Miroslav Lajčák – szef słowackiej dyplomacji – ogłosił w środę, że będzie startować w wyścigu o fotel sekretarza generalnego ONZ. To kolejny kandydat z kraju Europy Środkowo-Wschodniej, który przyłącza się do rywalizacji. Jak wynika z rozmów, które przeprowadziła 300POLITYKA, Słowacy bardzo intensywnie zabiegają o poparcie Polski dla tej właśnie kandydatury. Jednak – co przyznają nasi rozmówcy w MSZ – poprzedni polski rząd zadeklarował już wsparcie dla kandydatki Bułgarii, którą obecnie jest Irina Bokowa. Wybór strategii może przesądzić o tym, czy Polska będzie liczyć się w innej rozgrywce – o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa.
To krajowi Europy Środkowo-Wschodniej ma teraz przypaść stanowisko sekretarza generalnego, chociaż w ostatnich tygodniach w Nowym Jorku i kluczowych stolicach krajów, które mają największy wpływ na decyzję – czyli członków stałych RB ONZ – pojawiły się wątpliwości, czy tak właśnie powinno się stać. Błędna strategia może skończyć się dla regionu prestiżową porażką, co przyznają nasi rozmówcy znający całą sytuację.
To wynik rozczarowujących dla oenzetowskich dyplomatów ocen kandydatur z regionu. Gdyby jednak do gry w miejsce Bokowej weszła Kristalina Georgiewa z Bułgarii, wiceprzewodnicząca KE, to wtedy sytuacja mogłaby się całkowicie zmienić. A jak słyszymy, oficjalne ogłoszenie tej decyzji jest już tylko kwestią czasu, co od pewnego czasu sygnalizują w rozmowach sami Bułgarzy. Polskie pozycjonowanie się wobec kandydatów to element szerszej rozgrywki, w której stawką jest nie tylko stanowisko sekretarza generalnego, ale też pozycja Polski w ONZ i rezultaty zabiegów o to, by nasz kraj stał się od 2018 roku niestałym członkiem RB ONZ. To jest jednym ze strategicznych celów naszej dyplomacji.
#Slovakia ForMin @MiroslavLajcak just announced candidacy for #NextSG @un -Symbolically on UN Peacekeep. #PKday2016 pic.twitter.com/apYROkXDPZ
— Ľubomír REHÁK (@RehakLubomir) May 25, 2016
Jak przyznaje w rozmowie z 300POLITYKĄ jeden z ważniejszych europejskich polityków znających sprawę: Mówi się, że to kobieta powinna zostać wybrana na to stanowisko. Cała sprawa jest jeszcze całkowicie otwarta.
Lajacek dołącza do Susan Malcorry, szefowej argentyńskiej dyplomacji – która oficjalnie zgłosiła swój start w ubiegłym tygodniu. Inne kandydatki to Helen Clark, była premier Nowej Zelandii, Irina Bokowa, szefowa UNESCO oraz Natalia Gherman, minister spraw zagranicznych Mołdawii, Vesna Pusic, była szefowa MSZ Chorwacji. Kandydują też: Danilo Turk, były prezydent Słowenii, Igor Luksic, szef dyplomacji Czarnogóry, Srgjan Kerim, były szef MSZ Macedonii, Vuk Jeremic były szef MSZ Serbii i António Guterres z Portugalii, w latach 2005 to 2015 Wysoki Komisarz ds. uchodźców. Każdy kraj ONZ może nominować jedną osobę. W 70-letniej historii kobieta nigdy nie pełniła tej funkcji, nigdy też żadna kobieta nie uczestniczyła w tym wyścigu.
Zgodnie z niepisanymi regułami teraz stanowisko sekretarza generalnego ONZ powinno przypaść politykowi z kraju Europy Środkowo-Wschodniej. Ale kandydaci i kandydatki – jak pisało m.in. POLITICO i „Los Angeles Times” – nie wzbudzają do tej pory entuzjazmu w ONZ. Jak wynika z relacji, podstawowe zastrzeżenie to fakt, że nie są to politycy „wagi ciężkiej”. I dlatego są szanse, że Clark, Malcorry czy nawet Guterres zdobędą to stanowisko.
Jak mówią cytowani przez POLITICO dyplomaci znający szczegóły całego procesu, „Gdyby Europa Wschodnia lepiej koordynowała swoje działania, to poświęciłaby słabszych kandydatów na rzecz silniejszych. Tak się jednak nie stało”. Teraz grupa kandydatów z regionu jest zbyt rozproszona i nie ma w niej liczących się postaci odpowiedniego formatu. Jak pisze POLITICO, w ubiegłym miesiącu to Clark i Guterres wypadli najlepiej w pierwszej serii przesłuchań w Nowym Jorku. „Foreign Policy” pisze wręcz, że to Helen Clark jest obecnie frontrunnerem w zakulisowych rozgrywkach. Kolejne przesłuchania planowane są na 7 czerwca. POLITICO odnotowuje, że przedstawiciele niektórych krajów regionu zwrócili się w tej sytuacji do Bułgarii, by kandydatura Bokowej została wycofana.
Jeśli tylko Bułgaria wycofa kandydaturę Bokowej i postawi na Georgiewą – która ma dobre notowania u Amerykanów – to Polska może włączyć do rozgrywki kolejny element. Jeden ze znających szczegóły sprawy polityków obozu rządzącego łączy poparcie dla Georgiewy z rozgrywką o niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. „Gdybyśmy utrzymali poparcie dla Bułgarii i nie ulegli namowom Słowaków, to wtedy można by zabiegać o to, by Bułgaria wycofała się z rywalizacji o miejsce w RB” – mówi nam.
Już kilkanaście miesięcy temu, gdy Polska deklarowała rozpoczęcie starań o to miejsce, to Bułgaria była uznawana za najpoważniejszą konkurencję w wewnętrznej rozgrywce w ONZ. Teraz pojawia się szansa na powiązanie tej sprawy z poparciem dla Georgiewy i zablokowane szans Bułgarii.
Jej start może okazać się kluczowy dla szans całego region. Jeśli Georgiewa, ani żaden inny liczący się polityk z regionu nie wystartuje, to być może stanowisko przypadnie komuś z Ameryki Łacińskiej. Bo wtedy faworytem USA będzie prawdopodobnie Susana Malcorra z Argentyny. Jak pisało POLITICO, również Wielka Brytania byłaby skłonna poprzeć Georgiewą. W tej chwili na horyzoncie nie ma jednak innej kandydatki z regionu, która miałaby takie doświadczenia jak obecna wiceprzewodnicząca Komisji.
Następca lub następczyni Ban Ki-moona musi mieć poparcie wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa, która rekomenduje Zgromadzeniu Ogólnemu NZ kandydaturę. W lipcu ma odbyć się pierwszy nieformalny „straw poll” wśród członków RB. Wyścig o to stanowisko to w praktyce zabieganie o poparcie członków stałych RB. Oficjalnie, 193-członków Zgromadzenie Ogólne zatwierdza kandydata lub kandydatkę nominowaną przez RB ONZ, zwykle przez aklamację. Ostatecznie, nazwisko nowego sekretarza generalnego poznamy we wrześniu tego roku, a jego lub jej zatwierdzenie nastąpi w październiku.
fot. Basil D Soufi CC BY-SA 3.0