Tak jak nakazuje tradycja, a więc uroczyście, w obecności kamer i licznie przybyłych dziennikarzy nowy lider Platformy Obywatelskiej i nowy szef klubu parlamentarnego PO ogłosili w piątek…, że jak na razie nie wyciągnęli żadnych wniosków z ostatnich miesięcy, w których Platforma sukcesywnie traci poparcie.
Na tym w zasadzie można by zakończyć analizę tego, jak rozumieć zagranie PO dotyczące projektu ustawy o przyznaniu 500 złotych na każde, a nie tylko na drugie i kolejne dziecko. Ciekawe wydaje się jednak nie to, jaki skutek udało się osiągnąć PO, ale dlaczego w ogóle PO to zrobiła i jakie może to mieć skutki w krótkiej i długiej perspektywie.
PO podaje pomocną dłoń PiSowi
W ostatnich dniach w mediach toczyła się debata na temat niedotrzymania przez Prawo i Sprawiedliwość obietnicy wyborczej dotyczącej sztandarowego projektu „500+”. Dla analizy polityczno-komunikacyjnych skutków działań rządu Beaty Szydło nie ma znaczenia czy w czasie kampanii PiS rzeczywiście obiecał 500 złotych na każde dziecko czy dopiero na drugie i każde kolejne. Liczy się „prawda ekranu”, a więc to, jak to zostało odebrane przez wyborców, a więc adresatów komunikatu.
Jedna z ważniejszych zasad komunikacji, mówi bowiem, że odpowiedzialność za to jak został odebrany komunikat leży po stronie nadawcy, a nie odbiorcy komunikatu. A skoro tak, nie liczy się to, co politycy PiS mieli z tyłu głowy mówiąc o programie „500+”, ważne jest tylko to, co usłyszała opinia publiczna. Właśnie dlatego PiS był w ostatnich dniach w defensywie, co oznacza, że musiał się tłumaczyć i „krwawił”. Oczywiście z każdej tego typu sytuacji kryzysowej istnieje wyjście, które w dużym stopniu ograniczyłoby medialne straty. W pierwszym kroku politycy PiS musieliby przyznać, że w czasie kampanii byli nieprecyzyjni w swoich wypowiedziach i przepraszają za to, jak zostali zrozumiani. Na tak przygotowanym gruncie powinni zbudować silną ofensywę medialną, w której osią przekazu byłoby argumentacja, że dofinansowanie rodzin zaczyna się od drugiego dziecka właśnie dlatego, żeby przekonać rodziny 2+1 do większej ilości dzieci. To byłby drugi krok reakcji na kryzys.
Na szczęście dla PiS i na nieszczęście dla opozycji kryzys sam się zakończył. Nieoczekiwanie w sukurs rządowi przyszła PO, która podała PiSowi pomocną dłoń. Dzięki temu zamiast kontynuacji debaty o niezrealizowanej obietnicy PiS, rozpoczęła się medialna debata na temat nieodpowiedzialności Platformy Obywatelskiej. Brawo ja!
Efekty krótko…
1. W krótkim okresie PO przede wszystkim wyciągnęła PiS z defensywy. Dzięki swojemu ruchowi odwróciła uwagę mediów od debaty, w której wprawdzie nie uczestniczyła, ale na której tracił PiS. Czasem, żeby poprawić swoją pozycję względem konkurencji wystarczy czekać. Kto jak kto, ale nowy lider PO powinien to wiedzieć najlepiej.
2. Jednym z najważniejszych zadań, jakie stoi przed nowym liderem PO jest uzyskanie kredytu zaufania wśród dziennikarzy i liderów opinii. Jeśli PO chce odzyskać pozycję lidera opozycji musi w pierwszej kolejności przekonać media, że wraca do gry. Piątkowa konferencja prasowa była dużym krokiem w zupełnie odmiennym kierunku.
…i długoterminowe
1. Jednym z najprostszych ujęć oceny polityków jest ocena na osiach „sympatia i wiarygodność”. Oba czynniki mają ogromne znaczenie w długim terminie. Od wielu miesięcy PO traci przede wszystkim na wiarygodności. Coraz trudniej ją zrozumieć, a co za tym idzie coraz trudniej tłumaczyć, wspierać i ufać. To właśnie dlatego PO sukcesywnie traci w sondażach, a jej obecny elektorat to przede wszystkim elektorat związany z nią poprzez sympatię i lojalność.
2. Na brak wiarygodności nakłada się problem totalnego pogubienia programowego PO. Trudno dziś zrozumieć czy ma to być szeroka, centrowa partia o silnych fundamentach opartych na liberalnych poglądach gospodarczych, czy konserwatywna formacja ścigająca się z PiS na obietnice socjalne. Takie pogubienie programowe jest zresztą nie tylko dowodem braku spójnej strategii, ale także wynikiem wyjałowienia partii z jej zaplecza intelektualnego.
PO, why?
Najciekawsze wydaje się dziś pytanie o to, dlaczego PO zdecydowała się wykonać taki ruch? Przyczyn jest moim zdaniem kilka.
1. PO szukała jakiegoś szybkiego wyjścia z pułapki, w jakiej była w związku z programem 500+. Najwyraźniej nie chciała ponieść wizerunkowych kosztów związanych z głosowaniem przeciwko ustawie PiS, przy każdej okazji PiS mógłby bowiem wypominać jej, że „była przeciwko przyznaniu 500 złotych dla ponad 3,5 mln polskich dzieci”.
2. PO zauważyła medialną fale, na która postanowiła wskoczyć. Obserwowała jak media od kilki dni wypominają PiSowi obietnicę dotyczącą projektu 500+ na każde dziecko i ktoś w PO wpadł na pomysł wykorzystania tego trendu i dodatkowo postawienia PiS w trudnej sytuacji, w której zmuszony będzie głosować przeciw przyznaniu 500 złotych rodzinom z jednym dzieckiem (abstrahuje tutaj od trochę naiwnego założenia, że ostatecznie PiS nie zmodyfikuje swojego projektu i nie przyzna 500 złotych także takim rodzinom).
3. Plan był więc taki, żeby z jednej strony móc powiedzieć, że głosowało się przeciwko ustawie PiS, bo ma się lepszy projekt, który „nie dzieli dzieci”, a dodatkowo móc wypominać PiSowi, że ten nie poparł rozwiązania przyznającego 500 złotych także rodzinom 2+1. W teorii plan brzmi nieźle, ale tylko w teorii. W praktyce PO wpadła z deszczu pod rynnę.
O czym zapomniała PO?
Abstrahując od problemów dotyczących zagubienia programowego i utraty wiarygodności PO zapomniała jeszcze o kilku mechanizmach, na których opierać powinna się strategia komunikacji. Jakich?
1. Polityka to sztuka osiągania własnych, a nie jakichkolwiek celów. Wygrywają więc żeglarze, a nie surferzy. (pisałem o tym w tekście: Grzegorz Schetyna: nowy lider opozycji czy syndyk masy upadłościowej). Medialna fala, na którą zdecydowała się wskoczyć PO wyrzuciła ją dziś na mieliznę. W polityce trzeba bowiem czasem umieć płynąć ostro pod prąd, nawet jeśli na krótka metę ponosi się pewne straty wizerunkowe.
2. Polityka kontraktowa oparta na założeniu wzajemności – politycy dadzą coś wyborcom, a Ci w zamian za to będą na nich głosować – jest krótkowzroczna. Nie chce przez to powiedzieć, że PiS sondażowo nie zyska na projekcie 500+. Pewnie na jakiś czas zyska, co nie znaczy, że wyborcy na pewno poprą ich w następnych wyborach. Polacy – całkiem racjonalnie zresztą – uważają, że każdej rodzinie należą się dodatkowe środki na dzieci i w związku z tym politycy nie mają prawa oczekiwać od nich świadczenia wzajemnego w postaci oddanego głosu.
3. Poza tym PO powinna pamiętać, że inaczej odbierana, a w związku z tym inaczej także oceniania jest polityka partii socjalnej a inaczej partii liberalnej. To co buduje wiarygodność PiS w oczach jej wyborców nie buduje wiarygodności PO w oczach wyborców Platformy. Gdyby tak było obie partie i ich elektoraty niczym by się w zasadzie nie różniły. A w związku z tym iluzoryczny uzysk, na jaki po ogłoszeniu swojego projektu liczyła PO nie jest warty utraconej przez nią w związku z tym wiarygodności. Rozumiał to dobrze Donald Tusk, który w 2011 roku wygrał wybory w zasadzie bez żadnej obietnicy socjalnej.
4. Cała sprawa raz jeszcze dowodzi tego, że w komunikacji politycznej najważniejsze jest narzucenie pola gry. Program 500+ nie dość, że buduje wiarygodność PiSu w oczach jej wyborców (właśnie tego oczekują od partii socjalnej), to dodatkowo narzuca temat debaty publicznej. Dzięki temu opozycja zepchnięta została do niewygodnej roli tych, którzy stają po stronie finansów publicznych, a nie po stronie ludzi. PO nie wytrzymała tej presji.
O czym to świadczy
Trudno dziś przesądzać czy piątkowa wolta PO oznacza, że partia całkowicie zaprzepaściła swoją szansę na odbicie. Moim zdaniem nie ma takiego kryzysu, z którego nie da się otrząsnąć. Czasem, żeby się podnieść, trzeba zaliczyć bardzo mocny upadek. Dziś możemy powiedzieć jedynie, że PO:
- Wciąż nie ma spójnej strategii działania i strategii komunikacji.
- Jest zagubiona programowo.
- Dramatycznie traci wiarygodność.
- Nie ma pomysłu na nowe otwarcie i nie potrafi narzucić pola gry.
- Nie potrafi przekonać do siebie mediów.
- Źle się czuje w opozycji i nie może odnaleźć właściwego sposobu działania.
- Nie ma alternatywnych rozwiązań ustawowych w obszarach, które zagospodarowuje PiS.
Strategia głupcze!
Program 500+ był znany od dawna. Wiadomo było, że prędzej czy później będzie procedowany w Sejmie i że PO będzie musiała się jakoś do niego odnieść. Nikt w PO nie przygotował żadnej alternatywnej propozycji, która z jednej strony byłaby odpowiedzią na społeczne oczekiwanie działań na polu polityki prorodzinnej, z drugiej pokazywałaby odpowiedzialność w obszarze finansów publicznych.
W poniedziałek swoją propozycję przedstawi Nowoczesna.To będzie bardzo ważny ruch dla oceny polskiej sceny politycznej. Nowoczesna w założeniu jest partią troszczącą się o dyscyplinę finansów publicznych, a skoro tak przynajmniej teoretycznie powinna być przeciwna takim projektom, głosząc raczej politykę obniżania podatków. Jeśli w poniedziałek stanie do licytacji i przedstawi kontpropozycję dla programu 500+ oznacza to, że przestaje się pozycjonować jako partia dogmatyczna liberalnie, a zaczyna zmierzać w kierunku miękkiego populizmu. A to dla Platformy bardzo zła wiadomość.
Fot. PO