„PiS nie stać, by wznieść się ponad własne emocje i ambicje, by powiedzieć: udało się wreszcie zrobić w poprzednim rządzie w polityce prorodzinnej” – mówił w 300POLITYKA W RDC lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak też wspominał, niektóre rodziny czeka przykra niespodzianka, jeśli chodzi o program 500+, a PiS nie komunikuje tego wyraźnie.
O SŁOWACH MINISTRA KOWALCZYKA DOT. 500+ I „ZŁOTÓWKI ZA ZŁOTÓWKĘ”: „PiS za tym pomysłem głosowało w poprzedniej kadencji, wszystko powinno iść w kierunku by rozszerzać świadczenia. Nie mogę się zgodzić z argumentacją, że pomysł został zbyt późno zgłoszony. Dziś minister Kowalczyk ma wielką szansę w Senacie. Niech ta poprawka wejdzie chociaż w 2017 – bo my złożyliśmy dwie. My proponujemy by nie było zasady gilotyny. Nic nie stało na przeszkodzie, by w przyszłym roku to wprowadzić. Widać, że PiS ma tym z problem, stąd pewnie te ciepłe słowa”
O POSTAWIE PO: Jest takie poczucie jeśli chodzi o PO i Nowoczesną, że nigdy [te partie] nie miały spójnej drogi jeśli chodzi o 500+. My od początku chcieliśmy ten projekt poprawiać, zmodyfikować. To jest naturalne, że chcielibyśmy, by ten projekt rozszerzyć. Są takie przykłady, że rodzice mając ponad 1 dziecko, nie skorzystają z tego programu.
O PROGRAMIE 500+ I KOMUNIKACJI PIS: „Jeżeli mamy trójkę dzieci, z których dwójka jest już dorosła, to najmłodsze będzie traktowane jak jedynak. Wówczas wielodzietna rodzina nie dostanie 500 złotych. Myślę, że PiS nie mówi o tym wyraźnie. Próg dochodowy widać dobrze i wszystko jest jasne. Jeżeli jednak któreś dziecko przekroczy 18 lat, a nadal będzie mieszkało w tym samym gospodarstwie domowym i uczyło się, to wtedy tych rozczarowań w momencie pójścia do samorządowców, urzędu będzie więcej
O SAMORZĄDACH: „Teraz przychodzi kluczowy moment. To jest ważne, by teraz to zrobić w dialogu, nie w ukazach i nakazach. Gwarantuje, że samorządowcy z PSL zrobią wszystko, by pieniądze szybko trafili do rodzin. To nie samorządowcy są przeszkodą. W perspektywie wieloletniej są nią finanse. Tu PiS bierze 100% odpowiedzialności. Jest wielka odpowiedzialność ze strony PiS. Ja nie wyobrażam sobie wycofania się z tego projektu.
O POSTAWIE PIS: „Oni nie mogą wyzbyć się jednej rzeczy. My mówimy: tak to dobrze, że rodziny dostaną więcej pieniędzy. Oni nie potrafią powiedzieć: Tak, PSL wymyślił dobrą poprawkę, warto byłoby się nad nią zastanowić. Tylko zawsze jest odbijanie piłeczki i mówienie o 8 latach. Ja pisałem na blogu, że ponadpartyjne porozumienie w sprawie polityki prorodzinnej jest możliwe, nawet jeśli chodzi o 2017″
O PO I KOSINIAKOWYM: „Oczywiście głosowała za tym koalicja, projekt wyszedł z Ministerstwa Pracy, którym ja kierowałem. Można zapytać premiera Tuska, kto np. wymyślił przedłużenie urlopów macierzyńskim. Nie przeszkadzało PO mówienie o Schetynówkach, my się na to nie oburzamy, chociaż zasługi miał tam Jan Łopata. Gdy PO mówi o drogach, autostradach, to sobie bardzo często przypisuje wszystko. Nic by się nie stało, gdyby trochę przestrzeni PSL [Platforma] zostawiła.
O 500+: „Nie można mówić, że projekt 500+ jest pierwszy. Tysiące osób korzysta z kosiniakowego. PiS nie stać, by wznieść się ponad własne emocje i ambicje, by powiedzieć: udało się wreszcie zrobić w poprzednim rządzie w polityce prorodzinnej. My potrafimy powiedzieć: robicie coś w porządku, ich na to nie stać.
O STRATEGII PIS W OKRĘGU 59: „To ciekawa strategia. Anna Maria Anders była za słaba dla Warszawy, jest dobra dla okręgu łomżyńsko-suwalskiego. Te wybory są ważne dla PSL – dziękując za poparcie PO, Nowoczesnej i środowisk lewicowych – by pokazać kandydata, który jest swojakiem, a nie jest przywieziony na osłodę. Zwłaszcza, że jeśli pani Anders wygra, to nie będzie mogła łączyć funkcji ministra z [mandatem] senatora.
fot. 300POLITYKA