. Kierwiński postawił wniosek jedynie o zawieszenie Kamińskiego.

Zdaniem rozmówców 300POLITYKI, jest to jasny sygnał mający upokorzyć byłą premier i pokazać, że nie jest w stanie skutecznie chronić związanych z nią polityków. To wszystko nakłada się na podsycane przez niego samego pogłoski o możliwym powrocie Tuska.

„Nie wiem, jakie siły polityczne zaangażowałby do tego, aby pracowały w jego kampanii” – tak, więcej niż chłodno Kierwiński komentował w Faktach TVN możliwość startu Tuska w wyborach prezydenckich w 2020.

Michał Kamiński złożył odwołanie od decyzji Kolegium. W liście do szefa klubu, który widziała 300POLITYKA, w charakterystycznym dla siebie brawurowym stylu napisał m.in.:

„Nie mogę ukrywać, że w istocie nie zawsze informowałem Pana Posła Marcina Kierwińskiego o moich zaproszeniach do mediów. Przyznając się do tego niezbyt chwalebnego postępowania, chciałbym przytoczyć jeden, ale za to istotny argument na moją obronę. Otóż, już od wczesnego dzieciństwa borykałem się z bolesnym problemem nieśmiałości. Nieśmiałość tę odczuwałem, co mam nadzieję zrozumiałe, zwłaszcza wobec osób nietuzinkowych, charyzmatycznych i wybitnych. Obaj jak rozumiem, nie mamy wątpliwości, że wszystkie te cechy, jak również wiele innych równie doniosłych, stanowią o wyjątkowości posła Marcina Kierwińskiego. Stąd też, gdy biegłem do mediów, skądinąd zainspirowany wezwaniem widocznym na licznych reklamach wielkoformatowych, że „Razem Obronimy Polskę”, w istocie nie zawsze informowałem Pana Posła Marcina Kierwińskiego o mej aktywności”