„Czy chcecie awantury, tych, którzy potrafią tylko krzyczeć, czy chcecie wybrać tych, którzy chcą organizować mądrą, polską pracę?” – mówił prezydent na wiecu w Lublinie, na którym bardzo licznie pojawili się korwiniści i narodowcy. Prezydent wykorzystał sytuację do podkreślenia przekazu o zgodzie i bezpieczeństwie, ale atmosfera na rynku była bardzo gorąca – chyba najgorętsza ze wszystkich tego typu spotkań prezydenta w tej kampanii.

Komorowski podziękował wszystkim, którzy „grają w moim teatrze, którzy stanowią ilustrację tego, co może się w Polsce zdarzyć, gdyby oni wygrali. To będzie Polska oskarżeń, kłamstwa, oszustw, która się odwraca plecami”. Korwinowcy i narodowcy próbowali przerwać wiec prezydenta na rynku w Lublinie. Mieli własne nagłośnienie i symboliczne krzesła. Okrzyki nie przeszkodziły jednak prezydentowi, który swoje krótkie przemówienie zakończył stwierdzeniem, że „i tak przegracie”. Jak dodał na koniec, „Polacy nie chcą awanturników, tylko bezpieczeństwa, nie chcą tych, którzy tylko psują”.

Komorowski odniósł się – chociaż tradycyjnie nie wymienił nazwiska – do przekazu Andrzeja Dudy. Jak stwierdził, niektórzy wyobrażają sobie prezydenturę jako pasmo ciągłego weta. „Twierdzą, że powinna to być prezydentura ciągłego weta. Prezydent jest do tego, aby współpracować, aby działać na rzecz rozwiązania na rzecz realnych spraw w Polsce”.

Jak powiedział: „Mój poprzednik zawetował 17 razy ustawy rządu, z którym nie miał najlepszych relacji. 1 raz zawetował ustawę rządu Marcinkiewicza. Przegrał połowę tych wet w polskim Sejmie. Ja miałem odwagę wetować, gdy uważałem, że chodzi o jakość prawa w Polsce, nie o realizację interesów jakiegoś środowiska”. To przekaz, który prezydent ma jeszcze wielokrotnie powtarzać.

Dziś Bronisław Komorowski ma jeszcze dwa spotkania na rynkach małych miejscowości w woj. lubelskim.

Fot. 300POLITYKA