Grzegorz Schetyna ani się dwoi, ani troi w sprawie wyborów szefa klubu, choć uważa je za bardzo ważne. Z prostego powodu – przegrana Ewy Kopacz z kimś tak w Platformie i polskiej polityce niewyraźnym i bez znaczenia jak Sławomir Neumann bardzo premier osłabi, jeśli w ogóle nie wyeliminuje z gry o tron w PO.
„Ośmiorniczkowcy” wyczyściliby mu przedpole, bo wtedy Schetyna walczyłby z przeciwnikami od Kopacz łatwiejszymi – szanowanym, ale zanudzającym partyjne konwencje wicepremierem Siemoniakiem, popieranym przez PEK, Bronisława Komorowskiego i część baronów oraz pewnie kimś w rodzaju Borysa Budki, przez schetynowców zwanym lekceważąco “Borysławem”.
Baronowie, w tym głównie skompromitowani “ośmiorniczkowcy”, namawiają Kopacz do ustąpienia władzy w klubie na rzecz Neumanna, ale ta odsyła ich z kwitkiem. Zresztą, na konfrontacji z grupą polityków, którzy kompromitowali PO nie tylko na taśmach, ale i niemocą w ochronie zdrowia (Arłukowicz, Neumann), czy niepopularną polityką gospodarczą (OFE, VAT, skarbówka) Kopacz może wyjść nie najgorzej. Sytuację ustępującej premier może uratować więcej niż wyraźne zwycięstwo w wyborach na szefa klubu PO, ale na to się nie zanosi. Grzegorz Schetyna “miękko” i raczej ambiwalentnie, ale popiera rywala Kopacz, bo jej porażka w starciu z politykiem tak niskiej rangi byłaby mocnym ciosem przed ostateczną rozgrywką.
Sam Neumann, po weekendowym posiedzeniu rady własnego regionu nie ma powodów do zadowolenia. Przeciw kandydatowi na szefa klubu, z mocnym przekazem wystąpił ustępujący marszałek Senatu. Bogdan Borusewicz miał kpić z Neumanna, że “w mediach pan jesteś bardziej zdecydowany, a teraz pan nie wiesz, czy kandydujesz, czy nie”.
Anegdota ta jest ilustracją wszystkich politycznych błędów Ewy Kopacz. Pozycję pomorskiego barona, Neumann otrzymał “z łaski” od Sławomira Nowaka i przy wsparciu samej Kopacz. Premier wtedy – wydawało się – że musi zablokować Bogdana Borusewicza, prącego do jedynki na sejmowej liście PO w Gdańsku i do stanowiska marszałka, tym razem, Sejmu. Dziś, PEK wsparcie Neumanna przeciw Borusewiczowi może wpisać na długą listę swoich błędów w wewnętrznych rozgrywkach.
Nikt nie wie, jaki jest ostateczny rozkład sił w nowym klubie PO. Zdaniem naszych rozmówców, posłowie, żeby nikomu nie podpaść, podpisują się pod listami poparcia obojga kandydatów. Sam Budka w wywiadzie dla GW powiedział, że podpisze obie listy.
W skład klubu PO wchodzi obecnie 138 posłów i 34 senatorów, czyli potrzebna do wyboru na szefa klubu większość to 87 osób.
Stronnicy PEK utrzymują, że mają ponad połowę. Wersje liczby podpisów Neumanna się różnią. On sam na sobotniej radzie regionu pomorskiego PO twierdził, że ma 58, a dobrze poinformowany stronnik Grzegorza Schetyny mówił nam w weekend, że widział 80 podpisów dla pomorskiego barona, ale jeszcze “przed zbiórką wśród posłów w regionach”.
Wiele wskazuje na to, że nawet jeżeli PEK wygra upokarzającą dla ustępującego premiera rywalizację z pozbawionym politycznej osobowości wiceministrem zdrowia, to nie będzie to potrzebny dziś PEK nokaut.
Młodsze pokolenie potencjalnych liderów wspiera czy to Kopacz, czy Schetynę, ale to jeszcze nie jest ich rozgrywka. Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, w rodzaju skrócenia kadencji samorządów, czy Sejmu, to do najbliższych wyborów pozostają od dziś 3 lata. W polityce to wieczność.
Lider partii jeszcze może się zmienić. Może, choć to dziś całkowite gdybanie, wrócić Donald Tusk. Jego Platforma zawsze powita jak zdobywcę. Jeżeli reszta kadencji nowej władzy będzie wyglądała jak mijający tydzień, nie wykluczone, że nie tylko Platforma, ale i wyborcy.